Naseem - poranna bryza
Scenariusz: Saeed Akhtar Mirza
Trwa: 85 minut
Muzyka: Vanraj Bhatia (Mammo, Pestonjee, Trikal- niezalężne kino)
Obsada: Kaifi Azmi, Mauri Kango (debiut) , Kay Kay Menon (debiut),
Salim Shaha, Surekha Sikri, Kulbhushan Kharbanda
Zdjęcia: Virendra Saini ("Kabhi Haan Kabhi Naa") po "Naseem" 6 lat milczał
Gatunek: dramat rodzinny i polityczny
Premiera: 1995
Nagrody: 2 National Award za scenariusz i reżyserię, pokazany na festiwalach
- Dublin, Vancouver, Rimini, Birmingham, Singapur, Sidney
Oceny: IMDb 7.7/10, Tamanna 7.8/10
Tytuł: Naseem - imię bohaterki; poranna bryza
Bombaj. Czerwiec 1992. Naseem,15-letnia muzułmanka chodzi do szkoły, przygotowując się do egzaminów. W domu najwięcej uwagi poświęca jej chory dziadek.
Leżąc w łóżku snuje on wspomnienia z Agry przed Podziałem Indii, z czasu jej brytyjskiej kolonizacji. Wspominając swą nieżyjącą już żonę
i przyjaciół odtwarza przed wnuczką czas harmonii między hindusami a muzułmanami. Tymczasem wokół nich z miesiąca na miesiąc rośnie napięcie. Podburzane przez polityków masy szykują się do policzenia się z muzułmanami. Zbliża się 6 grudnia 1992 - dzień, w którym hindusi gołymi rękoma rozbierają w Ajodhja meczet postawiony na miejscu rzekomych narodzin Ramy. Rodzina pełna napięcia ogląda w TV relacje z konfliktów religijnych. Naseem szuka pocieszenia w opowieściach dziadka, w jego recytacjach poezji w urdu....
To jeden z tych filmów, który podobnie jak „Dharm”, "Zakhm" , „Bombay” podejmują temat trudnych relacji między hindusami a muzułmanami. W filmie pokazano to bardzo subtelnie. Rozpocząwszy historię słowami, czym dla Indii stał się dzień 6 grudnia 1992, w którym podburzony przez skrajnie prawicowych polityków tłum hindusów gołymi rękoma rozebrał
w Ajodhya meczet Babera,
reżyser przedstawia 6 miesięcy poprzedzających ten dzień. Widzimy je w filmowanych przez Virendrę Saini ("Kabhi Haan Kabhi Naa") obrazach zwyczajnego życia muzułmańskiej rodziny w Bombaju.
Deszcz, piętnastoletnia Naseem
uczy koleżanki gwizdać, wyjaśnia na lekcji, czemu bohater wiersza nie zabija węża mówiąc, że widzi on w nim kogoś, komu tez można zaufać, kto też ma prawo do życia.
Dyskretną, spokojną muzykę Vanraja Bhatii (niezależne kino - "Mammo", "Pestonjee", "Trikal") zagłusza szum deszczu. Naseem martwi się, że jej koleżanka musi przerwać naukę szukając szczęścia w pracy na planie filmowym, nudzi ją nagromadzenie dat podczas lekcji historii. Widzimy ją podczas muzułmańskiej modlitwy, świętowania muzułmańskiego święta Id w którym pełną pogody recytację poezji w urdu przerywa wystąpienie muzułmańskiego fanatyka, który wzbrania się świętować radość, gdy wokół rośnie w muzułmanach strach przed hindusami. Zwyczajność. Naseem w burce przekradająca się do kina, przeżywająca śmierć sąsiadki pobitej przez męża. Niespokojnie przysłuchująca się rozmowom pełnych uprzedzenia wobec hindusów, którzy zabijają żony rodzące córki zamiast synów.
Przejmująco proste obrazy z życia piętnastolatki przeplatają się z coraz bardziej pełnymi napięcia głosami z TV, z obrazami jej coraz bardziej przestraszonych rodziców. Wokół rośnie strach przed kolejną rzezią, ale pokój unieruchomionego chorobą starego człowieka tchnie spokojem. To do niego przybiega z pytaniami nastolatka. To on jej wyjaśnia świat, koi łzy, rozśmiesza swoimi opowieściami, wspomnieniami. Jest w nich m.in. miejsce na marzenie o zostaniu bojownikiem o wolność Indii gaszone żony lękiem i przekonywaniem go, że wystarczy, że jako nauczyciel uczy dzieci, co jest dobrze i złe. Rośnie napięcie w kraju, stąd pewnego dnia słyszymy pełne żalu pytanie przerażonych rodziców Naseem :Tato, czemu nie wyjechaliśmy całą rodziną w 1947 do Pakistanu?” Warto obejrzeć ten film, by usłyszeć jego odpowiedź. W ogóle Kaifi Azmi w roli dziadka jest kimś, kogo chciałoby się mieć pod bokiem w czas niepokoju. Ojciec aktorki Shabany Azmi jest aktorem, jest poetą urdu, nagrodzonym za scenariusz głośnego filmu o Podziale Indii „Garam Hawa”. Siedem lata przed swoją śmiercią chciał nam w tym filmie pokazać twarz muzułmanina, który wierzy w czas, gdy zgoda była jeszcze możliwa.
Obok niego w niedużej roli Surekha Sikri, którą ostatnio widziałam jako babcię w "Mammo' i mamę bohatera w „Raghu Romeo”. Jej męża gra Kulbhushan Kharbanda, który wyraźnie lubi filmy poruszające problemy („Water”, „Fire”). W filmie po raz pierwszy widzimy twarze Mauri Kango w roli 15-latki Naseem, niewinnej, ciekawej świata i Kaya Kaya Menona, który zadebiutowawszy w "Naseem" pozostanie wierny filmom parallel kina („Bhopal Express”,„Hazaaron. Khwaishein Aisi”)
W tej nagrodzonej historii zrealizowanej (wg własnego scenariusza) przez muzułmanina Saeeda Akhtara Mirzę
czekamy na uderzenie. Razem z bohaterami (jak w „Parzanii”).
Na szczęście równowagę tej historii zapewnia fakt, ze główna bohaterka przebywa między ciemnością i chaosem wiadomości z TV, planów walki z hindusami jej brata z Zakirem (Kay Kaya Menona), strachu rodziców zahipnotyzowanych obrazami TV atakującej muzułmanów, a ładem i światłem z rozmów z dziadkiem. I to jego spojrzenie na świat w niej zwycięża.
Gorąco polecam ten film pozbawiony brutalności, a jednak dotykający bardzo prosto, delikatnie, a z siłą tego, co boli.
P.S.
Dziewczynki jesienią 1992 roku w kinie rozmawiają o sławnym aktorze SRK. Sławnym?! Jak to możliwe, jeśli on debiutował w kinie filmem „Deewana” w 1992.