Sloneczniki

Opowiadania indyjskie (Jerzy Krzysztoń)

Tytuł: Opowiadania indyjskie

Autor: Jerzy Krzysztoń

Wydanie: PAX Warszawa 1953

Przedmowa: Antoni Gołubiew

ze słowniczkiem wyrazów obcych


 


Wspomnienie indyjskiej Wigilii to debiut 18-letniego Krzysztonia (w 1949). Krzysztoń zwraca się  w nim do pewnego Indusa: „gdy będę odchodził w ostatnią życiu wędrówkę, staniesz przede mną, wysoki i jasny jak wtedy, z odrobiną świętości w dłoni, małym okruchem opłatka. I przełamiemy się, Ty z Południa i ja z Północy, w wielkiej ciszy, bez słów. Bo słowa są zbyteczne”. Czy ten obraz towarzyszył Krzysztoniowi, gdy 33 lata później skokiem z okna opuścił swoje życie? Między tym młodzieńczym idealizmem i tęsknotą za braterstwem zdarzyło się w jego życiu wiele. Padło też wiele słów (między innymi w powieści „Obłęd”, w której przejmująco opisał własne doświadczenia choroby psychicznej). Na razie pisząc te opowiadania 18-20 latek ma za sobą zesłanie do Kazachstanu, rękę straconą w 14 roku życia w Iranie i konfrontację na obczyźnie z nowym nieznanym światem. Przygląda się Indiom bardzo wrażliwymi, pełnymi współczucia oczyma. Losom najbardziej skrzywdzonych poświęca każde z tych opowiadań. Budzą współczucie aż po łzy. Wobec „tych ludzi – okruchów wieczności”. Padają tam czasem słowa okrutne (np. o dzieciach zabijających żaby -"niech nauczą się zadawać śmierć zanim umrą"). Zdarzają się sytuacje tragikomiczne, jak modlitwa starej, która  w odpowiedzi na prośbę wnuczki:

 

 "babko, umrzyj, wszyscy tego chcą" – na głos modli się przy wszystkich o śmierć, a gdy nikt jej  nie słyszy,  błaga o życie.
To mroczne opowieści, smutne. Jest w nich miejsce na opis pogrzebu babki, ze zmarłą o  twarzy posmarowanej kurkumą i żałobnikami sypiącymi żwir z szeptem: "to ryż, to ryż". I dużo, dużo miejsca na głód. Jeden z bohaterów opowiadania pełen gniewu zadaje pytanie, "Czy Bóg zna głód? A jeśli Bóg jest głodny? Czy śmierć ludzka nie jest żywicielką Boga?”

Poruszył mnie los włóczącego się dziecka, które zna tylko głód i razy,


  

wstrząs, jaki przeżywa czując na ramieniu dotyk ręki, która nie chce go uderzyć, nagłą więź z nieznajomym, który głodnemu serca daje swym gestem nieznane wsparcie. W jego losie ukonkretnia się znana mi z książek idea Gandhiego „Quit India!”- wezwanie do Anglików z kwietnia 1942 roku, żądanie, by opuścili Indie. Gandhi za ogłoszenie tego żądania już następnego dnia zapłacił więzieniem. Na ulicach pojawiły się tłumy domagające się od Anglików wolności. Wśród nich mały, głodny chłopiec nagle odnajduje swoje miejsce. Nikomu niepotrzebny parias czuje się częścią czegoś.

Bardzo wyrazistym piórem,  z niedopowiedzeniami, z budzącymi współczucie bohaterami - smutne Indie polskiego prozaika, któremu daremnie próbowałam spojrzeć w oczy. Nigdzie w necie nie znalazłam jego zdjęcia. Zamiast widoku twarzy widok grobu.

  


WSPOMNIENIE INDYJSKIE

Wokół stołu w nikłym świetle lampy zebrała się garstka Polaków na obczyźnie. „Nie zaglądajmy im w twarze. Niech przeżycia tych ludzi pozostaną między nimi a Bogiem”. Wigilia w Indiach, na którą trafiają rozproszeni po świecie zdarzeniami II Wojny Światowej. Wśród nich Indus Sitarami. Przyszedłszy, zgodnie z indyjskim zwyczajem, zawiesza najstarszemu na szyi  wieniec z jaśminu. Nic nie rozumiejącymi oczyma patrzy na ozdobiony kolczasty krzak w kącie pokoju. Cieszy go brak mięsnych potraw. Czuje w tym znak jedności. Razem z autorem opowiadania wierzy, że Wigilia to wieczór Braterstwa, czas objawionej Nowiny o Miłości....

POWIASTKA O PRZEWODNIKU

Sandżu pochodzi z rodziny, która pokoleniami, być może już od czasów króla Aśoki, przewoziła ludzi przez rzekę. Sam Sandżu robi to od 30 lat.Teraz w czas epidemii doświadcza jednak tak wielkiego głodu, że kradnąc owoce w sadzie zostaje pogryziony przez psa. Rannego otacza opieką biała, brzemienna chrześcijanka  Memsaab i służący jej wielomówny Harikar. Sandżu urzeczony białą kobietą modli się o nią do swoich bogów: Sziwy, Lakszmii Ganesza.

  

Obawiając się, że jej Bóg (wg niego słaby, cierpiący przybłęda, parias) może nie obronić jej od złego losu. Sandżu jednocześnie pociesza się słowami wędrownego mędrca: „Wszystko jest dobre: i rzeka, w której toną dzieci, gdyż daje wodę; i głód, gdyż pozwala poznać radość jedzenia; i kalectwo, gdyż uczy cenić zdrowie; i trąd, gdyż uczy kochać ludzi”. Marząc o odwdzięczeniu się Memsaab za jej troskę...


OJCOWSKA KOSZULA

Narayan to dla chudnącego z głodu ojca źródło utrzymania rodziny przy życiu. Chłopiec swoim śpiewem grzeje serca ludzi napełniając codziennie czapkę ojca annami. Gardło mu wysycha z pragnienia, gdy wymyślając słowa wyśpiewuje swój strach przed przyszłością, upokorzenie, ból zaprzyjaźnionego Sardara, któremu maszyna obcięła palce. Jego śpiew rozbrzmiewa nad rynkiem w imieniu wszystkich biedaków, wyraża ich krzywdę i niemoc buntu. Pewnego dnia w jego życiu pojawia się elegancki mężczyzna, Sardar Malik. Urzeczony śpiewem chłopca zaprasza go do swojego domu, by go kształcić. Dla Narayana oznacza to szansę na bogactwo i sławę, ale i poczucie winy z powodu porzucenia rodziny zdanej na jego głos.

  


Bojąc się losu wysychającego z głodu ojca, wegetacji w domu, w którym w przyszłości może po ojcu odziedziczyć noszoną przez niego w święta koszulę, Narayan odchodzi, by zamieszkać u Dardara Mulika...


ULICA CHOWRINGHEE

Bombaj. Bihari, głodny, obity chłopiec, śpiący na ulicy. Zdesperowany kradnie chleb ślepego żebraka. Kradzież z głodu to tylko zadyszka pościgu i dodatkowe ciosy spadające na jego plecy. Włóczy się po mieście spragniony od dwóch dni choćby kęsa.


  


Głód jest jedynym jego doświadczeniem. Więzi wszystkie jego myśli, paraliżuje uczucia. Na plaży przy Marine Drive od spotkanego człowieka wyprasza nóż. Chce choć przez chwilę mieć coś własnego. ”Coś, co by choć przez chwilę podnosiło jego własną godność i znaczenie, pozbawiło go natrętnej świadomości życia pariasa – włóczęgi”. Nieznajomy pożycza mu nóż na jeden dzień. Bihari odpocząwszy przy The Gate Way of India nagle podejmuje decyzję.


   


Wraca na przedmieście na ulicę Chowringhee, „gdzie bardzo rzadko pokazuje się samotny policjant, a nigdy w nią nie zagłębia się biały człowiek, ten nieustraszony, wspaniały zdobywca”. (49) Tam uzbrojony w nóż zbliża się do trędowatego żebraka...


 


DZIEŃ TARGOWY

Pewien człowiek ze sklepu, do którego nikt nie przychodzi, obserwuje ulicę. Ram Sanadż rozpacza z powodu utraty z trudem uzyskanej szansy na pracę.Z rezygnowano z niego, bo zaczął przed przyszłym chlebodawcą bronić idei Gandhiego i- konkurowania chłopów własnoręcznie utkanymi samodziałami z tkaninami zagranicznymi. Ram Samadż od dawna nie mogąc znaleźć pracy ze strachem myśli o czekającej wkrótce jego i 7-letnią córeczkę Anilę śmierci głodowej.

  


Patrząc na nią widzi już w wyobraźni, jak głód odbiera blask jej oczom, prężność skórze, zaostrza rysy obrabowując małą z urody. Podejmuje decyzję...


BIAŁOGĘBY

Uciekając od policji komunizujący student prawa Arvind dostaje się pod opiekę bombajskiego pracza. W jego domu poznaje jego żonę Shimę i trzy córeczki. Gościnnie przyjęty pod ich dach, zaczyna pracować razem z praczem zwanym Białogęby w największej bombajskiej pralni przy ghacie Mahalakshmi. 


  

Z trudem wytrzymuje całe godziny tłuczenia bielizną o mur, czuwanie przy niej, gdy namydlona całą noc wygrzewana jest w wielkich piecach, potem bielenie jej, barwienie, suszenie na ziemi.

  


W tym czasie Białorękiego spotyka nieszczęście. Dostaje z Afryki list. Odczytując mu go nauczyciel żałuje, że umie czytać. Jedyny syn Białorękiego zginął na froncie afrykańskim. „Za chleb zapłacił krwią.” Białoręki jest przybity. Starzejąc liczył na pomoc syna, który zatroszczy się o utrzymanie rodziny i wydanie za mąż trzech sióstr.Trzech innych synów zabrała Białorękiemu biegunka i epidemia. Arvind mimo myśli, że komuniście wciąż ściganemu, zagrożonemu więzieniem nie wolno mieć rodziny, zobowiązuje się wobec Białorękiego do opieki nad jego rodziną. Razem idą na wiec komunistyczny,


  


na którym nielegalna partia w walce o uwolnienie Indii od Brytyjczyków decyduje się poprzeć Kongres w jego żądaniu z kwietnia 1942 - „Quit India!”. Następnego dnia okazuje się, ze Brytyjczycy aresztowali Gandhiego i wszystkich przywódców Kongresu. Miasto pustoszeje


  

zdążając pod pomnik królowej Wiktorii na wiec. Zademonstrować przeciwko uwięzieniu swoich przywódców. W tłumie protestujących są też bombajscy dhobi, w tym Białoręki i Arvind....

RĘCE

Na statku płynącym do Afryki George spotyka Murzyna ochrzczonego przez misjonarza imieniem Sebastian. Podczas nocnej rozmowy na pokładzie opowiada on mu historię swego życia. Mówi o rzeźbiącym figurki ślepym ojcu. 

Chłopiec sprzedawał wyrzeźbione figurki, ale niewprawna ręka ojca tworzyła je tak prymitywnie, że rodzina doświadczała głodu. Pewnego razu głód dotknął ich tak boleśnie, że matka nie mogła pomóc swej małej córeczce. Dziecko umierało. Ojciec poprosił, by syn opisał mu ostatnie chwile życia jego córeczki. Bezsilny ślepiec swój żal wyraził rzeźbiąc żonę z jeszcze żywym dzieckiem w ramionach. Pierwszy raz ręce ojca stworzyły prawdziwą rzeźba – przejmujący obraz cierpienia. Ojciec nie chciał jej sprzedać białemu turyście proponującemu wysoką kwotę. Gdy jego syn mając 14 lat zdecydował się opuścić rodzinny dom, ojciec dał rzeźbę mówiąc, że może ją ofiarować komuś, kto zrobi dla niego więcej niż dla siebie samego. Minęły lata. Dziś Sebastian nie pamięta twarzy swego ojca. We wspomnieniach został mu tylko obraz jego czarnych, spracowanych dłoni...


PLANTACJA

Afryka. Plantacja trzciny cukrowej. Biały kolonizator próbuje lepiej kontrolować pracujących dla niego niewolniczo Murzynów. Z pomocą jednego z nich. Liczy na jego współpracę wiedząc, że Joachim jako bardziej wykształcony czuje się wśród swoich wyobcowany....


TAMA

Prasad wraca z wojny pełen wspomnień o kumplach, ranach i odznaczeniach, ale też i o włoskich dziewczynach. W swej rodzinnej wiosce zastaje walczących siekierą ze sobą braci, ich sczepione w bójce żony, daremnie ich uspokajającą matkę, przestraszone dzieci i babkę Arunę na śmierć której wszyscy czekają.


  


Doświadczenie zdobyte na wojnie w Europie nie przystaje do tego, co jest istotą życia wioski – umierające z głodu dzieci, czekanie na monsun, gniew na maharadżę, który budując tamę odciął mieszkańców wsi od wody. Zdając ich tylko na łaskę monsunów....