Sloneczniki

Świat w zasięgu nosa (M.Wojciechowska o Indiach)

Tytuł:Świat w zasięgu nosa

Wydawnictwo: National Geographic

2009 (wiele zdjęć ze wszystkich kontynentów i portrety podróżników, z którymi wywiady na temat zapachów z różnych miejsc świata przeprowadzają Katarzyna Skawska i Krzysztof Świdrak


 


-       Urszula Dudziak (o zapachach USA)

-       Beata Pawlikowska (o zapachach Afryki)

-       Martyna Wojciechowska (o Azji)

-       Wiktor Bater (o Rosji)

-       Wojciech Cejrowski (o Ameryce Południowej)

-       Marek Kamiński o biegunach)

-       Jarosław Kreft (o Madagaskarze)

-       Mateusz Kusznierewicz (o morzach i oceanach)

-       Robert Makłowicz (o Europie)

-       Artur Orzech

Książka zaciekawiła mnie, bo nie ma jak rozmowa, w dodatku o tym, co ktoś przeżył. Mogę dzięki słowom tych ludzi podróżować po całym świecie poznając jego szczególny wymiar: zapach. Niełatwo go opisać, a jednak to on wyznacza z mocą siłę naszego doświadczenia, budzi wspomnienie,  zabarwia je uczuciem błogości, bądź obrzydzenia. W tej książce mowa o zapachach śniegu, morza, miast, ja jednak zgodnie z tematem blogu chcę się skupić tylko na zapachu Azji, a ściśle Indii.

Martyna Wojciechowska


 


wspomina zapach świata z wysokości Mont Everestu,


   


próbuje nam opowiedzieć, jak pachnie tlen, czy śnieg, ale i pierożki momo w Nepalu. Zachwyca się przesyconą zapachami barwnością Azji, w które zapachy nakładają się na siebie, jak w muzyce granej przez orkiestrę tworząc kompozycję całości, z której wyodrębnić może zaledwie zapach dymu, kwiatów, czy przypraw. Symbolem Indii jest lotos.


 


Rosnący na bagnach kwiat


 


swoim zapachem próbuje zagłuszać zapach błota. Wg Wojciechowskiej to symboliczne przesłanie o zwycięstwie zapachu kwiatu nad zapachem gnicia i topieli. Ale Indie to też zapach ludzi.


 


I  dominujący nad wszystkim zapach religii. Azja to bardzo religijny kontynent, Indie to szczególnie wierzący w Boga i bogów subkontynent.


 

Zapach kadzideł przesyca odwiedzających świątynie wiernych. Przenoszą go dalej na ulice. Z buddyjskich świątyń zapach płonącego w lampkach masła.


 

Ladakh

Do tego dochodzi najbardziej dramatyczny z zapachów– zapach palonych zwłok zmieszany z zapachem kwiatów, kadzideł i płonącego drewna.M.W. doświadczyła go w Katmandu, ale mówiąc o Indiach większość kojarzy go z Benaresem (Varanasi).


 


Wg MW Indie pachną mistycyzmem, tajemnicą. 


 


Zapach ten płynie on często z wszechobecnych ołtarzyków, nawet przy kierowcy w autobusie mogą płonąć kadzidełka przed obrazem Boga. 


 


MW mówi o największym na świecie nagromadzeniu zapachów na metr kwadratowy. Szafran,


 


curry, kurkuma dodawane do potraw, góry przypraw na targu. 


 


Wszystko to współtworzy obraz Indii. Ale Indie pachną też biedą – moczem i strachem.


 


MW uważa, że nie potrzebujemy podziałów na brzydkie i piękne zapachy. 


 


Powinniśmy raczej przyjmować je jako prawdę o otaczającym nas świecie. One o czymś nam mówią. Indie żyją na ulicy.

 


Spostrzegamy je jako nagromadzenie nieszczęść. Takim jest Dharavi – bombajska dzielnica slumsów

 


Temat zapachu (pomijając film "Pachnidło") dopadł mnie u Piotra Kłodkowskiego. Intrygująco pisze on i nim w "Doskonałym smaku Orientu". 

Odliczam dni do wyjazdu do Indii (a Zahra jedzie już za 10 dni!!!). -pisane w styczniu 2011


 


Bardzo jestem ciekawa. Także ich zapachu. Trochę obawiając się. Straszona tekstami typu: "Przed wyjazdem powinnaś na tydzień rozbić namiot na wysypisku śmieci. Przyzwyczaić nos do tamtej codzienności".

Ale jeszcze bardziej ciekawa jestem słysząc, że to właśnie za zapachem Indii potem się tęskni.

Kiedyś nie byłam w stanie zjeść pewnego chińskiego dania. Jego zapach był tak obcy, że budził we mnie wstręt. 

Pewnie jest w nas  (w każdym inna) granica tego, kiedy to, co nowe jest tak bardzo daleko od naszych doświadczeń, że aż nie chcemy tego poznawać. Wzdrygając się. Zamykając oczy, zatykając uszy. Chwyciwszy się nos odcinając się od zapachu innego świata. Czy Indie porwą mnie za miesiąc swoimi zapachami?


 


Czy będę kręcić na nie pełnym uprzedzenia nosem? Oby nie!!!