Stree - przyjdź, wiedźmo, jutro
odbywa się czterodniowe święto religijne. Słychać bicie w bębny, miasto obwieszono kolorowymi chorągiewkami, codziennie wszyscy podążają do świątyni. Jednak radości świętowania towarzyszy groza. Ściany domów opisano krwią nietoperza i wrony stworzonym napisami Ao stree kal aanaa - wiedźmo, przyjdź jutro!
W ten sposób kobiety chronią swoich mężczyzn przed polującą na nich wiedźma. Jeśli któryś nieopatrznie wyjdzie sam nocą może za swoimi plecami usłyszeć swoje imię z tak wielką tęsknotą miłosną wypowiadane, że trudno mu się nie obejrzeć za siebie. Rano jego bliscy znajdują na ziemi jego ubranie. Jego zaś porywa głodna miłości wiedźma. Kiedyś oszałamiała urodą całe miasto. Wielu traciło swe majątki, by kupić jej ciało. Rozkochanemu w jej duszy odpowiedziała miłością, ale zawiść ludzka sprawiła, że tuż przed ich nocą poślubną jego rywale zabili go ją gwałcąc. Teraz wraca co roku
Miasto radośnie świętujące w dzień, zalane radosnymi tłumami ludzi, rozedrgane kolorowo, w nocy pustoszeje, otulone mgłą, kamera oczyma wiedźmy podąża za uciekającymi w zacisze domu pojedynczymi mężczyznami, waha się, kogo wybrać. Miasto prosi się o zbawcę, a może nim być ktoś, kto umie kochać. Tego kogoś bardzo przekonująco gra Rajkummar Rao, którego ostatnio podziwiałam w Newtonie i Shaadi Mein Zaroor Aana , a przedtem w Shahidzie, Aligarh i City Lights. Wzrusza on w rozmowie z ojcem,