Sloneczniki

Anwar (2010 Indie - malajalam)

Anwar (2010 Indie - malajalam)

05-01-2014
- Koran contra bomby
Reżyseria: Amal Neerad (Black z Mammootty, 5 Sundarikal)
Scenariusz: Amal Neerad
2010
Języki: malajalam, tamilski
IMDb 5.7/10


W tamilskim mieście Coimbatore dochodzi do wybuchu bomby,



podczas którego ginie wielu ludzi. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi inspektor policji Stalin Mnaimaran (Prakash Raj). Aresztuje on podejrzanych o dokonanie zamachu muzułmanów m.in. ich duchowego przywódcę z keralskiego Koczina,


 wzbogaconego w Dubaju Babu Sai (Lal). W więzieniu uwagę Babu Sai zwraca młody muzułmanin posadzony za fałszowanie pieniędzy. Uznanie Babu Sai budzi to, że Anwar (Prithviraj Sukumaran) w obronie starego człowieka jest w stanie przeciwstawić się rządzącym więzieniem hindusom. Babu Sai wpłaca za Anwara kaucję,




 a ten wyszedłszy na wolność staje się jego prawą ręką. Podkłada bombę na posterunku policji, szykuje się do ataku bombowego na Mumbaj...

Ten film w wikipedii ktoś zaliczył do filmów ilustrujących problem terroryzmu  w Indiach (obok Sikandar, Roja etc). Stąd moje zainteresowanie nim. Rozczarował mnie jednak. Na początku co prawda zdobył mnie mottem z Koranu (5:32)
"Ten, kto zabił człowieka niewinnego, czyni tak, jakby zabił wszystkich ludzi. A ten, kto ratuje życie człowieka, czyni tak, jakby przywracał do życia wszystkich ludzi."  i realizmem obrazów po wybuchu bomby (komórki dzwoniące na martwych ciałach ofiar, ludzie w poszukiwaniu sensacji fotografujący tragedię komórkami, gorączkowy pościg wąskimi uliczkami slumsów, brutalizm policji wobec podejrzanych muzułmanów). Zwróciłam uwagę na  niepokojąco tęskną muzykę. Zaciekawiło mnie zestawienie muzulmanów, dla których islam jest źródłem miłości do człowieka



 z tymi, którzy szukają w nim wytłumaczenia dla swojej wrogości



 i konflikt między muzułmanami a hindusami  pokazany w warunkach więziennych. Ucieszył mnie widok Koczinu, do którego chciałabym  kiedyś wrócić. Jak zwykle  z przyjemnością zobaczyłam w filmie lubianego przeze mnie Prakasha Raja,



uwagę moją wyrazistością twarzy zwrócił na siebie Lal w roli Babu Sai.



 I tyle. Sam film mnie rozdrażnił - plakatowością idei, że nie wszyscy muzułmanie są źli, że oni też są ofiarami terroryzmu, skowytem narastających melodii, mnożeniem scen, w których niezbyt lubiany przeze mnie Prithviraj, wystylizowany na ja jestem macho, niech mnie zobaczo



łamie kości armiom przeciwników i  przewidywalnością fabuły (chociaż może kogoś zaskoczy, nie wiem). Jest jeszcze kobietka, jakże by nie,  w roli podejrzanej o współudział w zamachu muzułmanki Ayeshi Begum  - Mamta Mohandas.



P.S. W Koczinie jednak z ciekawością zaglądałam za plecy bohaterów szukając obrazów miasta.



Czy impulsem dla pokazanych w filmie wydarzeń były wybuchy 12 bomb  umieszczonych w 11 różnych miejscach (umocowanych w autach, motorach itd) w Coimbatore 14 lutego 1998 roku.



Zginęło wówczas 58 osób, 200 zostało rannych. O wybuchy oskarża się islamską radykalną organizację Al Ummah. Uważa się, że planowano zaatakować  przywódcę wrogiej muzułmanom skrajnie hinduskiej partii Bharatiya Janata Party, Advaniego, który tego dnia miał mieć w mieście wiec wyborczy. Wybuchy bomb poprzedziły zamieszki hindusko-muzulmańskie, a aktywność fundalmentalistów islamskich (Jihad Committee, Al Ummah i Islamic United Front) w Tamil Nadu zrodziło w latach 90-ch  zburzenie przez hindusów w Ajodhji  meczetu, w grudniu 1992 roku. 

Poniżej brakuje Mumbaj XI 2008. Zestawienie sprzed?