Sloneczniki

Manikarnika The Queen of Jhansi - indyjska Joanna D'Arc

Reż. Radha Krishna Jagarlamudi (Vedam, Gamyam, Kanche, Gautamiputra Satanikarni)
język hindi
2019
IMDb 6.7/10
W świętym mieście boga Śiwy, w Waranasi nad Gangesem rodzi się dziewczynka z racji wczesnej śmierci matki wychowywana z chłopcami, przyuczona do waleczności.
Gdy Manikarnika ma 14 lat poślubia ją król Jhansi. Wraz ze ślubem nadane zostaje jej imię Lakszmibai. Królowa

doświadcza szczęścia w małżeństwie i w macierzyństwie, gdy rodzi się im syn Damodar Rao. Niestety zaledwie kilkumiesięczne dziecko umiera, a królowa nie zdążywszy się pogodzić z tą stratą wkrótce rozpacza nad śmiertelną chorobą męża. Zaledwie kilka dni przed śmiercią król usynawia kuzyna zmieniając jego imię na Damodar. Jednak w oczach Brytyjczyków, którzy dzieląc rządzą już coraz większymi obszarami subkontynentu Indii, adopcja nie daje prawa na dziedziczenie. By móc przejmować kolejne ziemie i królestwa sami wprowadzili prawo zgodnie z którym, jeśli władca umiera nie zostawiając po sobie potomka, oni przejmują władzę nad jego królestwem. W między czasie na tyle urośli w siłę, że są w stanie to przeprowadzić. Wygnana ze swego pałacu królowa staje się zależną od nich poddaną. 

          Jednak wkrótce sytuacja zmieni się, gdy w Indiach dojdzie do wybuchu służących w armii brytyjskiej indyjskich żołnierzy zwanych sipajami. Brytyjczycy nie licząc się z uczuciami religijnymi sipajów wprowadzili w armii naboje, od których przed strzałem trzeba było odgryźć kawałek papieru nasączonego tłuszczem świni i wołu. Islam zakazuje świniny, hinduizm wołowiny, stąd konieczność kalania ust dotykiem zakazanego tłuszczu oburzyła sipajów obu wyznań. Doszło do buntów.  Królowa Jhansi Lakszmibai stoczy z Brytyjczykami bój z szablą w ręce.

W Jhansi i pod twierdzą Gwalior stając się w Indiach symbolem poświęcenia, patriotyzmu i siły kobiecego ducha.
 

         Postać Manikarniki/Lakszmibai już od dawna pobudzała moją wyobraźnię. Ściągnęłam angielskie książki o niej, czytałam niedawno bez zachwytu  "Zbuntowaną królową". Na trasie naszej letniej podróży po Indiach znalazły się Jhansi i Gwalior, miejsce jej królowania i tragicznych strat i miejsce jej bohaterskiej śmierci.  

Film o królowej Jhansi rozwija się dynamicznie, niemniej nie przedstawia prawdziwie jej niejednoznacznych relacji z Brytyjczykami. Zanim zginęła w bohaterskiej walce z nimi pod Gwaliorem próbowała się z nimi dogadać, być może pragnąc ocalić życie swoje i adoptowanego syna. Pominięto też w filmie milczeniem czas, gdy bohaterską królową pozbawiwszy tronu i pałacu upokarzano brytyjskim żołdem, żebraczym datkiem umożliwiającym jej przeżycie po przejęciu jej Jhansi przez Brytyjczyków.

Czas powstania sipajów, po klęsce którego  imperium brytyjskie przejęło od Kampanii Wschodnio-indyjskiej władzę nad Indiami zawsze mnie ciekawił. Od chwili,  gdy usłyszałam o nim w filmach Rebeliant i Junoon. W Indiach było 300 tysięcy sipajów, a 50 tysięcy Brytyjczyków. Indusi przegrali swój zryw o wolność, bo byli podzieleni, bo Brytyjczykom udało się pokonywać jednych sipajów przy użyciu innych sipajów.  Działo się to w 1857 roku. 90 lat później Brytyjczycy opuszczą Indie uznając ich niezależność. Na razie jednak przyznali sobie prawo do  grabieży, upokarzania i zabijania w okrutny sposób. W filmie przedstawiono to  zbyt jednoznacznie. Wspaniali Indusi, wstrętni Brytyjczycy.


Postać Lakszmibai Kangana Ranault przedstawia sugestywnie, niemniej zbyt patetycznie, nadmiernie gloryfikując ją, za dużo jej w tym filmie.  Chwilami mnie drażni. Film ma wątki feministyczne

 i przestawia Lakszmibai jako kogoś, kto łamie  uprzedzenia systemu kastowego bratając się z nietykalnymi. Bardzo pedagogicznie, ale czy prawdziwie? Nuży też hurra- patriotyzmem, jakby go robiono w duchu  skrajnie hinduskiego nacjonalizmu Narendry Modiego. Może przesadzam, ale takie miałam skojarzenia z podtrzymywaniem hinduizmu, który chce stanowić jedyną twarz Indii.
Już po seansie  dowiedziałam się, o tym, że Kangana dołączywszy jako debiutantka do współreżyserowania ze znanym telugu reżyserem Radsha Krishna Jagarlamudim


bez jego zgody samowolnie pozmieniała film, a potem reklamowała go jako przede wszystkim swój film. To sprawiło, że wolałabym, aby lubiana przeze mnie Lakszmibai nie miała w mojej pamięci twarzy Kangany.
PIOSENKI: