Sloneczniki

Białe zęby - Zadie Smith

Białe zęby - Zadie Smith

19-12-2019
"Białe zęby" Zadie Smith
to londyńska opowieść rozciągnięta w latach 1975-1999. Bohaterami jest kilka pokoleń z trzech rodzin: indyjskich emigrantów z Bengalu,
jamajsko- brytyjskiej rodziny i rodziny brytyjskiego naukowca pracującego nad modyfikacjami genów. Czytało mi się różnie. Nierzadko z napięciem, z oporem, w pewnym rozdrażnieniu poznawanym światem splątanych relacji międzyludzkich. Ten świat to przyciągał mnie, to odrzucał. Może dlatego, że mimo ogromnej wyrazistości i barwności postaci nie udało mi się ich polubić. Budzili współczucie, pozostając jednak obcy mi, gdzieś daleko ze swoimi problemami bycia kimś, bycia czystym wobec  Boga, poczuciem winy za grzeszność, wątpieniem w znaczenie swego życia. Brytyjczyk Archie zna się z muzułmaninem z Bengalu Samadem jeszcze z wojny. II Wojny Światowej. Łączy ich tajemnica, która powraca na końcu książki. Ich rodziny żyją latami obok siebie. Ich dzieci, Irie z małżeństwa z dużo młodszą Jamajką i bliźniacy Samada Milled i Magid oraz Joshua, syn genetyka od transformowanej myszy uwikłają się ze sobą w związki. Po drodze szukając tożsamości w Bangladeszu
i Londynie,
w nauce, w promiskuityzmie, w ekstremizmie muzułmańskim, w obronie zwierząt, w świadków Jehowy czekaniu na koniec świata. Ironią losu "Białe zęby" miały być przeciwwagą dla czytanych właśnie przeze mnie książek o Indiach (Indie w XXI wieku i Praktyki religijne w Indiach). Tymczasem już od pierwszych stron znalazłam w nich emigrantów indyjskich,  echo Bengalu, także jego oddzielonej części zamienionej wskutek politycznego zamętu w Pakistan Wschodni, potem w  Bangladesz. A także ciągłe odwoływanie się bohatera z dumą do swego przodka Mangal Pandeya,
którego powieszono za zainicjowanie indyjskiego powstania przeciwko Brytyjczykom.
Cień przeszłości nad bohaterami. Konsekwencje korzeni.
Tygiel kultur tu wciąż obecny. Widać to np w jednej że scen, gdy Brytyjka jest zachęcana do akceptacji obcej kultury słowami "A podobało by Ci się, gdyby ktoś wyśmiewał zespół Queen? Nie, bo Freddie Merkury należy do t w o j e j  k u l t u r y." Tej uwadze towarzyszy komentarz o indyjskim pochodzeniu Freddiego  uczącego się pod Bombajem Parsa Farookha.
Przyjaciołom Samadowi i Archibaldowi towarzyszymy w licznych dyskusjach barowych  wśród których słychać: "Pytanie brzmi tylko, co zrobisz, gdy nadejdzie czas próby, przyjacielu. Kiedy nastąpi finał, kiedy runą mury, niebo poczernieje, a ziemia zacznie pękać. W tym momencie nasze postępki określą, kim jesteśmy. I nie ma znaczenia, czy Allah, Jezus, czy Budda
będą cię obserwować czy nie. W mroźny dzień człowiek widzi swój oddech, w upalny nie. A jednak  o d d y c h a cały czas."
W wojennej rozmowie poprzedzającej kaźn między nazistą a Archim znajduję bliski mi cytat z listu do Koryntian "bo cząstkowa jest  nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie. Lecz gdy nastanie doskonałość, to, co cząstkowe, przeminie".
Wyjaśnienie tytuł pojawia się w kilku miejscach:- w przedstawionej przez starca przerażonym dzieciom Irie i bliźniakom wizji wojennej "Musicie wiedzieć, prawda, że czyste białe zęby nie zawsze są rzeczą pożyteczną i pożądaną. Kiedy na przykład byłem w Kongu, jedynym sposobem, żeby wytropić w ciemnościach czarnucha, było, prawda, wypatrywanie bieli jego zębów.
Straszna sprawa. A było tam tak ciemno jak w de u Murzyna, cholernie ciemno. I ginęli, prawda, przez te swoje białe zęby. Biedne sukinsyny. A z kolei jak spojrzeć  na rzecz z drugiej strony, to mnie udało się dzięki temu przeżyć."
- w odkryciu przez Irie starości swojej matki posiłkującej się sztuczną szczęką "To stąd to nocne seplenienie. Stąd idealna równość i biel zębów za dnia".