Sloneczniki

Not Only Mrs. Raut - w obronie godności kobiety

Reżyseria:   Gajendra Ahire ("Shevri", "Sarivar Sari")
Scenariusz:
Gajendra Ahire
Dialogi:
       Gajendra Ahire
Produkcja:  Aditi Deshpande (debiut)
Obsada:      Aditi Deshpande, Madhura Velankar, Ravindra Mankani,
                  Mohan Joshi, Milind Shah, Vikram Gokhale, Tushar Dalvi
Muzyka:      Kaushal Imandar (debiut)
Zdjęcia:      Imtiaz Bargir ("Shevri", "Sarivar Sari")
Język:        marathi
Tytuł:         Nie tylko pani Raut
Premiera:   2003
Oceny:       IMDb 8/10, Tamanna 7.3/10


इतना ही नहीं श्रीमती राउत

    

Pusta, mroczna plaża. Fala gwałtownie uderza o skały. Kobieta (Aditi Deshpande) z potarganymi włosami, zaniedbana, o nieobecnymi spojrzeniu, z zaciśniętymi ustami.  Szybkim krokiem zbliża się do biegnącego brzegiem morza mężczyzny (Ravindra Mankani). Wbija w niego nóż. Ten sam zakrwawiony nóż kładzie jakiś czas potem na biurku policjanta. Przyznając się do morderstwa. 
Jej sprawa porusza Swati A. Dandavate (Madhura Velankar), świeżo upieczoną prawniczkę.
W domu męża (Tushar Dalvi) i szwagra (Mohan Joshi), świetnie (choć nie zawsze uczciwie) prosperujących adwokatów, Swati odgrywa rolę tej uległej, wciąż coś podającej, gdzieś wysyłanej, raczej lekceważonej. Mimo to wbrew radom męża

 decyduje się ona  bronić Vidyę Raut (Aditi Deshpande). Zdesperowana kobieta nie chce z nią jednak rozmawiać.


 W jej oczach Swati reprezentuje prawo, które ją już raz skrzywdziło. Z pomocą adwokata Garuda (Milind Shah) Swati udaje się wzbudzić zaufanie w Vidyi. Na tyle, że wstrząśnięta słucha jej historii, w której ma swój udział także mąż Swati...

 
Film należy do dramatów sądowych. Lubię je w wielu bollywoodzkich filmów ("Meri Jung", "Akele Hum Akele Tum", 'Veer-Zaara" etc). Podobnie jak w tym ostatnim filmie (czy w "Ghulam") tu też rolę obrońcy gra kobieta. I to dotyka istoty filmu
 podejmującego temat obrony praw kobiety. Jak "Lajja" , "Bawandar", czy  "Mathrubhoomi".
Już w pierwszej scenie zrobił na mnie wrażenie realistycznymi i jednocześnie nastrojowymi obrazami filmowanymi przez Imtiaza Bargira ("Shevri"). I postacią debiutującej tu w tytułowej roli (a także producentki filmu) Aditi Deshpande. Ta historia rozgrywana na planie współczesnym i w stopniowo odsłaniających los bohaterki wspomnieniach, pokazuje ją  w jakże odmiennych zachowaniach. Jako zahukaną urzędniczkę, kobietę przeżywającą stratę ukochanego męża, matkę, kogoś spragnionego przyjaźni i czułości, budzącego się do życia z żałoby, wreszcie jako zrozpaczoną, prawie zwierzęcą w swej bezsilności ofiarę cudzej przebiegłości.


Podkreślający ideowość tego filmu z tezą tytuł mówi, że skrzywdzona Vidya to symbol, jedna z milionów poniżanych kobiet Indii.


Bo spójrzcie na bohaterki tego filmu. Jest ich pięć: Vidya z córką,


broniąca ją w sądzie Swati, jej szwagierka i sędzina skazująca Vidyę. Wszystkie zostają zwiedzione przez mężczyzn. Okłamywane, niektóre wręcz bite,


 wyszydzane okrutnie, a nawet gwałcone.


 Swati mówiąc, że obrona Vidyi to obrona godności kobiety, słyszy od męża: '"Jakiej godności? wy jesteście tylko wylęgarnią dzieci i kimś, kto ma dać przyjemność mężczyźnie. Praca intelektualna i godność to nasza sprawa". To z ust sędziego granego przez często przeze mnie widzianego w bollyfilmach  Vikrama Gokhale,  padają słowa o nieczystym spojrzeniu mężczyzn rzucanym na samotną kobietę. Kobieta bez mężczyzny nie jest w Indiach broniona także przez prawo.
Właśnie prawo. Ono też jest tematem tego filmu. Gdy się traci w niego wiarę, gdy zanika nadzieja na sprawiedliwość, pojawia się głuche milczenie ofiary. Znamy je z "Aakrosh" (1980), czy "Shaurya". Milczy też Vidya. Dopiero wsparta przez inną kobietę ma tyle siły, by  wykrzyczeć  w sądzie "znacie prawo, ale nie sprawiedliwość". Ten film to kolejny krzyk o to, by bezsilność prawa nie doprowadzała do brania go we własne ręce, do zemsty. W Indiach słychać to w losie Phoolan Devi, sławnej "Bandit Queen". Widać jednak też w innych filmach.  Z tych, w których kobieta przemienia bezsilność w gniew i sięga po zemstę, pomyślałam akurat o  dawnych filmach z Szarukiem "Army" i "Anjaam", ale jest ich wiele. Pokazuje to problem w indyjskim sądownictwie. Przedstawiany też w "No One Killed Jessica", "Bawandar", czy "Halla Bol!". To właśnie jego bezsilność zamienia indyjskie kobiety w Durgi.

"Not Only Mrs Raut" to film pełen debiutantów. Jest pierwszym filmem Gajendry Ahire, którego potem poznałam z równie ciekawego "Shevri"


Debiutantkami są też odtwórczynie głównych ról Aditi Deshpande, Madhura Velankar


 grający pomocnego Swati adwokata Milind Shah, a także autor muzyki Kaushal Imandar, przedstawiajacy też w filmie fałszywego świadka (jeśli wierzyć IMDb, Mariola popraw mnie, bo może znowu się mylę:)
Mimo to w 2004 film został odznaczony National Film Award jako najlepszy film w języku marathi. Do takiej oceny przyczynili się też inni grający w tym filmie: Mohan Joshi i Ravindra Mankani, którego potem zobaczyłam w kolejnym odznaczonym National Film Award filmie tego reżysera "Shevri".

Mimo mrocznego tematu film niesie ze sobą nadzieję. Znalazłam ją w piosenkach, (do słów reżysera i scenarzysty w jednej osobie) i w świetlistych obrazach Goa, konfrontowanego z zepsuciem Mumbaju.

 

Polecam ten mój szósty film marathi. Wszystkie mi się dotychczas bardzo podobały!