Sloneczniki

Chwała Cesarstwa - Jean d'Ormesson


Wzięłam właśnie do ręki "Przegraną miłość"  Jeana d'Ormessona.



Jego nazwisko przypomniało mi o lata temu przeczytanej "Chwale cesarstwa" , opowieści o fikcyjnym cesarstwie pisanej tak, jakby dotyczyła znanej nam rzeczywistości. Pamiętam , z jaką ciekawością ją czytałam. Podziwiając barwność stworzonych obrazów. Dwa z nich pozostały we mnie do dziś:
- Do portu zbliża się statek z zadżumionymi. Na lądzie już wiedzą,że wraz z jego pasażerami przybywa do miasta choroba i śmierć.



 Ludzie bronią się odganiając statek choćby strzałami. Mimo to ludziom udaje się zejść na ląd. Zrozpaczeni tym, że wkrótce czeka ich śmierć i tym, że są już jakby po drugiej stronie życia, przez zdrowych odtrącani z grozą i odrazą, zszedłszy na ląd rzucają się w pogoń za mieszkańcami miasta. Złapawszy któregoś z nich wpijają mu się w usta pocałunkiem. Z nadzieją na przekazanie zarazy dalej.

- Po krwawych potyczkach dochodzi do zawarcia rozejmu. W duchu pojednania zaproszeni goście, jeszcze niedawno wrogowie, zostają usadzeni obok gospodarzy.



 Stoły uginąją się od świątecznego jadła. Krążą kielichy. W pewnym momencie na dany znak, każdy z gospodarzy wstaje i nachylając się w stronę siedzącego po prawicy gościa, wbija mu w serce nóż.

Sceny są tak dramatyczne, tak barwnie opisane, że pozostały w mej pamięci na lata jako obraz zdrady i gniewu odtrącanych.