Printed Rainbow - kolor ukryty w szarości
Reżyseria: Gitanjali Rao ("Girgit", "Orange", "Blue")
produkcja: Gitanjali Rao
Animacja: Gitanjali Rao
Trwa: 15 minut
Nagrody: 22 międzynarodowe nagrody (w tym 3 nagrody w Cannes
2006:Kodak Discovery Award for Best Short Film, Rail d'Or,
Young Critics' Award i nagroda Golden Spike w Valladolid)
Premiera: 2006
Deszcz zacina między szarymi, jednakowymi blokami domów. W jednym z mieszkań kot i jego okrąglutka w kształtach właścicielka. Staruszka krząta się w pustce mieszkania. Sprzątając, piorąc. Z balkonu szuka wzrokiem innych ludzi. W oknach przeciwległego bloku - chłopiec na wózku, zaczytany w gazecie mężczyzna, bawiące się dzieci. Na dole mrówki aut. Wszystkie okna takie same. Skrzypi bujany fotel. Staruszka otwiera szkatułkę pełną pudełek od zapałek i nagle w jej szarość i pustkę wdzierają się kolory obrazków. Słoń zabiera ja w podróż po egzotycznej roślinności Indii....
Ale jak powiedziała kiedyś Matka Teresa, będąc w Warszawie, do głodnych wyjazdu, by pomagać ludziom w Indiach: "Wasza Kalkuta jest tu".
Cudem jest zobaczyć kolor w codzienności. Powiedzieć za Norwidem:
Autorka tego filmu, Gitanjali Rao urodziła się w 1972 roku
ukończyła Institute of Applied Art w Mumbaju. Sama uczyła się animacji. Zanim wynagrodzono wieloma międzynarodowymi nagrodami wzruszenie, jakie budzi "Printed Rainbow", doceniono już jej " "Orange" (2002). "Printed Rainbow" tworzyła przez trzy lata, klatka za klatką
malując sama tę historię, zadedykowaną potem matce i jej kotu.
P.S.
Z przyjemnością obejrzałam sobie też jej jednominutową wędrówkę po kosmosie ("Blue"), choć jeszcze bardziej zaciekawiła mnie pięciominutowa historia "Girgit". Zaczyna się ona od słów: codziennie ponad sto rodzin opuszcza wieś przyjeżdżając do Mumbaju. "Orange" podczas zaledwie czterech minut obdarza nas piękną muzyka na saksofonie, głosem samej Gitanjali Rao rozmawiającej o tym, czym jest szczęście i obrazami wypływającymi z tego pytania.
produkcja: Gitanjali Rao
Animacja: Gitanjali Rao
Trwa: 15 minut
Nagrody: 22 międzynarodowe nagrody (w tym 3 nagrody w Cannes
2006:Kodak Discovery Award for Best Short Film, Rail d'Or,
Young Critics' Award i nagroda Golden Spike w Valladolid)
Premiera: 2006
Deszcz zacina między szarymi, jednakowymi blokami domów. W jednym z mieszkań kot i jego okrąglutka w kształtach właścicielka. Staruszka krząta się w pustce mieszkania. Sprzątając, piorąc. Z balkonu szuka wzrokiem innych ludzi. W oknach przeciwległego bloku - chłopiec na wózku, zaczytany w gazecie mężczyzna, bawiące się dzieci. Na dole mrówki aut. Wszystkie okna takie same. Skrzypi bujany fotel. Staruszka otwiera szkatułkę pełną pudełek od zapałek i nagle w jej szarość i pustkę wdzierają się kolory obrazków. Słoń zabiera ja w podróż po egzotycznej roślinności Indii....
To bardzo krótki film. Kwadrans z twojego życia? Otuleni szarością dotkliwie czujemy samotność starej kobiety, której tęsknoty za życiem, przygodą i kolorami, nie wypełnia kot i podglądanie z daleka sąsiadów. W jej świecie jest jednak jednak jedna relacja. Witany codziennie z daleka staruszek z przeciwległego bloku.
To jemu zawdzięcza ona zbiór pudełek od zapałek. Każdy z ich obrazków może być całym światem.
Trzeba to tylko zobaczyć. I ruszyć w podróż. Najlepiej w czerwonej sukience!
Czytałam kiedyś o japońskiej sztuce spacerowania okiem po metrze kwadratowym ogrodu. Liść, widok żyłek na nim, rosy, obok mrówka ciągnąca igłę sosny. Trzeba uważnego oka, by zobaczyć oczywistość. Podróż jest w zasięgu oka, ręki. Każdy z nas ma, lub może mieć, swoje pudełko, z którego wypuszcza na wolność kolory.
Dla mnie czymś takim są Indie. Płynę ich rzekami, podnoszę wzrok na ich góry, uśmiecham się do kolorów sari i twarzy dzieci.
To jemu zawdzięcza ona zbiór pudełek od zapałek. Każdy z ich obrazków może być całym światem.
Trzeba to tylko zobaczyć. I ruszyć w podróż. Najlepiej w czerwonej sukience!
Czytałam kiedyś o japońskiej sztuce spacerowania okiem po metrze kwadratowym ogrodu. Liść, widok żyłek na nim, rosy, obok mrówka ciągnąca igłę sosny. Trzeba uważnego oka, by zobaczyć oczywistość. Podróż jest w zasięgu oka, ręki. Każdy z nas ma, lub może mieć, swoje pudełko, z którego wypuszcza na wolność kolory.
k
Dla mnie czymś takim są Indie. Płynę ich rzekami, podnoszę wzrok na ich góry, uśmiecham się do kolorów sari i twarzy dzieci.
Ale jak powiedziała kiedyś Matka Teresa, będąc w Warszawie, do głodnych wyjazdu, by pomagać ludziom w Indiach: "Wasza Kalkuta jest tu".
Cudem jest zobaczyć kolor w codzienności. Powiedzieć za Norwidem:
"Bywałem ja - od Boga nagrodzonym,
Rzeczą - mniej wielką :
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką..."
Z taką wdzięcznością za życie można dać się objąć Światłu przyjmując śmierć.Rzeczą - mniej wielką :
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką..."
Autorka tego filmu, Gitanjali Rao urodziła się w 1972 roku
ukończyła Institute of Applied Art w Mumbaju. Sama uczyła się animacji. Zanim wynagrodzono wieloma międzynarodowymi nagrodami wzruszenie, jakie budzi "Printed Rainbow", doceniono już jej " "Orange" (2002). "Printed Rainbow" tworzyła przez trzy lata, klatka za klatką
malując sama tę historię, zadedykowaną potem matce i jej kotu.
P.S.
Z przyjemnością obejrzałam sobie też jej jednominutową wędrówkę po kosmosie ("Blue"), choć jeszcze bardziej zaciekawiła mnie pięciominutowa historia "Girgit". Zaczyna się ona od słów: codziennie ponad sto rodzin opuszcza wieś przyjeżdżając do Mumbaju. "Orange" podczas zaledwie czterech minut obdarza nas piękną muzyka na saksofonie, głosem samej Gitanjali Rao rozmawiającej o tym, czym jest szczęście i obrazami wypływającymi z tego pytania.