Sloneczniki

Thaniyavarthanam - teraz kolej na twoje szaleństwo

Reżyseria:   Sibi Malayil ("Ente Veedu Appuvinteyum",
                  "Dasharatham", 
"Bharatham", "Kanakkinavu")                
Scenariusz:  A.K. Lohithadas
Obsada:       Mammootty, Innocent, Asha Jayaram, Baby
                   Kottarakara,
Saritha, Mukesh, Kaviyoor
                   Ponnamma
                 
Muzyka:
      MG Radhakrishnan
Nagrody:     4 (role - Mamootty, Thilakan, Philomina, za scenariusz)
Język:         malajalam
Premiera:    1987
Oceny:        IMDb 7.5, Tamanna 8/10

można go zobaczyć na YT ( z ang napisami)
തനിയാവര്‍ത്തനം

 

Wielopokoleniowa rodzina żyjąca gdzieś w Kerali. Balan Maruthempilly (Mammootty) z żoną Indirą, córeczką Malekutty i  synkiem Hari.



 Jego młodszy brat, otoczony książkami  Gopi (Mukesh). Siostra w wieku do zamęścia Sumithra. Ich matka, jej brat (Thilakan) i babka. Cieniem na ich relacje kładzie się obecność drugiego wuja Balana, od 24 lat zamkniętego na strychu, przykutego do łóżka szalonego Shreedharana (Baby Kottarakara). Co roku dom ich przygotowuje się do rytuału błagania boginię Kali o uwolnienie od przekleństwa zgodnie z którym w każdym pokoleniu w ich rodzinie ktoś z mężczyzn musi pogrążyć się w szaleństwie. Ziemię przed domem zastępuje misterny rysunek - układane z kolorowego ryżu i płatków kwiatów rangoli.   Wiruje na nim rozsypując je w pył monstrualnie wyolbrzymiona strojem postać z przerażająca maską bóstwa.



Czy to tejjam - człowiek charakteryzacją na czas rytuału przemieniony w bóstwo? Gopi wzbrania się przed udziałem w rytuale  podtrzymującym przesąd o przekleństwie ciążącym na rodzinie. Balan próbuje go namówić, zgadzając się z nim, że chodzi o zabobon. Słynący z łagodności nauczyciel wiejski



 nie chce zranić uczuć organizującego to wszystko wuja. Nieświadomy czekającego go losu podtrzymuje złowieszczy rytuał. Wkrótce, gdy ogarnięty współczuciem Balan pewnego dnia zdejmuje wujowi kajdany z nóg, następnego dnia znajduje go utopionego w zbiorniku wodnym. Balan czuje się winny śmierci wuja, ogarnia go niepokój. Koszmar senny, z którego się budzi z krzykiem, przesądza sprawę. Wuj rozpoznaje w Balanie kolejnego szaleńca w rodzinie. Przekleństwu staje się zadość.
Wieść o tym, jak pożar rozprzestrzenia się po wiosce. Balan nie rozumie, czemu ludzie na jego widok uciekają, czemu unikają jego wzroku, stają się wobec niego ugrzecznieni. Ścigany spojrzeniami, podglądany podczas lekcji wybucha gniewem. Przerażając tym swoją uczennicę. To od niej słyszy: "boję się ciebie, bo ludzie mówią, że oszalałeś". Daremnie Balan próbuje przekonać wszystkich, że jest taki, jaki był dotychczas....


Wstrząsnął mną ten film. Od kilku dni nie mogę uwolnić się od jego obrazów. Oglądając go chciałam krzyczeć, przyłożyć pięścią w monitor. Jak wielką więc musiała być bezsilność przeżywana przez bohatera, jeśli tak bardzo odbierała ona spokój komuś, kto  tylko na nią patrzył.
To wspaniale opowiedziana historia! Surowa w obrazach. Z klasyczną muzyką  południa Indii w tle
. To wszystko  sprawia, że z obrazu na obraz razem z bohaterem jesteśmy coraz bardziej uwięzieni w labiryncie przesądów.  Chwilami wątpiąc, czy na pewno są to przesądy, może zarażając się nimi od bohaterów.



 To historia intensywnych i bardzo silnych relacji w rodzinie. Pod jednym dachem
 żyją cztery pokolenia.




 Najstarszy z mężczyzn ma decydujący głos. Jego przekonanie, że rodzina doświadczona jest przekleństwem szaleństwa podtrzymywanym lękiem wspólnoty wiejskiej, określi życie wszystkich członków rodziny. 


b


W świetle tego, co się dzieje z bohaterem, dodatkowego znaczenia nabiera historia opowiedziana przez niego uczniom „Dziecko puszcza w niebo latawiec. Biegnie w kierunku wiatru trzymając sznurek, a latawiec wznosi się coraz wyżej. Zdumiewa tym księżyc na niebie. Podbechtany tym podziwem latawiec mówi: gdyby nie ten sznurek w ręce dziecka biegnącego po ziemi, wzniósłbym się jeszcze wyżej. By móc to osiągnąć, pozwala na odcięcie sznura. Ale nie prowadzony przez chłopca, traci on kontrolę i spada na ziemię. Bohater tłumaczy swoim uczniom: to wy jesteście tymi latawcami; ja, wasz nauczyciel pozwolę wam wznieść się wysoko, ale nie myślcie, że nie potrzebujecie sznurka”. To opowiadanie o relacji nauczyciela i ucznia. Ale tym odciętym od ziemi latawcem staje się z czasem sam bohater. Pozbawiony obecności żony i dzieci, ogołocony z wiarygodności, wyzuty z więzi między ludźmi, jako uznany za szalonego nietraktowany poważnie, budzący lęk zamiast dotychczasowego szacunku, spada z hukiem na ziemię.

Wystarczy, że zmieni się spojrzenie, jakim ktoś bliski patrzy na nas, by zmienić nas. Jeśli są to oczy wszystkich, zmienieni w ich oczach, czy stajemy się inni? Szczególnie, gdy widzą w nas osobę szaloną? Czy można wpędzić kogoś w szaleństwo widząc w nim szaleńca?

Gdy oszalejesz, stajesz się kimś, kim nie jesteś”, mówi jeden z bohaterów tej historii. Co to znaczy? Kim się stajesz?

„Thaniyavarthanam” stawia pytanie o istotę szaleństwa, ale i o to jak możemy stać się więźniem cudzych przesądów, lęków i oczekiwań. 




Jak spojrzenia innych czynią nas kimś, kim nie jesteśmy. We francuskim filmie „Plotka” bohaterowi zagrożonemu zwolnieniem jego przyjaciel doradza: Powiedz, że jesteś homoseksualistą, nie ośmielą się zadrzeć z mniejszością zwalniając ciebie.- Ale przecież nie jestem, poznają. Co mam robić, żeby mi uwierzyli?”- Nic nie rób. Ty się nie zmienisz, ale zmieni się ich spojrzenie na ciebie. To wystarczy”. We francuskim filmie mamy do czynienia z komedią,w malajalam z tragedią. Niejednoznaczną tragedią, bo w miarę akcji zaczynamy się zastanawiać, czy poprzedni szaleniec w rodzinie przybity śmiercią narzeczonej zmarłej od ukąszenia węża, rzeczywiście był szalony? Ale też czy bohater jest więźniem przesądu, czy może mamy do czynienia z przechodzącym z pokolenia na pokolenie przekleństwem bogini? Oczywiście najbliższe mojemu rozumieniu jest społeczne czynienie bohatera ofiarą przesądu, ale "Thaniyavarthanam" nie rozsądza tego.

Przejmujący film.  Z zachwytem patrzyłam na piękne zdjęcia wody, drzew, ludzkich twarzy. Wśród nich wyróżnia się oczywiście niezwykła postać Balana zagranego przez Mammootty('ego?).




Młodego Mammootty znam tylko z "Athirathram". Tu sprawił swoją grą, że chciałam płakać, krzyczeć, buntować się, biec i bronić jego bohatera. Bardzo prawdziwy też w swej kreacji pozostaje Thilakan w roli , strzegącego tradycji szaleństwa w rodzinie wuj bohatera. Pozostali aktorzy: Mukesh w roli Gopinadhana, brata bohatera,




 czy Kaviyoor Ponnamma jako matka




– wszyscy czynią swoje postacie bardzo naturalnymi.

Reżyser Sibi Malayil



stworzył film w oparciu o bardzo ciekawie napisaną historię Lohithidasa.


 

Z mrocznym, budzącym w sercu głęboki niepokój końcem.