Sloneczniki

Karan Arjun - Kali, zwróć mi synów

Reżyseria:    Rakesh Roshan ("Koyla", "Koi Mil Gaya", "Krrish")
Scenariusz:  Sachin Bhowmick ("Taal", "Kisna", "Koi MIl Gaya")
Produkcja:   Rakesh Roshan
Muzyka:       Rajesh Roshan
Obsada:       Salman Khan, Shah Rukh Khan, Kajol, Rakhee Gulzar, Mamta
                   Kulkarni, Amrish Puri, Johny Lever
Zdjęcia:       Kaka Thakur
Premiera:     1995
Oceny:         Imdb 6.4/10, Tamanna 6/10

करन अरजुन,
 کرن اَرجُن

  


Umierający właściciel posiadłości wzywa do siebie Durgę (Raakhee) z dwoma dorosłymi synami Karanem (Salman Khan) i Arjunem (Shah Rukh Khan).

 

Spodziewając się, że za chwilę stanie przed Bogiem chce on zadośćuczynić tym, których kiedyś skrzywdził. Przed laty jego syn ożenił się wbrew jego woli. Ojciec odrzucił go nie chcąc znać jego rodziny.

 

 Teraz odchodząc chce uznać swoich wnuków za prawowitych dziedziców. Przeszkadza w tym jego bratanek Dhurjan Singh (Amrish Puri). Przyznaje się, że przed laty zabił ojca Karana i Arjuna,

  

 a teraz żądny bogactwa dusi umierającego starca, aby nie zmienił swojego testamentu na korzyść wnuków. Karan i Arjun stoją Dhurjanowi na drodze do pieniędzy, muszą więc umrzeć.

 

  

 Zrozpaczona Durga


 
błaga krwawą boginię
Kali,

 
 
 aby ta pomogła jej w dopełnieniu zemsty na krzywdzicielu.
 Ten, kto zabrał życie jej mężowi i synom zasługuje na śmierć. Durga modli się u Kali o mścicieli i w tej samej chwili gdzieś w Indiach w różnych miejscach rodzi się dwóch chłopców: Ajay i Vijay. Mija dwadzieścia lat...

 
Cztery lata temu wprowadzałam ten film na wikipedii.  Dziś już nie zaryzykuję powrotu do niego, ale wówczas podobał mi się. Zaciekawił mnie temat reinkarnacji, który dopiero później zobaczyłam też w "Hameshaa", "Karz" i "Om Shanti Om". Zaintrygowała Kali (choć ze swoją stopą przydeptującą Sziwę i wianuszkiem z czaszek na szyi nie należy do moich ulubionych postaci z panteonu hinduskiego). Uderzyła bardzo silna więź matki z synami (podobna w "Mother India").


 
Po takich filmach jak "Kabhi Khushi .." dopiero zdumiewał mnie motyw zemsty, na którą się tu z taką pasją błogosławi.





Nie wiedziałam jeszcze, jak  popularny to motyw w indyjskim kinie.
Co jeszcze z tego filmu zostało? Pamięć przesilnej matki. Rakhee Gulzar oswajałam potem jako matkę


 
w kolejnych filmach - "Baazigar", "Border", "Ek Rishtaa", "Dil Ka Rishta", "Khal Nayak". Matka matek. Poczynając od pięknego "Rudaali".
Ale jeśli ona jest matką matek, to królem drani oczywiście Amrish Puri. Oglądając ten film dopiero uczyłam się jego słynnego wytrzeszczu oczu.
Na film trafiłam idąc jeszcze wówczas tropem Szaruka. Przekonując się, że "K3G" to niejedyny film, gdzie mu się oczy śmiały do bransoletek.


 
Ciesząc się nim w parze z Kajol



 (podobnie jak w "K3G", a ostatnio w "My Name is Khan")



Czy oni tam czasem całując się nie spowodowali jakiegoś pożaru?


 
A druga para?  Salman z Mamtą Kulkarni? Umknęli mojej pamięci:(



W ogóle dziewczyny tu były dodatkiem. Najważniejszą parą była para braci. Ich więź już wystarczająco silna w poprzednim wcieleniu wzrosła w następnym. Ale najpierw trzeba było się rozpoznać,

 
 
poradzić sobie z pytaniami, kim jestem i skąd prześladujące obrazy z nieznanej przeszłości. A potem to już tylko jedność w zemście



i cieszenie się sobą.



Trochę bojek, trochę tańca.



Z filmów taty Hrithika, Rakesha Roshana mam sentyment do :"Koyli". Też z Szarukiem



 (i pięknie tańczącą tam Madhuri!).
Czy ten warto zobaczyć? Nie wiem. Jeśli lubicie gry tożsamości wokół reinkarnacji, jeśli lubicie Kajol,



albo Szaruka i Kajol,



jeśli ciekawi Was milczący Salman Khan (naprawde dużo milczy! to jedna z jego ról, którą lubię)


jeśli bawi was zemsta, to...
   

   
 

 
-size: medium;">Karan Arjun - Kali, zwróć mi synów

 

Strona w przygotowaniu...