Sloneczniki

Disco Dancer - uliczny śpiewak Bombaju gwiazdą

Reżyseria:    Babbar Subhash (Love Love Love", "Commando")
Scenariusz:  dr Rahi Masoom Reza (dialogi  do "Lamhe")
Produkcja:   Babbar Subhash
Obsada:       Mithun Chakraborty, Gita Siddharth, Kim, Kalpana Iyer,
                  Om Puri, Rajesh Khanna, Master Chhotu
Muzyka:       Bappi Lahiri ("Sharaabi")
Zdjęcia:       Nadeem Khan ("King Uncle")
Gatunek:     dramat rodzinny i miłosny, film akcji
Premiera:    1983
Oceny:           IMDb 6.4/10, Tamanna 6/10

 

12-letni Anil (Master Chhotu) z wujem Raju (Rajesh Khanna) tańcem i śpiewem zarabiają na życie na ulicach Bombaju. Chłopiec marzy, by głosem cieszyć ludzi tak, jak jego nieżyjący ojciec. Gdy pewnego dnia Raju wyjeżdża do wsi do chorej matki, Anil i jego matka (Gita Siddharth) okazują się bezbronni wobec gniewu bogacza Oberoia. Pobici, upokorzeni, oskarżeni niesłusznie o kradzież.Matka po wyjściu z więzienia spotyka się ze wzgardą sąsiadów ze slumsów. Napiętnowani jako złodzieje Anil z Matka opuszczają Bombaj. Rozżalony Anil przysięga, że kiedyś wyrówna rachunki z miastem, w którym skrzywdzono jego matkę.
Gdy dorasta zdarza się dogodny moment ku temu.



David Brown (Om Puri), impresario syna Oberoia Sema wzburzony okazana mu pogardą, postanawia wylansować nową gwiazdę tańca i śpiewu. Tytuł króla Disco Dancer przypada teraz Anilowi. Sławnemu teraz w Bombaju jako Jimmy...



W sensacyjnym filmie "Elaan" zwróciłam uwagę na przejmujące spojrzenie gangstera granego przez Mithuna Chakraborty. Potem zachwycił mnie on swoją rolą w "Guru". Gdy dowiedziałam się, ze w młodości ten Bengalczyk buntował się przeciw światu jako naxalita, a potem cieszył ludzi pełnym witalności tańcem, ciekawa byłam jego ról z tamtego minionego już czasu, gdy Indusi chodzili do kina, by właśnie jego zobaczyć. Takim filmem jest"Disco Dancer" zaliczany czasem do “100 Bollywood Films”. Piosenkę z tego filmu ("Jimmy Jimmy Jimmy Aaja Aaja Aaja") można usłyszeć do dziś.

Egzaltowany, sentymentalny, żywiołowy, często śmieszny i drażniący. Jednak już w pierwszej scenie ulicznego przedstawienia do rytmu  bębna tańczyłam razem z Rajeshem Khanną ("Anand") i małym chłopcem granym przez Master Chhotu ("Woh 7 Din") czując jak  mój nastrój odzwierciedla słowa jednego z bohaterów filmu "Pieśń i uśmiech nawet w głodzie pocieszą".
W tym filmie świat został wyraźnie podzielony. Dobrzy biedni w tradycyjnych indyjskich strojach kontra źli, bogaci w "nowoczesnych" zachodnich ubraniach. A między nimi zdarzają się co rusz to bojki, pobicia, nawet próby zabójstwa. Nietknięta, wyidealizowana pozostaje tylko miłość  syna do matki. Przy niej w cień odchodzi nawet miłość Jimmy'ego do Rity.



 Mimo jej dwóch nieodzownych atrybutów: fascynacji zrodzonej w dzieciństwie



 i rozpoznaniu się po latach plus sprzeciwu rodzica. 

Charakterystyczne, że w filmie oprócz zachodnich rytmów pojawia się dużo zachodnich imion: impresario gwiazdy to David Brown (grany przez młodego, smukłego Oma Puri), a wylansowany przez niego Disco Dancer każe wszystkim zapomnieć, że pod angielskim imieniem Jimmy kryje się indyjski Anil.
W filmie są sceny nawiązujące do realnych problemów Indii, np napiętnowanie przez wspólnotę sąsiadów niesłusznie oskarżoną (patrz "Bandit Queen", czy "Deewaar") lub próba wyburzenia slumsów potrzebnych potrzebnych bogatym inwestorom pod zyskowną zabudowę (ten problem pojawił się już np  w "Dayavan", czy "Krantiveer").
Moją uwagę zwróciła też scena, gdy dotknięty cierpieniem bohater nie jest w stanie spełnić oczekiwań swojej widowni. Jego głos odmawia mu na scenie posłuszeństwa. Przed chwila traktowany jak bożyszcze, teraz atakowany z pogardą jak wróg.
 Mithun Chakraborty daje swojemu bohaterowi żywiołową radość młodości.



Tańczy lekko (nawet na leżąco) oślepiając blaskiem białych butów, śmiesząc strojami, rozbrajając uśmiechem.
W jednej z piosenek popularnego w latach 80-ch (zdominowanych przez  muzykę zachodnią) Bappi Lahiri - rytmy z afgańskiego tańca attan.
Nie szukajcie w tym filmie głębi. Nawet logiki nie szukajcie. Z innych filmów Babbara Suhasha widziałam tylko "Love Love Love" (z Aamirem Khanem) - z podobnymi odczuciami. Zdjęcia Nadeema Khana ("King Uncle") też nie porywają. Bójki można przetrwać tylko na podglądzie. Mimo to miłośnicy bollyfilmu mogą z uśmiechem zaliczyć ten hymn ku chwale miłości syna do matki z równoległym wątkiem kariery w show biznesie ulicznego śpiewaka.