Sloneczniki

Santhosh Subramaniyam - puść moją rękę, ojcze

Reżyseria:M. Raja (Something Something ... Unnakum Ennakum, Velayudham)
Scenariusz: M. Raja
Premiera: 2008
Nagrody: nominacja dla reżysera
Język:tamilski
Ocena: IMDb 7.1/10



Santosh (Jeyam Ravi) od dziecka bez słowa protestu pozwala ojcu (Prakash Raj) kierować każdym swoim krokiem. W podobnym strachu przed ojcem żyje reszta wielopokoleniowej rodziny. Jednak, gdy w życiu Santhosha pojawia się spontaniczna, otwarta i ufna wobec wszystkich Hasini (Genelia d'Souza), jego życie zmienia się...


Zaciekawiona grą Jeyama Ravi w Adhi Bhagavan, sięgnęłam po wcześniejszy film z tym aktorem - rodzinną komedię romantyczną Santhosh Subramaniyam.

W reżyserii Mohana Raja.



Już w pierwszych scenach zaczęłam się zastanawiać: czy ja już tego nie widziałam? No tak, kilka lat temu wprowadzałam nawet na wikipedii oryginał tej historii: Bommarillu w telugu.Tu mamy wersję tamilską, z Chennai w tle, Jeyamem zamiast Siddartha, Sivaji Shinde zamiast Kota Srinivasa Rao. Genelia i Prakash Raj powtórzyli swoje role ukochanej i ojca bohatera. Z początku czułam pewien opór: przecież znam już tę historię; czy ja w ogóle mam nastrój na kolejną miłość  z przeszkodami ze strony rodziców? Tym razem jednak na plan pierwszy wyszło kłamstwo w rodzinie, życie w zupełnej nieświadomości tego, kim jest bliski mi człowiek, o co mu chodzi, czego pragnie.Władza rodzica poraża. Jeśli od dziecka przyzwyczaimy kogoś do tego, że bogiem w naszych relacjach jest moja wola, a ten drugi to narzędzie do spełniania moich oczekiwań, to prowadzimy go na smyczy strachu przed powiedzeniem na głos: nie.
W relacji bohatera z ojcem tyle jest ojca,



że nie ma już przestrzeni dla syna.  Ten nawet już nie otwiera ust, by wyrazić swój sprzeciw. Rzeźbiony tym, co ojciec chce dla niego, by go uszczęśliwić, nie wie nawet, czego mógłby chcieć czy potrzebować. Ukształtowałem cię na swój obraz i swoje podobieństwo, mówi Bóg Starego testamentu. Za tymi słowami stoi: stworzyłem cię jako kogoś, kto potrzebuje kochać i być kochanym. Ale tam gdzie lęk, tam nie ma miłości. Drugą stroną miłości jest wolność dawana osobie kochanej. I o to chodzi w tej historii.

Bohater, któremu od dziecka nie wolno wybrać, jak się ubiera, je, bawi, gra w carrom, daremnie liczy, że poddawszy się w błahych sprawach, będzie miał siłę decydować w większych - w wyborze miejsca pracy i osoby, z którą spędzi resztę życia. Chyba, że rzuci ojcu wyzwanie.
Uderzyła mnie scena, gdy syn straciwszy zbyt wiele, ma odwagę wreszcie wykrzyczeć ojcu swój ból. Próbujący go zrozumieć ojciec trzyma w tej scenie ręce syna w swoich dłoniach. W pewnym momencie słyszy: Wszystko chcesz trzymać w swoich rękach. Nawet teraz. Gest uwalniania rąk syna przez ojca (w odpowiedzi na te słowa), zapadł mi w pamięć, jako symbol dawania wolności w miłości.

P.S. Minki Genelii mi nie przeszkadzały.
Bawiła mnie. Cieszyła mnie też obecność Prakasha Raja. Po Nanu Naana Kanasu czy Bommarillu, kolejny ojciec w jego wydaniu. Jeyam bardziej zaciekawił mnie w Adhi Bhagavan, niemniej uwierzyłam jego Santhoshowi, którego z pajęczyny lęku przed ojcem


 uwalnia miłość.

adada adada
America Yendralum
Uyire Uyire Pririyadhey