Sloneczniki

Amar Akbar Anthony - hindus bratem muzułmanina i chrześcijanina

Reżyseria:   Manmohan Desai
Producent:  Manmohan Desai
Scenariusz: Jeevanprabha M. Desai]Kader Khan
Obsada:      Amitabh Bachchan (nagroda Filmfare), Vinod Khanna,

                  Rishi Kapoor, Neetu Singh, Parveen Babi, Shabana Azmi,

                  Nirupa Roy, Pran
Muzyka:      Laxmikant-Pyarelal (nagroda Filmfare)
Rok prod. 1977

 

           


 

 
Kishelal (Pran) odsiedziawszy za swojego pana, Roberta (Jeevan) wyrok w więzieniu, dowiaduje się, że ten nie wywiązał się z opieki nad jego rodziną. Zastawszy swoje dzieci głodne, a żonę chorą na gruźlicę, z rozpaczy próbującą popełnić samobójstwo, rozżalony wyrzuca szefowi zaniedbanie. Spotyka go w zamian tylko pogarda i poniżenie. Po nieudanej próbie zastrzelenia Roberta ucieka pobity zabierając po drodze ze slumsów swoich trzech synków. Bojąc się o nich pozostawia ich pod pomnikiem Gandhiego. Liczy, że uda mu się zmyliwszy poślizg wrócić po nich. Niestety podczas ucieczki dochodzi do wypadku. Samochód prowadzony przez Kishalala spada w przepaść. Pozostawione przez niego dzieci rozpraszają się. Na szczęście Bóg przewidział dla każdego z nich współczującego opiekuna. Amar dostaje się pod opiekę hinduskiego policjanta. Raju otacza troską muzułmański krawiec. Chłopiec przybiega do niego, jak do ojca słysząc swoje nowe imię: Akbar. Najmłodsze, znajduje na progu kościoła ksiądz, stąd dostaje ono na chrzcie  chrześcijańskie imię Anthony.

Mija dwadzieścia lat. W mieście przecinają się drogi trzech obcych sobie ludzi: hinduskiego policjanta Amara (Vinod Khanna), muzułmańskiego śpiewaka gazeli Akbara (Rishi Kapoor) i chrześcijańskiego zabijaki Anthonego (Amitabh Bachchan)...

 

       


 

 
Ciężko jest oglądać film z bliską osobą słysząc jej jęki nad jego naiwnością, przesadą. Bardzo żywe okrzyki "No, nie a ta jeszcze oślepła!". Na szczęście film trwa ponad trzy godziny. Głód logiki, realizmu, dystansu, powściągliwości w okazywaniu uczuć przestał mi z czasem przeszkadzać. Od pewnego czasu oglądałam film sama, więc nie czując się już odpowiedzialna za dostarczanie nim wrażeń komuś bliskiemu, mogłam się już nim cieszyć.

 Z tytułu już może wiedzie, że chodzi o historię trzech braci rozdzielonych w dzieciństwie i wychowanych w trzech różnych religiach. Film, którego podstawą jest motyw rozdzielonych i odnalezionych obraca się wokół problemu, kto kim jest. Bohaterowie nie są świadomi łączących ich relacji: braterskiej bądź synowsko-rodzicielskiej. Nad wątkami scalania rodziny, krzywdy doszukującej się kary czy wręcz zemsty na krzywdzicielu i rodzących się miłości dominuje temat jedności  wiary w Boga przekraczającej różnice wyznań. Film jest wezwaniem do tego, aby w Indiach jak w rodzinie zobaczyć, że i hindus i muzułmanin i chrześcijanin są sobie braćmi, że ''jeśli są razem'', jak mówi tytułowa piosenka, ''to mogą niemożliwe uczynić możliwym''. Bohaterowie zostają rozdzieleni  15 sierpnia w Dzień Niepodległości Indii, który dla Indii w 1947 roku stał się oprócz symbolu wolności, także dniem podziału na Indie i Pakistan, symbolem braterskich podziałów, krwi, która polała się pomiędzy hindusami, muzułmanami i sikhami. Odnalezienie się bohaterów w filmie jest wołaniem o jedność Indii niezależnie od wyznań i rachunku krzywd z przeszłości.

To brzmi bardzo poważnie, ale tu w filmie, jeśli jest przelewana krew między braćmi, to tylko w transfuzji, oddawana obcej kobiecie, która oczywiście jest nieznaną im matką. Bohaterowie mijają się nie wiedząc, że przechodzą  obok kogoś, kogo im brakuje, za kim tęsknią. My siedząc przed ekranem, jakbyśmy trzymali sznurki ich losów, wiemy o tyle więcej od nich. Sam film śledząc tę plątaninę obcości i bliskości jest jednocześnie pełną rozmachu komedią, rozrzewniającą w scenach śpiewania gazeli i budzącą uśmiech w scenach z rozsadzających swą energią ekran Amitabhem Bachchanem (pierwszy raz widzę go tu młodego). Właściwie z trójki braci pewnie on tylko zostanie mi w pamięci. Rishi Kapoor i Vinod Khanna (ojciec Akshaye Khanna, który poruszył mnie w Dayavan) zamażą mi się chyba w pamięci, ale Amitabha rozmawiającego ze sobą po pijaku przed lustrem, zaklinającego w rozpaczy Jezusa, czy tańczącego w przebraniu księdza - zapamiętam. Oczywiście jeśli jest trzech facetów, to są i trzy ślicznotki, i miłość. Chcecie to wierzcie im, że naprawdę się kochają.

W "Pinjar" i "Dharm", filmach, które mam w sercu, także dlatego że dotyczą tego, co mnie w Indiach boli, jest motyw hinduskiego czy muzułmańskiego dziecka wychowanego przez kogoś z innej religii. Tam pokazano to dramatycznie. Tu jak w bajce, ku pokrzepieniu serc. Połączyć rozerwane, zabliźnić rany.
Piosenkę  "Parda Hai Parda" można zobaczyć na http://www.youtube.com/watch?v=gGt7yRS2RSw

Piosenki:
  • Amar Akbar Anthony
  • Humko Tumse Ho Gaya Hay Pyaar
  • My Name is Anthony Golsalves
  • Pardah Hai Pardah
  • Shirdi Wale
  • Tayaab

Oceny i recenzje:
Recenzja na blogu - http://undomiel.blox.pl

http://www.molodezhnaja.ch  3.5/5
http://www.imdb.com 7.5/10