Sloneczniki

Guzaarish - umrzeć na Goa

Guzaar

 

Reżyseria:      Sanjay Leela Bhansali ("Hum Dil De Chuke Sanam",
                     "Devdas", "Black", "Khamoshi: The Musical")
Produkcja:      Sanjay Leela Bhansali , Ronnie Screwvala
                     ("Rang De Basanti")
Scenariusz:   Sanjay Leela Bhansali
Muzyka:        Sanjay Leela Bhansali
Zdjęcia:        Sudeep Chtterjee ("Chak de India!, "Iqbal", "Aashayein",
                    "Dor")
Obsada:         Hrithik Roshan, Aishwarya Rai, Shernaz Patel,
                   Aditya Roy Kapoor,  Nafisa Ali                
Premiera:     2010
Tytuł:           prośba,podanie, życzenie
Nagrody:      17 nagród (za zdjęcia, za role- Shernaz Patel, Hrithik, 
                   Aishwarya,scenografię), 20 nominacji (też za playback)
Gatunek:      dramat
Oceny:         IMDb 7.1/10, Tamanna 6.5/10
 

गुज़ारिश
 
Goa. Od 12 lat Ethan Mascarenhas (Hrithik Roshan) cierpi z powodu paraliżu. Otoczony portretami z czasów, gdy jako magik żył w świetle sławy, co rano zdany na pomoc swojej pielęgniarki Sofii D'Souza (Aishwarya Rai) szczerzy zęby poddając je szczotkowaniu.


Gdy  wszystkie poranne ablucje dobiegają końca, Ethan w lustrze sprawdza jak wygląda.

 

Człowiek, który kiedyś w sztuczkach na scenie nadawał swojemu ciału nieważkość, nie może teraz
nawet muchy zgonić z nosa.
Nie rezygnuje jednak z życia. W codziennych audycjach dodaje ludziom swoimi słowami nadziei, uczy ich kochać, wybaczać, godzić się. Dodaje odwagi do życia, przepowiada radość.

 
Tym większym szokiem dla wszystkich staje się jego ostatnia decyzja.  Ethan postanowił złożyć wniosek o zgodę na zakazaną prawnie w Indiach eutanazję. Na antenie ogłasza głosowanie. Kto ze słuchaczy da mu prawo do śmierci, a kto nie. Zaczyna o to walczyć w sądzie.


Nie rozumie tego ani latami troszcząca się o niego, zakochana w nim Sofia,


 nie zgadza się z tym też Omar Siddiqui (Aditya Roy Kapoor),

 
którego Ethan uczy sztuki magii....


Bohater tej historii żyje w zbytku, w wielkim domu z tradycjami Goa. Otoczony kobietami. Kochająca go pielęgniarka, służące, przyjaciółka adwokat, gotowa wystąpić w jego imieniu w sadzie, jego matka, która przyjeżdża na rozprawę, by ze łzami w oczach powiedzieć: mój syn ma prawo do śmierci. Jedynym bliskim mu mężczyzną jest Omar, ktoś w rodzaju jego spadkobiercy, ucznia, syna. Czemu chce umrzeć? Rzeczywiście żyje w ogromnej zależności, zdaniu na innych, przyjmując z pokorą to, na co nie może wpłynąć, jak w poruszającej  scenie z muchą siadająca na jego nosie.


Czy też poddany całą noc torturze spadających na niego podczas monsunowej ulewy kropli deszczu z przeciekającego dachu. Upokarzająca bezsilność. Ale jednocześnie jest on człowiekiem kochanym, umiejącym się cieszyć z życia, dającym tyle innym ludziom w audycjach radiowych i świadomym tego.


Czy to nie dość, by chcieć żyć?
Wiem, że trzema tematami można zawsze podnieść temperaturę dyskusji: aborcja, homoseksualizm i eutanazja. Czy mamy do tego naturalne prawo? Wg mnie nie. Wg mnie, jako osoby wierzącej, prawo do śmierci leży tylko w rękach Boga.
Od  marca 2011 roku pasywna eutanazja jest w Indiach legalna. Nie wolno podać uśmiercającego lekarstwa (aktywna eutanazja), ale na prośbę pacjenta można zrezygnować np. z dializy nerek, co oznacza dla nie śmierć. Sąd Najwyższy w Indiach konsultował problem eutanazji z przedstawicielami religii. Muzułmanie, chrześcijanie i dżiniści zasadniczo są przeciwko, ale w pewnych sytuacjach uważają za możliwe zrezygnowanie z medycznego podtrzymywania życia na prośbę pacjenta. W Indiach istnieje tradycją usankcjonowane prawo do zagłodzenia się na śmierć. W dżinizmie nazywane santharą, w hinduizmie prajopawesą. W marcu 2011 sąd odrzucił 
wniosek jej przyjaciółki na  eutanazję pielęgniarki Aruny Shanaug, która od 41 lat po gwałcie przebywa w stanie wegetatywnym. Pinki Virani, autorka książki o niej, swój wniosek o śmierć uzasadniała jej prawem do  życia w godności. Podobnie tłumaczyły prośbe o jej życie zajmujące się nią od lat pielęgniarki ze szpitala, który stał się jej domem.
Aruna od 41 lat leży w śpiączce,  pzreminiajac się z 25-letniej kobity w sześciesieciolatkę. Bez kontaktu, ale Ethan może się porozumiewać z ludźmi. Z pomocą swego głosu potrafi nadal ich czarować jak na scenie. Ma w sobie dar cieszenia się. Jak bardzo uszczęśliwia go taniec Sofii!


Jak potrafi się cieszyć mijaną przyrodą Goa! Widokiem lecących ptaków, palmami kokosowymi na horyzoncie, kimś goniącym kury, obrazem rybaków zgarniających sieci, ojca z dziećmi na motorze. To prawda, że radość zamienia się mu w smutek, gdy uświadamia sobie, że ruch nie jest jego udziałem, że nie może biec, mieć dzieci, ciągnąć ryb w sieciach. Ale żyć może! Czuć! Porozumiewać się ! Szukać sensu! Co z tego, ze w życiu, w którym jest cierpienie. Taki jest sens wiary, zobaczyć sens nawet w cierpieniu. Ale w jego uszach głos kogoś z jego słuchaczy: "zaufaj Bogu, on chce od ciebie zmagań" nie brzmi przekonująco.
To prawda dużo w tym życiu samotności, żalu, niezrozumienia.


Ale jest i duch pogodzenia się, przyjmowania


Ethan tańczy i lata w powietrzu nie tylko we śnie, wspominając swoją pełne blasku życie magika.

 

Dziś jego lotem i tańcem jest uśmiech, który potrafi wzbudzić w kimś i w sobie, miłość, którą daje spojrzeniem i która otrzymuje. Nie tylko od Zofii.


Uważam, że człowiek zrozpaczony nie śmierci potrzebuje, ale pomocy w odnalezieniu sensu i nadziei w takim życiu, jakie stało się jego udziałem, zobaczeniu w nim też dobra.


Zawsze czekam na filmy Sanjaya Leeli Bhansali. Nawet jeśli zżymam się na ich pompatyczność, operowość, to każdy z nich mocno pamiętam. "Devdas","Black", "Hum Dil De Chuke Sanam",  "Khamoshi: The Musical". Ten też jest niestety wystudiowany, wysmakowany w obrazach. To daje zbyt duży dystans do losów bohaterów. Ale też obrazy są piękne! Podziwiałam kamerę Sudeepa Chatterjee. Nie zdziwiłam się sprawdzając potem, że jest autorem zdjęć do "Chak de India!, "Iqbal", "Aashayein" i "Dor". I przekonując się, że nagrodzono go za jego pracę. To jego zdjęcia są w tym filmie hymnem akceptacji dla życia. Siła filmu są też kreacje głównych bohaterów. Szczególnie porusza Hrithik Roshan, który przyzwyczaił mnie do widoku  prężonych muskułów i gibkości tańca, a tu gra sparaliżowanego. Tylko twarzą.


 
Ruchem oczu, uśmiechem. Obok niego: zbyt wymalowana na lalkę Aishwarya Rai,

 
z którą grał już razem w" Jodhaa Akbar"  i "Dhoom 2", wyrazista Shernaz Patel, której nie zapamiętałam w The President is Coming Little Zizou., w roli jego adwokata i jako martka Ethana Nafisa Ali (debiutantka w  Junoon, któą polubiłam  w Life in a Metro).

Razi mnie koniec filmu. Przypomina (jaki miał tytuł?) pewien film francuski, czy kanadyjski. Kolejny raz nie wierzyłam pełnym łez , ale uśmiechom bohaterów. Po prostu nie wierzyłam. Było w tym coś nie prawdziwego, wg mnie. Wbrew naturze, a może Bogu, w którego oni przecież nie muszą wierzyć. W filmie jest motyw chrześcijańskiego pogrzebu, który poprzedza niezwykły obraz trumny z ciałem obok pustego, może jeszcze ciepłego  łóżka.  Smutek pogrzebu bohater przełamuje śpiewem: "Wybaczaj, całuj powoli, kochaj prawdziwie, śmiej się z całego serca i nigdy nie żałuj." Też by chciała umrzeć pogodzona, ale nie z własnej woli. Oddając się ufnie Bogu także w decyzji odnośnie momentu mojej śmierci.
Ucieszyłam się natomiast ogromnie widząc w tle tego filmu Goa. Byłam tam tak krótko! Teraz wydłużam tę podróż wypatrując go na filmach. Wspominając Goa z "My Brother Nikhil",  "Trikaal", czy "Khamoshi: The Musical" (też S.L Bhansali). A jakie wy lubicie filmy z Goa w tle?
Mimo operowego stylu uważam, że warto ten film zobaczyć.

               
Sau Gram Zindagi
Jaane Kiske Khwaab (KK).
 Tera Zikir Hai (Rakesh Pandit, Shail Hada).
 Udi Udi (Sunidhi Chauhan, Shail Hada).
Guzaarish hai Ye Jo Barish
Dhudhli Dhundhli Shaam Hui
Keh Na Saku
Daayein Baayein Chahat Chaye

 



eutanazja na świecie