Tuk tuk cinema - Robb Maciąg
Już minęło trochę czasu od kiedy przeczytałam tę książkę. Czar pierwszego wrażenia odleciał. Niemniej w pamięci pozostał podziw dla kogoś kto - nawet, gdy upadł plan wędrowania po Indiach rykszą zwana tytułowym tuk tukiem - przemierzył je na skuterze! Indie! Kraj, w którym, "jeśli nie trąbisz, to jesteś niewidzialny", "bo tutaj słucha się klaksonu, a nie patrzy w lusterka". Druga rzecz, która mi się spodobała to fakt, że Robb Maciąg nie odbył tej podróży tylko dla siebie. W odwiedzanych miejscach cieszył dzieci, a czasem i utrudzonych pracą dorosłych pokazując im...filmy o Bolku i Lolku.
Maciąg
zaprasza nas do tego, by razem z nim (może siedząc wczepionym w plecy podróżnika) wędrować od osiemnastomilionowego Delhi
do odległej prawie 1500 km pięciomilionowej Kalkuty.
Przez Riszikeś,
Agrę,
Kanpur,
Allahabad,
Benares,
stan Bihar, a w nim miejsce przebudzenia Buddy Bodh Gaję,
Munger, Bhagalpur, Farakkę z zaporą na Gangesie. Aż po cel ostateczny: Kalkutę i szczęśliwy powrót do domu. W tej podróży odczuwa się wciąż bliskość Gangesu.
I niepokój o sprawność skutera, przygody związane z nieustannym naprawianiem go. I obecność dzieci - widzów Bolka i Lolka. Dużo spotkań z ludźmi zgodnie z bliskim mi cytatem z "Alfabetu zakochanego w Indiach" - "Kto nie lubi ludzi, niech do Indii nie jedzie".
Na chybił trafił wybieram, co można znaleźć w książce Maciąga:
- zdumienie wobec odmienności ludzi ("Starszy mężczyzna nagle zatrzymał się... Stał i patrzył gdzieś przed siebie, lecz jakby niczego nie widział. ...Mnie się chciało gdzieś tam jechać i coś robić, a on stał obracając się wokół osi tego świata, podporządkowany jego prędkości, nie wplątując w to swego ego")
- bliską mi radość kolorów
- wiewiórki, w które wcielają się dusze zmarłych dzieci podobnie święte w Indiach jak krowa i małpa
- dane, zgodnie z którymi w Indiach 1 policjant przypada na 700 Indusów, ale 1 NGO na 400 Indusów
- żebraków karmionych przez pielgrzymów, którzy założyli Żebraczy Bank. Co wtorek wpłacają doń po 20 rupii. Przez rok odkładają 800 rupii; w czas choroby pomagają sobie pożyczkami na 2-3%
- huk opuszczonych blaszanych rolet zabezpieczających sklepy, który oznacza noc; lub rozruchy
- napis na budynku szkoły: "Learning to love yourself frees you from hatred others"
- kadźol - obrysowywanie oczu węglem; "stara metoda ochrony przed demonami. Włażą one w człowieka przez oczy i takie poczernianie ma je odstraszać."
- przekupywanie rodziców, by posyłali dziewczynki do szkoły (10 rupii za dzień, mundurek, podręczniki, jedzenie nawet rower); wbrew ich obawom, że wykształcenie odstraszy kandydatów na męża
- święto Karwa Chauth: żony poszczą za zdrowie mężów, ostatnio zmiana: mężowie zaczynają pościć tego dnia za zdrowie żon
- pojęcie manglik" - astrolog spostrzega w dziewczynie osobę, która ma pecha, dużo choruje, nie urodzi syna, jest niebezpieczna dla męża, będzie odpowiedzialna za jego śmierć; rozwiązaniem jest ślub kobiety-manglika np z drzewem. Następnego dnia nastąpi rozwód, drzewo zostanie ścięte i uwolniona z przekleństwa horoskopu może ona poślubić mężczyznę; drzewo może zastąpić pies
- dżiugar/dżiugad - "kreatywna działająca prowizorka"
- aśwamedhę - "król by wymasować sobie ego" wysyłał na roczną wędrówkę po przygranicznych ziemiach pięknego konia, z ziem, po których hasał on bezkarnie, król żądał daniny; wolność konia kończyła się złożeniem go w ofierze
- gobar, schnące na słońcu krowie łajno służące do palenia; o znaczeniu religijnym ("Niektórzy rodzice smarują swoje dzieci łajnem, by oczyściło je z wszelkiego pecha i przyniosło szczęście w dorosłym życiu".
CYTATY:
- "Nauczyciel to w Indiach wciąż święty człowiek.
Może i zarabia gówniane pieniądze, ale brak szacunku dla nauczyciela jest równy z brakiem szacunku do rodziców. Bo jak nie szanować ludzi, którzy zmieniają na lepsze życie innych? Bo w tym kraju nauczyciela traktuje się jak kolejnego rodzica, czasem jak Boga. Prometeusza."
- "Płytka wiara nie czyni cudów".
Dzięki, Zahro.