Sloneczniki

Om Shanti Om

Reżyseria:           Farah Khan ("Main Hoon Na")
Produkcja:          Shahrukh i Gauri Khan ("Aśoka", "Paheli")
Scenariusz:         Mushtaq Sheikh ("Billu")
Muzyka:              Vishal-Shekhar
Zdjęcia:               Manikandan ("Anniyan", "Main Hoon Na")
Obsada:              SRK, Deepika Padukone, Shreyas Talpade, Kirron Kher i roli
                          siebie - Amitji , Kajol i wiele innych osób
teksty piosenek:  Javed Akhtar
Premiera:            2007
Gatunek:             komediodramat miłosny i thriller
Nagrody:                 4 nagrody (za muzykę, za film, teksty piosenek, za
                          negatywn ąrolę - Arjun Rampal), 15 nominacji

                           (za role - Deepika, Shreyas, Arjun, SRK, za film,
                           reżyserię, muzykę, teksty piosenek za śpiew - Kay Kay,
                           Sonu Nigam)
Oceny:                IMDb 6.4/10, Tamanna 6/10, Zahra 6/10

  

Akcja filmu rozpoczyna się w roku 1977.

Om Prakash Makhija ( Shahrukh Khan) jest aktorem, zwykle zatrudnianym jako statysta, któremu ciężko przebić się w opanowanym przez nepotyzm przemyśle. Jest do szaleństwa zakochany w Shanti Priyi (debiutująca Deepika Padukone),wielkiej gwieździe filmowej.



Zapominając o własnym życiu, ratuje ją w czasie pożaru na planie filmowym. Zostają przyjaciółmi, jednak życie gwiazdy filmowej nie jest tak proste... Okazuje się, że Shanti jest żoną producenta Mukesha Mehry i spodziewa się dziecka. Mukesh jednak miał zamiar nakręcić największy w swojej karierze film "Om Shanti Om",w którym Shanti miała zagrać główną rolę. Podstępem zaciąga żonę na plan filmowy, który następnie podpala. Om, który w ukryciu był świadkiem całej sytuacji, rzuca się na ratunek ukochanej, jednak on i Shanti tragicznie umierają. W tej samej chwili, w wyniku reinkarnacji , Om odradza się ponownie jako syn popularnego gwiazdora filmowego Rejeshra Kapoora.

Trzydzieści lat później, rok 2007.

Om Kapoor to bożyszcze tłumów, zadufany w sobie aktor, który karierę zrobił dzięki odpowiedniemu nazwisku i koneksjom rodzinnym. Nie ma problemów, kobiety leżą u jego stóp, a reżyserzy skłonni są na wszystkie ustępstwa. I tylko drobiazg zakłóca tę idyllę: stara kobieta,która często biegnie za jego samochodem i krzyczy, że Om jest jej synem. Przypadkowa wizyta na miejscu tragedii sprzed 30 lat całkowicie odmienia Oma, który stopniowo przypomina sobie sceny z poprzedniego życia. Od teraz, będąc jednocześnie swoim poprzednim i obecnym wcieleniem, musi wyrównać niedokończone rachunki sprzed lat....


 

Jak się długo na coś czeka, to łatwo się rozczarować. Tym bardziej, jeśli młodego marzącego o karierze chłopaka gra 42-letni SRK. w scenach gdzie aż prosi  się o młodość bohatera, brakuje Szaruka z "Deewana".  Mimo to lubię ten film za kilka rzeczy: motyw reinkarnacji, Bollywoodu śmianie się z siebie i role Shreyasa Talpade i Kirron Kher.
Temat reinkarnacji cieszył mnie już w "Karan Arjun", "Hameshaa" i "Karz". (OSO odnosi się do tego filmu z młodym Rishi Kapoorem). Obce nam kulturowo duchowe wcielanie się w kolejne losy, towarzysząca temu atmosfera tajemnicy, rozdarcia tożsamości i wyławiania z trudem z pamięci czegoś, o czym nie wiemy, skąd do nas przychodzi. Zawsze budzi to moją ciekawość. Zarówno, gdy chodzi o zemstę i łączenie rozdzielonych braci ("Karan Arjun"), czy też gdy odnajdują się rozłączeni kochankowie ("Hameshaa" z Kajol). Tu też jest motyw jednej osoby w dwóch ciałach. Przy czym w drugim ciele spełnia ona marzenie swojego poprzedniego życia zdobywając jakże niszczącą sławę i kończąc relacje z krzywdzicielem z poprzedniego wcielenia.

Bollywoodu śmianie się z siebie. Trochę dwuznaczne. Z jednej strony autoironia podczas gali Filmfare, z drugiej strony kreowanie siebie, nadmuchiwanie swego ego. Żarty Szaruka z budzenia litości poprzez pozbawianie bohatera a to wzroku a to władzy w ciele ("Anjaam"). Kpiny z epatowania swoim ciałem już nie tylko ze strony kobiet, ale i mężczyzn ("Dostana") - SRK lśniący muskulaturą w "Dard-E-Disco".

 
 
 
 Ale jeśli miałoby to być szyderstwo z uprzedmiotawiania aktorskiego ciała, traktowania go jak seksualnego towaru, to po co miesiące treningu i rady od Salmana , jak zbudować oszałamiającą muskulaturę? To, co jest przedmiotem kpiny, pastiszu stawiane jest jednocześnie na piedestale. Do podziwiania.
To drugi film sławnego choreografa Farah Khan (Chaiyya Chaiyya w "Dil Se"). Od debiutu ("Main Hoon Na") stawia ona na swego przyjaciela, SRK.

 

Wypełnia nim ekran. Tu nawet tańczy u jego boku.
Film współtworzą też nagrodzony za negatywną rolę Arjun Rampal, debiutująca tu młodziutka Deepika Padukone ("Love Aaj Kal"),

 

komiczna Bindu ("Main Hoon Na"). Przede wszystkim jednak przyjemnie patrzyło mi się na Shreyasa Talpade, którego polubiłam już w "Dor", "Iqbal" i mniej w "Welcome to Sajjanpur". Tu w roli przyjaciela głównego bohatera


 przekonał też do nominacji jurorów Filmfare. Zawsze też cieszę się widząc Kirron Kher. Zawdzięczam jej poznanie wielu przejmujących matek ("Khamosh Pani", "Rang De Basanti", "Devdas"). Tu podobnie jak w "Kabhi Alvida Naa Kehna" gra matkę bohatera odtwarzanego przez SRK. To ona swoją pamięcią i bólem łączy jego dwa rozdzielone śmiercią losy.


Obrazy filmu to przesadzona sztuczność dekoracji zestawiona z patosem opuszczonego miejsca, z budzącym grozę romantyzmem ruiny.
W tym filmie dwa, trzy razy bohaterem staje się ogień.
Nieznany nikomu statysta wynosi na planie z płomieni heroinę. Film powtarza tu życie związane z historią z planu filmowego. Sunil Dutt ratując Nargis z kręgu płonących snopów w "Mother India" zdobył jej miłość. Odtwarzana w filmie relacja matki i syna nie przeszkodziła im w poślubić się i począć Sanjaya Dutta. Megagwiazda Om nosi nazwisko Kapoor - nazwisko, które ma swoja moc w Bollywoodzie. Dało przecież filmowi indyjskiemu w czterech pokoleniach: Prithiraja - Raja, Shammi, Shashi - Rishi- Ranbira, Kareenę i Karismę. W filmie wiele takich smaczków i aluzji. Przez nas niestety niezauważanych.

Nagrodzoną muzykę do filmu stworzył duet Vishal-Shekhar ("Dus", "Jhankaar Beats") Osobiście lubię piosenkę, która sama sobą tworzy historię - Daastaan-E-Om-Shanti-Om. Łączy ona losy obu bohaterów. Odsłaniając, jak w "Hamlecie" tajemnice przeszłości,
  budząc sumienie przestępcy i jasno pokazując, kto tu dobry, a kto zły. Bawiło mnie jednak też rozpoznawanie "who is who" w piosence Deewangi Deewangi. Najbardziej zapamiętałam w tym korowodzie krewnych i znajomych królika femme fatale indyjskiego kina - Rekhę.