Sloneczniki

Koala - Lukas Baerfuss

Trzy rzeczy zdecydowały o wyborze tej książki: jej niewielki rozmiar, szwajcarski autor Lukas Baerfuss
(mimo bliskości Szwajcarii jej literaturę znam tylko w osobach Frischa i Duerematta) i wątek Australii bliskiej mojej przyjaciółce. 
Już na pierwszych stronach autor zaskoczył mnie tematem obcości między braćmi i samobójstwem jednego z nich. Ta kropka postawiona w zdaniu życia brata narratora w historii tego ostatniego zamienia się w znak zapytania. Dlaczego?
"Martwy w wannie niczym Marat po wizycie Charlotty Corday.".
Jego brat, który urodził się  "w tym roku, kiedy Beatelsi cieszyli się większą popularnością niż Jezus"
odchodząc doświadczył spokoju. Odbierając go innym. Bratu. "Coś się stało niedostępne po jego śmierci,
jakieś drzwi się zamknęły, mosty zostały spalone. Z każdą chwilą znikał coraz bardziej, stawał się postacią w coraz gęstszej mgle. Byłem bliski stracenia bo na dobre, stracenia wszelkich godnych zaufania wspomnień o nim, a zarazem rosła we mnie czułość, potrzeba objęcia go, coś, czego nigdy wcześniej nie pragnąłem."
Dociekając powodów  decyzji o samobójstwie bohater trafia na ślad tytułowego Koali.
Takie przezwisko, taki totem wybrali w dzieciństwie jego koledzy skauci dla brata. Ku jego rozczarowaniu. Przyjął je jednak jak los. Wybierając bezruch zamiast ruchu, ograniczenie w przestrzeni zamiast jej poszerzania, trwanie w miejscu zamiast pięcia się w górę. Tylko życie zakotwiczone w oddechu i smaku przeżuwanego eukaliptusa. Śmierć była jego konsekwencją.
Próbując zrozumieć brata bohater wyprowadza nas nagle z małego szwajcarskiego miasteczka na dalekie wody oceanów. Cofając nas stulecia do tyłu. Płyniemy w grozie wśród skazańców wiezionych z Anglii do Australii. Tam więźniowie
i ich strażnicy mają zbudować nowy raj kolonii.
To zabijając to dogadując się z tubylcami. Osiedlaniu się towarzyszy zabijanie i umieranie.
Szybko i nagle. A umierają nie tylko ludzie,
ale i zwierzęta. "Kolonia rozwija się wolno. Dzięki pracowitości, ambicji i okrucieństwu". Pojawiają się obrazy ściągania skóry z  tysięcy koali.
Zabijanego dosłownie i symbolicznie. Dosłownie, by  jego bezużyteczne w oczach piewców postępu  istnienie zamienić na coś przydatnego - wyprawioną skórę. I symbolicznie, by ze świata zbudowanego na idei parcia w górę, ambicji i ciągłego wysiłku na rzecz wyplenić zgodę na bierność i lenistwo jako możliwy wariant życia.
Bardzo ciekawe. Mimo że moja wizja świata jest mniej mroczna. 
CYTATY:
-  pierwsi osadnicy o Australii "świat ten wydał im się mało wartościowy, ot, produkt izolacji geograficznej"
- "Pytanie nie brzmiało bowiem: dlaczego on się zabił? Pytanie brzmiało: dlaczego wy jesteście jeszcze przy życiu?"
- "Człowiek uczynił świat stanowiskiem pracy.
Praca podbiła przestrzeń, leniwość legła w czasie i wzięła go sobie za kochanka. Leniwość mogła boleć, ale nie znała strachu. Zobojętniała wszystkie zjawiska. Bliskie i odległe łączyło się, leniwy nie widział powodu, by porównywać obecne z przyszłym ".
- "Niczego nam nie podarowano, wszystko, co chcieliśmy zjeść, musieliśmy ukraść dniowi."
- " Z biegiem czasu moje wspomnienia wydawały mi się coraz częściej zbiorem nostalgicznych konserw"