Sloneczniki

Satyam Shivam Sundaram - prawda, Bóg, piękno

Reżyseria:   Raj Kapoor ("Awaara", "Sangam", "Shree 420")
Produkcja:  Raj Kapoor
Montaż:      Raj Kapoor
Obsada:     Zeenat Aman, Shashi Kapoor, Padmini Kolhapure
Muzyka:     Laxmikant-Pyarelal (Karz, Aman Akbar, Anthony)
Premiera:  1978
Nagrody:   2 nagrody (za muzykę, za zdjęcia) i 1 nominacja (za rolę
                - Zeenat Aman)
Zdjęcia:     Radu Karmakar
Tytuł:        Prawda, Bóg, piękno
Oceny:      IMDb 6.9/10, Tamanna 7.3/10

  
 

Narodzinom Rupy towarzyszy śmierć jej matki. Rzuca się to cieniem na całe jej życie. Od początku wioska uznaje ją za przeklętą, przynoszącą nieszczęście. Ludzie, którzy z zachwytem słuchają jej śpiewu w świątyni,




zimno przepowiadają jej samotność. Jako dziecko  odganiania bywa przez dzieci od wspólnej zabawy, jako dorosła słucha głosów mówiących, że nikt nigdy nie wybierze jej za żonę.

Rupa (Zeenat Aan), córka kapłana żarliwie modli się o miłość, o męża. Składając dłonie przed boską parą Kriszną i Radhą.


I Bóg odpowiada na jej prośby zsyłając pewnego dnia do wioski budującego tu tamę inżyniera  (Shashi Kapoor). Obudzony rano jej śpiewem, modlitwą rozpoczynającą dzień Rajiv wszędzie szuka dziewczyny, której głos dotknął jego serca. Gdy wreszcie ją poznaje, Rupa wzbrania się pokazać mu oszpeconą poparzeniem połowę twarzy.

 

Jednak jej głos, jej słowa, sposób w jaki się porusza i spojrzenie pięknych oczu rozpalają serce Rajiva


 


Prosi on jej ojca o rękę Rupy. Dziewczyna waha się  bojąc się,że Rajiv nie zobaczywszy jej oszpecenia nie do końca wie kogo pokochał.  Pozwala jednak odsłonić swoją twarz dopiero po ślubie...

 


Dobrze opowiedziana  historia to taka historia, los bohatera której dotyka nas. Współczujemy mu. Chcielibyśmy go pocieszyć. Utożsamiamy się z nim, osłaniając w sobie podobny ból. Z ulgą przyjmując wyzwolenie z niego.

Taką właśnie historię opowiada nam Raj Kapoor w "SSS". Film rozpoczynają pytania : Kya sach hai?" "Kya sundar hai?" - Pytania "czym jest prawda? czym jest piękno? czy zawarte jest ono w oku patrzącego?" - otwierają historię oszpeconej Rupy.

Raj Kapoor pokazuje nam w osobie Zeenat Aman piękno ciała uwodzącego nas swoją zmysłowością, delikatnością zharmonizowaną z dzikością, tęsknotą za miłością, która czeka na odpowiedź. 

Za chwilę konfrontując nas z brzydotą jej poparzonej twarzy. Zachwyt przeplata się z obrzydzeniem. I patrzącemu zadaje się pytanie: kogo kochasz? Zewnętrzność osoby kochanej, która przemija w starzeniu się, której urodę można zetrzeć w jednej chwili, podczas której wrzątek zalewa twarz niszcząc nieodwracalnie jej piękno?

Co we mnie kochasz? Co to znaczy, że mnie kochasz? Gdzie granica twojej miłości?

Rupa jest tą, na widok której odwracają się twarze ludzi. Szuka więc miłości w miłości do Boga. Widok jej tulącej w świątyni lingę może nas, przyzwyczajonych do innej zewnętrzności w okazywaniu czci Bogu,  zaskakiwać. Rupa zaczyna dzień w samotności w przybytku Boga, świątyni, w trosce o to miejsce.

Nawet pełniona przez nią posługa tchnie erotyzmem, któremu w wiosce odmawia się spełnienia w jedynej możliwiej tam miłości - w małżeństwie. Jej pełne wdzięku i zmysłowości ruchy, gesty może doceniać tylko Bóg. Ludzie widzą jej zniekształconą twarz. Tylko gdy śpiewa potrafią jej na chwilę wybaczyć przerażenie, jakie w nich budzi pokazując im twarz z blizną.

I ten jej śpiew, poranna wdzięczność do Boga za to, że daje nam nowy dzień, jest drogą do serca upragnionego przez nią mężczyzny. Budzi się dzień. Pojawia się światło, słychać jej śpiew i w odpowiedzi na jej żarliwe modlitwy budzi on miłość w czyimś sercu.
Ktoś nareszcie ją kocha. Ją odrzucaną tak długo. Nie chce tracić tej miłości odsłaniając się przed nim. Na ile mnie kochasz? Czy w twej miłości jest miejsce, by kochać mnie z całą moją brzydotą, słabością, złem? Czy mi to wybaczysz pragnąc mnie taką, a nie inną? "Dobro przyjęliśmy z  ręki Boga, czemu zła przyjąć nie możemy?" mówi doświadczany cierpieniem Hiob o Bogu. To samo chciałaby Rupa usłyszeć od kochającego ją mężczyzny. Czy usłyszy?



Jak dalece warunkowa jest jego miłość? Co w niej jest prawdą? W czym tkwi piękno, które w niej widzi? Czy w tym, ze  nie widzi drugiej strony jej twarzy?
"Jeśli kochamy kogoś, widzimy jego piękno" i  "To Bóg łączy nas w pary" - wierząc w to Rupa zapomina o tym, że kochając nie zatajamy prawdy o sobie. Ale jaką prawdę zataiła Rupa?Tuż po ślubie miłość Rajiva zostaje wypróbowana. Widzi Rupę z odsłoniętą twarzą, ale przecież od takiego poznania w noc poślubną obcej dotychczas osoby zaczynało się kiedyś (?) wiele aranżowanych małżeństw hinduskich. Pokocham cię, bo jesteś mój, bo jesteś moja, bo masz być rodzicem moich dzieci!?
Nie chcąc stracić jego miłości Rupa woli podtrzymać jego złudzenia co do obrazu siebie. Ile związków na tym zbudowano!

Można się upierać przy tym, ze naiwnością jest rozdzielenie dwóch obrazów Rupy. Jak to możliwe, by Rajiv nie rozpoznał, kto jest kim w tej historii, a jednak w tej formie Raj Kapoor powiedział coś ważnego o istocie związku między kobietą a mężczyzną. Postawił pytanie: kogo i jak kochamy?

 

 Czasem trzeba dopiero zagrożenia utratą, by w kalejdoskopie obrazów minionego życia, jak Rajiv, zobaczyć, kogo kocham i kim jestem. Na co dzień - dużo złudzenia, zagubienia, lęku i egoizmu.
Tę historię piękna i brzydoty, wnętrza i zewnętrza oraz granic miłości ucieleśniają w filmie Zeenat Aman i brat reżysera Shashi Kapoor.

 


Bardzo prawdziwie.Sławnego reżysera i aktora indyjskiego Raja Kapoora

 

znam tylko z "Sangam" i "Shree 420". Za ten film jestem mu wdzięczna. Ale nie tylko jemu. Także Radu Karmakarowi za piękne zdjęcia świateł rodzącego się dnia, krajobrazów Andhra Pradesh, siły obrazów exodusu wiosek i powodzi, ale też spojrzenia na Zeenat. Ponad 30 lat temu erotyzm obrazów Kapoora obudził fascynacje i protesty.



Oczywiście bez muzyki Laxmikant-Pyarelal ("Aman Akbar Anthony") nie było by tego filmu. Nic dziwnego, ze nagrodzono go i za zdjęcia i za muzykę. To ona wspierana głosami Mukesha i Laty Mangeshkar tworzy atmosferę.

Rzekomo film ten poróżnił on ze sobą Latę i Raja. Miał być pierwotnie jedynym filmem, w którym Lata nie kryłaby się ze swoim pięknym głosem w cieniu playbacku. Planowano by był zwycięstwem piękna duchowego wyrażanego głosem, ale Raj nie wybrał do głównej roli kogoś, kto tak jak Lata jest kimś nie ze względu na urodę.

 

Rupę zagrała Zeeenat Aman stając się symbolem piękna kobiecego, także zmysłowego.

 
 Jak to się miało do idei filmu? Niemniej głos Laty triumfuje. Jest w stanie oddać różnicę w śpiewie piosenki Yashomati Mayia  Se Bole Nandlala śpiewanej przez  Rupę jako dziewczynkę i jako kobietę.

W tym filmie wiele obrazów zostaje w pamięci np. scena z kamieniem. Kamera wyławia z krajobrazu widok kamienia. Gdy nasze zmysły potwierdzą już słowa narratora:co widzicie? kamień, prawda?  - kamień zostaje powoli oblany wodą, obraz się poszerza i widzimy wokół niego rosnącą liczbę ludzi oddających mu cześć. Na naszych oczach kamień staje się Bogiem, a przynajmniej znakiem jego obecności. To wprowadzenie do tytułu tego filmu, do pytań o piękno, Boga, prawdę.
Podobnie poruszyła mnie symboliczna scena, gdy  powódź opada  powoli odsłaniając figury Radhy i Kriszny, boskiego związku, z którym konfrontuje się więź głównych bohaterów.

 

Jeśli szukacie też wśród starych filmów, to Satyam Shivam Sundaram ze swoją muzyką sitaru, świątynią w środku wioski, bohaterami zmagającymi się z miłością, to kolejny krok w poznaniu Indii. Także tej spod wodospadu:)