Sloneczniki

Bóg rzeczy małych (Arundhati Roy)

wydawnictwo ZYSK i S-KA
tłum Tomasz Bieroń
Poznań 2010
oryg. wydanie 1997
ang "The God of Small Things"

 

 Rahel, trzydziestoletnia rozwódka przyjeżdża z Ameryki w swoje rodzinne strony. Do Kerali.


Spotyka tam Esthę, swojego bliźniaczego brata, zdziwaczałego samotnika, który od lat nie odzywa się do ludzi. Przebywając razem z ciotką Baby Koćamma, stara panną, której życie wypełnia oglądanie telewizji, Rahel wspomina swoje dzieciństwo a Ajemenem. Szczęśliwy czas, gdy bardzo blisko ze sobą Rahel i Astha nagle stali się świadkami tragicznej w skutkach więzi między ich rozwiedzioną matką Ammu i Welutha, mężczyzna urodzonym w rodzinie niedotykalnych....


Wróciłam do tej książki już po powrocie z Kerali. Podczas podróży do Indii  przypominały mi się w Kerali obrazy z tej książki. Gdybym więcej pamiętała być może w ogóle patrzyłabym na Keralę oczyma urodzonej tu autorki książki, Arundhati Roy.

 Teraz wracam do powieści szukając w niej zapamiętanej Kerali. Na przykład w wątku o teatrze kathakali.


W Koczinie byliśmy świadkami  z żalem w powieści wspominanego "kondensowania i okrawania" starożytnych opowieści, przemieniania wielogodzinnych dramatów w podawane turystom w pigułce skrócone historie. W "Bogu rzeczy małych" w teatrze kathakali pokazano też (podobnie jak nam) część eposu "Mahabharaty". Inną.  Nawiązano w niej do Pytany utulającej Krysznę trucizną z  piersi czy do brutalnej sceny, w której Bhima "wypruwszy Duhszasanie wnętrzności


 zanurzył w jego krwi włosy upokorzonej


 kiedyś przez niego Draupadi" . Według AR siła tych opowieści ginie, gdy stają się one towarem w relacjach z turystami. Jedną z atrakcji Kerali - obok Morza Arabskiego, palm kokosowych, ajurwedy i procesji ze słoniami. Patrzy się na nie, ale się ich nie rozumie, nie przeżywa.

 
Innym wątkiem książki jest komunizm w Kerali. Jechaliśmy przez stan ozdobiony sierpami i młotami, czerwonymi flagami
 

Mijając mitingi wyborcze. Rozmawiając z ludźmi o tym, że  w Kerali rozgrywka toczy się między partią Kongresu (niegdyś partią Gandhiego i Nehru) a komunistami. AR zastanawiając się nad tym, czemu indyjscy komuniści cieszą się w Indiach największą popularnością w Kerali (i Bengalu) przedstawia kilka teorii. Według jednej z nich wiąże się to z  tym że syryjscy chrześcijanie

 
kapłan syryjskich chrześcijan - cghearth.com

 stanowią 20% mieszkańców Kerali. Uważają oni, ze ich przodkami było stu braminów nawróconych przez świętego Tomasz po zmartwychwstaniu Jezusa.


Zgodnie z tą teorią "Marksizm to substytut chrześcijaństwa. Wystarczy zastąpić Boga Marksem, szatana burżuazją, Niebiosa społeczeństwem bezklasowym, a Kościół partią, niezmienione natomiast pozostają  forma i cel wędrówki. Bieg z przeszkodami, z nagrodami za metą".
Zupełnie inaczej rozumiem chrześcijaństwo, ale wracając do słów AR tej teorii przeczy to, że chrześcijanie syryjscy to  właściciele ziemscy głosujący za Partią Kongresu. inna teoria głosi, ze Kerala lubi komunistów z racji swojego uświadomienia, oczytania.  Ale spadek analfabetyzmu w Kerali jest już rezultatem polityki oświatowej komunistów.


A jak było naprawdę? W 1957 roku komuniści zwyciężyli w wyborach do parlamentu Kerali. E.M.S. Nambudiripad, "bramiński kapłan marksizmu"


 stał się premierem pierwszego w historii świata demokratycznie wybranego rządu komunistycznego. Wzywający dotychczas do rewolucji komuniści mieli sami rządzić krajem. Coś takiego przydarzyło się naszej "Solidarności". I co się działo? Strajki ogarnęły Keralę. Policja tłumiła je brutalnie, teraz już w imieniu rządów komunistów. Kościołowi i Partii Kongresu wzrost anarchii był na rękę. Premier całych Indii odgórnie Nehru rozwiązał komunistyczny rząd, a w ogłoszonych wyborach znów wygrała Partia Kongresu. I odtąd rządzą w Kerali na zmianę. W 1967 roku partia komunistyczna znów wygrała wybory. Kerali w tym roku nie nawiedził monsun. Doświadczyła wiec głodu. Komuniści nauczeni poprzednim doświadczeniem przyjęli politykę bardziej umiarkowana. Zrażając sobie tym swoich patronów z Chin. Ci przenieśli swoje zainteresowanie na drugą z indyjskich partii komunistycznych,  bardziej radykalną Komunistyczną Partię Indii (Marksistowską)


 i jej zbrojne ramię, naksalitów. Zrodzony w Bengalu Ruch  szkolący  chłopskie oddziały zbrojne rozliczające się z właścicielami ziemskimi zaczął też rozpowszechniać się w Kerali. Doszło do morderstw, odcinania głów posiadaczom ziemi. Nambudiripad pozbył się ze swojej partii naksalitów,


 wybierając drogę parlamentarna.  Robotnicy domagali się skrócenia 11-godzinnego dnia pracy, pomijania w zwracaniu się do tzw niedotykalnych ich nazwisk, po których można było rozpoznać ich pochodzenie.


We właścicielach ziemskich rósł strach przed wywłaszczeniem. Dokonała tego reforma rolna, ograniczająca ilość posiadanej ziemi, jej nadwyżki oddająca biedniejszym.

 Trzeci motyw, na który zwróciłam uwagę to ludzie kiedyś nazywani niedotykalnymi.


  Jeden z bohaterów pamięta czas, gdy że zabraniano im dotykania czegokolwiek, z czym potem mógłby mieć kontakt tzw dotykalny.!  Kończą rozmowę nie może on odwrócić się do "dotykalnego" plecami i po prostu odejść, muszą cofać się tyłem, chodzić zacierając za sobą ślady stóp, by nie skalać tych, co stąpną na ten sam kawałek ziemi. Zabraniano mu wchodzić na drogi,

 

 kazano zakrywać górną część ciała, nie wolno im było nosić parasola którym dziś w Kerali wiele osób osłania się od słońca. Podczas rozmowy musieli zakrywać usta dłonią, by ich oddech nie skalał rozmówcy.  Nic dziwnego, że  spragnieni społecznej sprawiedliwości szukali oni ratunku w chrześcijaństwie. Wstępują w czas brytyjskiej kolonizacji do kościoła anglikańskiego.  Zachęcani do tego Słowem Bożym i ryżem. Dlatego tez  mówiono o nich ryżowi chrześcijanie. Wkrótce okazało się, ze nawet chrześcijaństwo nie ocaliło ich przed losem pariasa. Przeznaczono im miejsce w wydzielonym kościele, dając im nawet biskupa-pariasa, a po wyzwoleniu, gdy rząd Indii (z konstytucją stworzona przez dalita dr Ambedkara)

 
portrety Ambedkara i Buddy (przed śmiercią Ambedkar przeszedł na buddyzm)
homepage2.nifty.com


zaczął wyrównywać krzywdy bezkastowych wprowadzając dla nich  rezerwację miejsc pracy czy nisko oprocentowane kredyty, ich jako chrześcijan, a wiec już nie bezkastowych hindusów to zadośćuczynienie niesprawiedliwości społecznej nie objęło.

Oczywiście, oprócz przedstawionych powyżej motywów komunizmu, niedotykalnych i teatru kathakali,  Arundhati Roy w "Bogu rzeczy małych" odsłania przed naszymi oczyma  bogaty świat Kerali z jej zwyczajami, relacji w rodzinie, między kastami, obraz stanu w czas jego przemian polityczno-społecznych.  Bardzo ciekawie pokazując go oczyma dziecka. Nie unikając przy tym drastyczności, świetnie operując metaforą, symbolem. Język, jakim AR opisuje świat swojego dzieciństwa jest bardzo rozwinięty artystycznie. Niektórych to może zniechęcać, wydawać się sztucznie wybujałe, nie mniej stwarzane przez nią obrazy są bardzo sugestywne.
Szkoda, że pisarka (architekt z zawodu) zdobywszy za swój debiut literacki  Nagrodę Bookera zrezygnowała z pisania powieści i wykorzystuje swój autorytet całkowicie poświęcając się antyglobalistycznej publicystyce społeczno-politycznej. Bardzo żarliwie i szczerze pisanej ( "Algebra bezgranicznej Sprawiedliwości" i "The Shape of Beast")


CYTATY

Opowieść o Ziemi
Wyobraźcie sobie, że
"Ziemia - licząca cztery tysiące sześćset milionów lat - jest czterdziestosześcioletnią kobietą... Potrzeba było całego życia Ziemi, aby Ziemia stała się tym, czym jest. Aby wyodrębniły się kontynenty. Aby wydźwignęły się góry. Kobieta Ziemia miała jedenaście lat...kiedy pojawiły się pierwsze organizmy jednokomórkowe. Pierwsze zwierzęta, takie stworzenia jak robaki i meduzy, powstały dopiero, gdy miała czterdzieści lat. Zaledwie osiem miesięcy temu, według tej rachuby, na ziemi żyły dinozaury.  Cywilizacja ludzka, jaką znamy... zaczęła się w życiu kobiety zaledwie dwie godziny temu. Człowiek nabiera większej pokory, kiedy sobie uświadomi, że całą historia współczesna, wojny światowe, wojny o sny, człowiek na Księżycu, nauka, literatura, filozofia, dążenie do wiedzy - trwa tyle, ile  mrugniecie oka Kobiety Ziemi.  A my, wszystko, czym jesteśmy i czym kiedykolwiek będziemy  - my jesteśmy tylko iskierka w jej oku."

Historia Kerali?
"Równie dobrze można było utrzymywać, ze wszystko zaczęło się tysiące lat temu.


Na długo przed przybyciem marksistów. Przed zajęciem Malabaru przez Brytyjczyków,  przed Holendrami, przed Vasco da Gamą,


 przed podbojem Kalikatu przez Zamorina. Przed wyłowieniem z morza trzech syryjskich biskupów purpuratów zamordowanych przez Portugalczyków, plecionych przez węże i z ostrygami w brodach.  Można by utrzymywać, że wszystko zaczęło z się znacznie wcześniej niż chrześcijaństwo przypłynęło żaglowcami i Kerala naciągnęła nim jak woda herbatą z torebki".