Sloneczniki

Niebezpieczna metoda - reszta jest milczeniem

Reżyseria:  David Cronenberg ("Historia przemocy")
Obsada:     Keira Khinghtley, Viggo Mortensen, Michael Fassbender,
                 Vincent Cassel, Sarah Gaddon
Tytuł:        A Dangerous Method
Gatunek:   dramat biograficzny
Język:       angielski
Premiera:  2011
Oceny:      IMdb 7.1

W przede dniu I Wojny Światowej sławny psychiatra szwajcarski Karl Jung

 
 

poddaje psychoterapii traumatycznie przeżywającą swoją relację z ojcem i poddaną  histerycznym atakom

 
 

 lęku i obrzydzenia młodziutką Sabinę Spielrein. Wieź terapeutyczna wbrew zasadom etyki leczenia przemienia się w namiętny romans.


 

Sabina  z czasem wychodzi z roli pacjentki sama stając się psychiatrą i psychoterapeutką. Karl Jung w tej historii

 

 musi zmierzyć się ze sobą w trzech relacjach. Z Sabiną - pacjentką i kochanką.


 

 Ze zdradzaną żoną.



I z ze swoim mentorem i przyjacielem,  Sigmundem Freudem.


 Łącząca ich więź z fazy wzajemnej  fascynacji

 

 i inspiracji przechodzi w zawiedzenie i rozczarowanie sobą....

Minęło już trochę czasu, od chwili gdy zobaczyłam ten film. W zimnej sali klubu filmowego, w ciemności portu. Szukając w nim Freuda.

 

Dobrze mi się go oglądało. Oczywiście mogłabym
tu napisać o namiętnym urzeczeniu sobą w niedozwolonej więzi rzeczywiście istniejącej Sabiny Spielrein


 

 i Junga albo o moim ulubionym Zurichu, którego wypatrywałam za plecami bohaterów,

 

 o sile uczuć, jakie bardzo wyraziście potrafił pokazać David Cronenberg


 wykorzystując do tego Keirę Khinghtley jako Sabinę,  Viggo Mortensena w roli Freuda, Michaela Fassbendera jako Junga


i Vincenta Cassela jako wyzwolonego z etyki pacjento-psychiatrę


Otto Grossa,

 


ale najciekawszym wydaje się przedstawienie więzi łączącej Freuda i Junga. Z dużą uwagą słuchałam ich rozmów żałując, że ich już nie pamiętam. Teraz więc wdzięczna jestem autorom za film, który zmotywował mnie do poszukiwań wokół historii tych dwojga.

 
od lewej z przodu Sigmund Freud, G.Stanley Hall i  Carl Gustav Jung

Co ich połączyło, co ich podzieliło? Patrzcie, jak uważnie patrzą nam w oczy na tym zdjęciu. Dzieli ich tylko osoba Amerykanina. Czy sfotografowano ich podczas  wspólnej podróży do Ameryki, gdzie przedstawiali razem psychoanalizę? Jeśli tak, to ich znajomość zaczęła się od listów trzy lata wcześniej w 1906 roku. Czy to pięćdziesięcioletni Freud pierwszy napisał do 31-letniego ordynatora kliniki uniwersytetu Zurichskiego zaciekawiony jego pracą? Listy im nie wystarczały. Gdy w 1907 roku Jung odwiedził Freuda w Wiedniu


 przez 13 godzin nie mogli przerwać rozmowy. Freud był zachwycony widząc w Jungu swojego następcę. Nazywając go "księciem koronnym i następcą tronu" powierzył mu redakcję założonego przez siebie Jahrbuch für psychoanalytische und psychopathologische Forschungen i kierowanie Międzynarodowym Towarzystwem Psychoanalitycznym. Razem odbyli wspomnianą podróż do Ameryki. Przyjaźń rozpadła się po siedmiu latach. Dlaczego? Czy z powodu Junga niezgody na dominujące wg Freuda we wszystkich zachowaniach potrzeby seksualne? Czy pokłócili się o definicję libido, o to czy wyraża popęd seksualny czy energię psychiczną wyrażającą się rożnie? Czy o naturę kazirodztwa? Cokolwiek to było z inicjatywy Freuda Jung zrywa przyjaźń pisząc 6 stycznia 1913 roku: "Drogi Panie Profesorze! Zgodnie z Pańskim życzeniem zrywam nasze stosunki osobiste, nie zwykłem bowiem  narzucać się z przyjaźnią. Sam Pan najlepiej wie, co oznacza dla Pana ta chwila.

  
 
Reszta jest milczeniem...Pański Jung

Zetknęłam się z opinią, że poróżnił ich stosunek do religii. Tu ich poglądy na ten temat z podsumowaniem na końcu:
Jung:
Na pytanie o to, czy  Bóg istnieje, człowiek nie może ani odpowiedzieć, ani tym bardziej udowodnić. Nie jest to też potrzebne, bo idea wszechpotężnej istoty boskiej istnieje wszędzie, świadoma, lub nieświadoma, bo jest ona archetypem"
("Die Frage nach Gott in der Psychologie  von Jung
" Muenster 1969

Freud:
Religie można porównać do dziecięcej nerwicy, to dziecięcy mechanizm obrony przed tym, czego dziecko nie zna, czego się boi, stąd personifikowanie sił natury i przypisywanie im mocy chroniącej na wzór dziecięcej wiary w nadmierną moc ochronną rodzica.


Jung:
Freud nie był w stanie uznać niczego, co wykraczało poza horyzont jego scjentystycznego materializmu (...) Nie udało mi się dowieść mu, że jego stanowisko opiera się na uprzedzeniach, że jest nienaukowe i że jego ujęcie religii opiera się na powziętych z góry sądach. Freud (...) uważał nawet, że jego doktryna o wyparciach seksualnych (...) powinna zostać zrekompensowana za sprawą wyniesienia teorii seksualnej do rangi dogmatu"
Freud:
Pomyślcie o smutnym kontraście pomiędzy promienną inteligencją zdrowego dziecka a słabością myślenia u przeciętnego dorosłego. Czy  niemożliwym byłoby  uznać, że winę za to ponosi religijne wychowanie? ("Przyszłość pewnego złudzenia" 1927)

Jung:
Oddziaływanie Bóstwa na nas możemy stwierdzić jedynie za pośrednictwem psychiki, przy czym jednak nie jesteśmy w stanie rozróżnić, czy oddziaływanie to pochodzi od Boga, czy od nieświadomości, tzn. nie możemy rozpoznać, czy Bóstwo i nieświadomość to dwie różne wielkości. (w:Odpowiedź Hiobowi, w: Psychologia a religia)
Freud:
Ambiwalencja dziecka wobec ojca trwa i u dorosłego - boi się kogoś, u kogo szuka ochrony - przeniesiona na religię

Jung:
Nieumiejętność odnalezienia się w  wewnętrznym świecie to równie wielka słabość, jak i niewiedza i niezręczność w poruszaniu się w świecie zewnętrznym. I tylko nieznacząco mała część człowieczeństwa, żyjąca przede wszystkim na gęsto zaludnionym, położonym na brzegu  Atlantyku półwyspie Azji i nazywająca siebie "wykształconymi ludźmi", na skutek niewystarczającego kontaktu z naturą wpadła na myśl, że religia to rzekomo rodzaj duchowego zaburzenia o niezrozumiałym znaczeniu


Freud:
Można założyć, że każdy z nas ma swoją słabość i zachowujemy się jak paranoik, przenosząc swoje złudzenia w rzeczywistość i pragnąc aby nasze marzenia poprawiły ten wymiar życia, który wydaje nam się nie do zniesienia. Na szczególną uwagę zasługuje ten przypadek, gdy wielu ludzi wspólnymi siłami stara się zabezpieczyć sobie szczęście  i obronę przed cierpieniem na drodze iluzorycznego przeobrażenia rzeczywistości. Powinniśmy uznać religie za rodzaj takiego szaleństwa. Oczywiście,, nikt kogo dotyka to szaleństwo, nie uważa siebie za szalonego ("Niezadowolenie z kultury")
Jung:
Na pytanie o wiarę w Boga:
Ja wiem. Nie muszę wierzyć, ja wiem.
Freud:
W jakimś miejscu mojej duszy, w najdalszym zakamarku, jestem fanatycznym Żydem (w liście do Feutschwangera 1931)
"Wyrzekłem się wiary przodków, ale nie zrezygnuję z przynależności do mojego narodu"- ostatnia jego książka wydana na kilka dni przed śmiercią - "Mojżesz i monoteizm"


Jung:
W najgłębszym swym zrozumieniu jesteśmy ofiarami lub narzędziami kosmogennej "Miłości". Piszę  to słowo w nawiasie, aby zaznaczyć, że nie mam na myśli pożądania, preferowania, faworyzowania, pragnień, ale wywyższoną ponad jednostkę niepodzielną, jedyną Całość. Człowiek jako część nie pojmuje Całości. Jest jej poddany. Może powiedzieć TAK, albo się oburzać; zawsze jednak pozostaje w niej pochwycony i zamknięty. Zawsze od niej zależny i z niej wyrosły. Miłość jest jego światłem i ciemnością, których końca nie widzi. Miłość nigdy nie ustaje, nawet gdy "mówi on językami aniołów" albo ze skrupulatnością naukowca próbuje zgłębić życie komórki. Może nazwać Miłość jak chce, tylko siebie samego tymi nazwami oszuka. Jeśli ma choć trochę mądrości, to złoży broń i nada jej  ignotum per ignotum (nieznane przez nieznane) imię Boga. Tym uzna, że jest poddaną, zależną częścią Całości, ale jednocześnie zaświadczy o wolności swojego wyboru między prawdą a pomyłką (Jung "Erinnerungen, Traeme, Gedanken" 1967)


Czytając te myśli, przymiarki, krytyki, poszukiwania, pomyślałam o Nietzschem, który wpłynął na poglądy Freuda.  Opowiedziano mi kiedyś, że na murze nowojorskiego domu ktoś widział podpisane cytaty:

BÓG UMARŁ
                         Nietzsche

UMARŁ NIETZSCHE
                                Bóg

CYTATY z JUNGA:


  • Zero nienawidzi innych liczb
  • Wszystko, co nie podoba się nam u innych, może pomóc w lepszym poznaniu samych siebie.

  

amazingdata.com

  • W każdym z nas jest ktoś, kogo nie znamy. Przemawia do nas w snach i tłumaczy, że widzi nas zupełnie inaczej, niż my – siebie.

  

  • Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, jeżeli tylko osiągnie właściwy stopień uległości.

  •   
  • Człowiek zawsze nosi z sobą całą swą historię, a także historię ludzkości. (Der Mensch trägt immer seine ganze Geschichte und die Geschichte der Menschheit mit sich)

  


  • Jednakowo ważne jest wychowanie dzieci jak i rodziców.

  

inapcache.boston.com

  • Naszą plagą są ideologie — one są długo wyczekiwanym antychrystem!
 


W tej psychoanalitycznej trójcy był jeszcze trzeci - Alfred Adler. Z nim Freud zerwał przyjaźń w 1911, dwa lata przed rozejściem się jego dróg z Jungiem. Dlaczego?  Jeszcze jeden film, poproszę:)