Gdy nie nadejdzie jutro - Paweł Skawiński
autor: Paweł Skawiński
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Słupsk 2011
To maleńka książeczka, którą szybko połknęłam, w przerwie między wielgachnym tomiskiem Mahabharaty Krishny Sharmy, Naipaulem, Panukiem i afrykańską literaturą. Reportaże to coś, co czytam ze szczególną pasją. A w dodatku reportaże z pobytu w Indiach. I tak jest z tą książką.
Już w pierwszych słowach swojej opowieści, autor stał mi się bliski. "Wyszedłem z terminalu bombajskiego lotniska Shivaji ubrany w buty treningowe i gruby polar". Natychmiast wróciłam do naszych doświadczeń. Luty,ubrani w sposób dostosowany do zimy w Warszawie i Wiedniu, wkraczając w upał Bombaju, zastanawialiśmy się, co zrobić z zimowym ubraniem. Bez sensu targaliśmy je potem przez miesiąc w plecakach po Keralach i Karnatakach.
Ciekawi mnie jednak też to, jak Skawiński pisze o postrzeganiu Indii. Cytując Marka Twaina "To są Indie! Kraina marzeń i romansu, bajecznego bogactwa i niewiarygodnej biedy, dżinów i gigantów, i lamp Aladyna, tygrysów,słoni, kraj setek narodów i setek języków, tysięcy religii i dwóch milionów bogów, kolebka ludzkości, miejsce narodzin ludzkiej mowy, matka historii, babka legend, prababka tradycji". I komentując jego słowa jako orientalizm krytykowany przez Edwarda Saida "Od czasów Homera każdy Europejczyk cokolwiek by powiedział o Oriencie, będzie to rasistowskie, imperialistyczne i prawie kompletnie etnocentryczne". Jak tego uniknąć?
Doświadczenie Indii Skawińskiego
wyrasta początkowo z jego pracy w Pune. Nie byłam w tym oddalonym zaledwie o sto kilometrów od Bombaju mieście. Żałuję, bo nas tam zapraszali przypadkowo poznani w pociągu Indusi. P.S.opowiada w swej książce – o skojarzonym przeze mnie z "Kal Ho Naa Ho" - "Gdyby jutra nie było" – mało optymistycznym tytułem – już w pierwszym rozdziale o czternastoletniej Andżu znalezionej przez organizację pozarządową w burdelach bombajskiej Kamathipury.Dziewczynka została przez ojca sprzedana do pracy na służącą.Odzyskana powróciła do rodzinnego domu w Gorakhpur w Uttar Pradesh,już niedaleko granicy z Nepalem. Jej dom zostaje objęty pomocą organizacji.
Kamathipura,
dzielnica bombajska powstała na terenach wydartych morzu przez Brytyjczyków. W XVIII wieku połączyli oni groblami siedem bombajskich wysp, osuszając bagna. To oni właśnie utworzyli w Kamathipurze pierwszą dzielnice zerwonych latarni. Brytyjczycy opuścili Indie w 1947, burdele Kamathipury pozostały. Tu trafiają sprzedawane dziewczynki, tu przebierają się za klientów poszukujący je pracownicy organizacji pozarządowych.
Jak zawsze wspominając Bombaj, chciwie szukam szczegółów o nim. Cytat z Salmana Rushdiego - też Bombajczyka - "prawdziwy Bombaj mówi minimum sześcioma językami, żadnym poprawnie". Garść informacji: codziennie rano sześć milionów mieszkańców rusza kolejką do pracy na południe miasta; Bombaj tworzy jedną czwartą produkcji Indii,czterdzieści procent handlu międzynarodowego, ponad połowa statków przepływa przez jego port.
Pisząc o Pune, PS wspomina świetnych uczelniach, przemyśle motoryzacyjnym, drugim – po Bangalore -centrum informatycznym Indii, ale i o tym, że połowa z jego mieszkańców mieszka w slumsach.
Rozdział "Gdyby nie nadejdzie jutro" poświęcono kobietom pracującym na wysypiskach śmierci, utworzonemu w 1993 roku związkowi zawodowemu zbieraczy odpadów, ich walce o swoje prawa, o wzrost bezpieczeństwa w trudzie segregowania odpadów, o wzajemną pomoc w przypadkach przemocy rodzinnej, pożyczaniu sobie w ramach związku pieniędzy.
PS pisze o Indiach z perspektywy kogoś,kto tam pożył, popracował. Zazdroszczę mu tej perspektywy. Ja mam doświadczenie zaledwie miesiąca podróży. Pewnie to, co poraża,intryguje w czas podróży, na co dzień może stać się udręką. PS pisze:
"Pobyt w tym kraju może się okazać zbyt dużym szokiem – wszystko dzieje się tu zbyt prędko,jest za kolorowo, za ciepło, za brudno, zawsze ekstremalnie". Zastanawiam się, na ile mnie zdążyło dotknąć to, o czym pisze PS: "Człowiek ku swojemu przerażeniu odkrywa w sobie rasistę",europocentyka patrzącego na Indie z zachodniej perspektywy.
W rozdziale "Cud, jakim są Indie" o niezwykłej przedsiębiorczości Indusów, o nakładających się kulturach w Indiach i o wzroście – ostatnio - wpływów skrajnego hinduizmu, prześladującego z muzułmanów, chrześcijan i zwalczającego wpływy zachodnie, o rządach Nehru, jego córki Indiry Gandhi i współcześnie wpływie na rządy jej synowej Soni Gandhi.
W rozdziale "Koniec raju" –o Ladakh,
miejscu gdzie praktykowany jest buddyzm tybetański, zniszczony przez Chińczyków w Tybecie. PS pisze o zmianach, jakim Ladakh poddany jest z powodu turystyki – kiedyś jedno samobójstwo na dekadę, teraz co miesiąc.
Rozdział "Wróg publiczny nr jeden" poświęcono Arundhati Roy z Kerali,
nienawidzonej za kontrowersyjne poglądy – poruszenie tematyki podziałów kastowych w nagrodzonej Bookerem książce "Bóg rzeczy małych",zaangażowanie w protest przeciwko budowie tam na rzece Narmada i związanemu z tym wysiedlaniem adiwasi z ich ziem, pokazywanie, że za ruchem naksalitów, zwalczanych przez indyjską policję,partyzantów leśnych stoi krzywda społeczna wydziedziczonych,niebronionych, opowiedzenie się za prawami bojowników kaszmirskich do swojej walki o wolność, także od przynależności do Indii –"Kaszmir nie jest integralną częścią Indii" - ArundhatiRoy. W tym rozdziale PS przedstawia też początki i rozwój ruchu naksalitów, aktualnie stanowiących wielki problem wewnętrzny Indii, nazywany przez niektórych wojną domową w dżunglach Indii.
O Kaszmirze czytałam w "Śalimar klaun"Salmana Rushdiego, "Dom cudów" J. Hardy, "Bogini z tygrysem" S.Koul. PS pisze o nim w dwóch rozdziałach "Kaszmir, czyli zrób sobie terrorystę" i"Tajemnicze morderstwo w Shopian". Boli mnie poznawanie dramatu tego miejsca. Przedstawiając go PS pisze o początkach niezależności Indii, w cieniu Podziału, masakry między hindusami,sikhami i muzułmanami, exodusu milionów, potem wojen z powstałym w wyniku podziału Indii Pakistanem. O Kaszmir. Ruch wolnościowy w muzułmańskim Kaszmirze rządzonym przez hinduskiego maharadżę rozpoczął się od lat trzydziestych XX wieku, w latach czterdziestych rozwinął się pod wodzą Abdullaha, Hary Singh,hinduski władca Kaszmiru wolał kuratelę Indii niż ryzyko utraty władzy w dążącym do wolności Kaszmirze. Drugą przeszkodą dla wolnego Kaszmiru – oprócz interesów Indii – są interesy Pakistanu. Obecnie Kaszmir
jest podzielony na dwie części - zajęty przez Pakistan Azad Kaszmir i dolina Kaszmiru ze stolicą w Śrinagarze. Pisząc o Kaszmirze PS pisze, ze coraz więcej wśród Kaszmirczyków męczenników w walce o wolny Kaszmir, coraz młodszych, nawet trzynastoletnich. W ciągu trzech miesięcy 2010 roku – sto osób zginęło w Kaszmirze, często w upozorowanych na potyczki egzekucjach dokonywanych przez armię indyjską na Kaszmirczykach. Jego rzeczywistości są : godzina policyjna, blokowanie SMS, używanie Facebooka w zwoływaniu demonstracji. Dziesiątki tysięcy ludzi umieszcza na Youtube filmiki pokazujące życie w Kaszmirze z protestami przeciw dziesiątkomtysięcy zaginionych w ciągu ostatnich dwudziestu lat, opowieściami o torturach w więzieniu, podtapianiu, rażeniu prądem, licznych pobiciach dziennikarzy, strzelaniu do protestujących tłumów,gwałtach na kaszmirskich kobietach, fałszowaniu wyborów,blokowaniu lokalnych gazet, kwadrans wieści lokalnych i reszta czasu w TV poświęcona patriotycznym indyjskim pieśniom. W Indiach poza Kaszmirem bojownicy kaszmirscy nazywani są terrorystami.Kaszmirczyków czyni się odpowiedzialnymi za zamachy bombowe,oskarża się o preferowanie Pakistanu a nie Indii – kibicowanie jemu np w rozgrywkach w krykieta.
Kaszmir nie jest jedynym miejscem w Indiach, gdzie słychać strzały i krew się leje. Oddzielności od Indii pragną też: Bihar, Jharkhand, Tamil Nadu, Asam.
W tysiąc 1948 roku Delhi poprosiło ONZ o rozstrzygnięcie z Pakistanem sporu o Kaszmir. ONZ zaproponowała referendum. Popierane przez Pakistan. Pominięte milczeniem przez Indie, spodziewające się przegranej. Czy w referendum możliwy byłby wybór między Indiami,Pakistanem, a upragnionym wolnym Kaszmirem? Na razie w Kaszmirze jeden indyjski żołnierz przypada na dziesięciu Kaszmirczyków. A w rejonie rośnie wpływ zorganizowanego przez Parveenę Ahangar, matkę zaginionego syna,
Stowarzyszenie Rodzin Zaginionych. Kaszmirskie kobiety przerywają milczenie. Być może zainspirowane duchem Lal Ded, Matki Lal, mistyczki, wyznawczyni Śiwy, a jednocześnie świętej w oczach szyitów, poetki urodzonej w 1320roku. Lal Ded
wydano za maż jako dwunastolatkę. Dręczona przez teściową, głodzona, uciekła, wybierając życie w odosobnieniu.Chodziła naga, z rozwianym włosem, od wioski do wioski.Nauczając.Gdy oburzeni jej wyglądem ludzie jej złorzeczyli, przewiesiła przez ramiona dwa szale. W reakcji na każdy atak zawiązywała supełek na jednym szalu. Gdy ktoś okazywał jej szacunek,zaznaczała to węzełkiem na drugim szalu. Potem zważyła oba szale pokazując, że i złorzeczenia i błogosławieństwa ważą tyle samo. Ważniejsze od nich jest,co sam myślisz o sobie.
Kolejne rozdziały dotyczą już Nepalu– "Matka od krwi" - o odprawianym co pięć lat świecie ku czci Gadhamai podczas którego zabija się dziesiątki tysięcy zwierząt.-i "Kumari" – o żywej bogini, na która wybiera się dziewczynkę, pozostającą w tej roli do czasu pierwszej menstruacji. W Indiach krwawe ofiary ze zwierząt są w nie zgodzie z konstytucją,ale ścisły zakaz obejmuje tylko kilka stanów.
"Marzyciele bez granic" to rozdział o tych, którzy próbują zmieniać Nepal ratując dzieci od prostytucji i nałogów. O udziale w tym ludzi z Zachodu, o obietnicach bez pokrycia. O nadziejach wciąż odnawianych.
W epilogu P.S. omawia bandh – hartal– strajk,
protesty np za separacją poszczególnych stanów od Indii,na Goa przeciwko dofinansowywaniu angielskojęzycznych szkół Z powodu głodu po powodzi i milionach ton żywności ulegającej zepsuciu. Ogromnym problemem są też samobójstwa zadłużonych chłopów – 200 tysięcy od 1997 roku. To ci, których omija cud gospodarczych zmian w Indiach, z którego korzysta zaledwie50milionów. Myśląc o protestach indyjskich trudno zapomnieć o głodówkach Gandhiego. W.
P. Skawińskiemu wdzięczna też jestem za spis literatury. Niektóre z tych książek już przeczytałam,ale niemniej jest z czego wybrać sobie kolejne pozycje do zamówienia i przeczytania. Np Amartya Sen "Rozwój i wolność".
Cytaty:
"Turysta jako kolonizator" - wg Heleny Nordberg- Hodge
S.K. Patil o Nehru:
"Premier Nehru jest jak wielkie rzewo banianowe. Daje schronienie, ale nic pod nim nie rośnie"
"Brytyjczycy uciekli z Indii, bonie mogli już zdzierżyć codziennego morderstwa popełnianego na ich języku" ex-premier Vaypajee
Arundhati Roy na temat sporu o rozebrany przez radykalnych hindus meczet Babri w Ajodhja, rzekomo postawiony na miejscu narodzin boga Ramy:
"Nawet jeśli pod każdym meczetem w Indiach byłaby hinduska świątynia, to co jest pod nimi? Może następna indyjska świątynia lub kolejny bóg.Może buddyjska stupa. A prawdopodobnie świątynia któregoś z tutejszych pierwotnych ludów. Historia nie zaczęła się od hinduizmu savarny– radykalnego. Jak głęboko mamy kopać?
angielskie powiedzenie:
"Daj Indusowi skrawek chodnika, a zbuduje tam imperium"
Arundhati Roy o swoim stanie, który od 50-ch lat wybiera rzad komunistów:
"Kerala jest domem czterech religii: hinduizmu,islamu, chrześcijaństwa i marksizmu"
W 1948 Nehru do ludzi z wioski, która miała zniknąć z powodu budowy tamy
"Jeśli macie cierpieć, cierpcie za kraj"