Zwyczajna dziewczyna - w czas wojny ku pokrzepieniu serc
Reż. Lone Sherfig (Włoski dla początkujących, Była sobie dziewczyna)
Prod. Wielka Brytania
język angielski
wojenny komediodramat romantyczny
Their Finest
Po długim czasie zamieszkiwania w rosyjskich filmach, zdecydowałam się na odmianę. Ponad 4 godziny w żywiole języka angielskiego. Najpierw na amerykańskim filmie Song to Song, zaraz potem na brytyjskim Zwyczajne dziewczyna Dunki, Lone Sherfig.
Zaciekawiona, ale i znużona forma pierwszego z ulgą przyjęłam realizm drugiego.
W opowieści o tytułowej zwyczajnej dziewczynie bohaterkę przedstawiono w realiach II Wojny Światowej w bombardowanym Londynie.
Umęczeni bombami ludzie potrzebuje pokrzepienia Catrin Cole (Gemma Arterton) ma pisać dialogi do filmu na temat lądowania aliantów w Dunkierce. Przy okazji przyjdzie jej wybrać między dwoma mężczyznami: malarzem, dla którego porzuciła rodzinny dom (Jack Huston) i scenarzystą, z którym łączy ją wspólna praca (Sam Claflin).
W filmie przedstawiono równolegle dwie płaszczyzny: życie bohaterów,
które też przebiega na planie filmowym
i tworzoną przez nich historię o bohaterstwo dwóch sióstr
i ich nieszczęśliwego wujka granego - ku mojej radości przez lubianego przeze mnie od czasu To właśnie miłość Billa Neigha.
Wiarygodnie zagrane, dobrze przedstawiony rozwój budzącego się uczucia, zabawne w konwencji pewnej umowności i niepokojące w cieniu słów bohatera, który mówi, że lubimy filmy, bo ich scenariusze dają nam poczucie sensowności i logiki wydarzeń, podczas gdy w życiu zdarzają się sytuacje, które wydają się być absurdalne i pozbawione sensu.
Ciekawe. To, co zostanie w pamięci to może film w filmie i może parę obrazów bombardowanego Londynu. I na pewno Bill Neigh.