Sloneczniki

Tylko Bóg przebacza - Edyp w Bangkoku

Reżyseria:Nicolas Winding Refn ("Drive")
Zdjęcia: Larry Smith
Nagrody: nominacja do Złotej Palmy w Cannes, nagroda główna na festiwalu w Sydney
Tytuł:Only God forgives
Języki:angielski, tajski
Premiera: 2013
Ocena: IMDb 6.5/10


Bangkok. Billy i Julian (Ryan Gosling) to dwaj bracia szkolący małolatów  w kixboxingu. Ich firma jest przykrywką dla handlu narkotykami. Pewnego dnia starszy z nich Billy w poszukiwaniu coraz mocniejszych wrażeń, w swej nienawiści do kobiet czy w tęsknocie za zatraceniem gwałci i brutalnie zabija szesnastoletnią Tajkę. Emerytowany policjant Chang wymierza mu (rękoma ojca dziewczyny) karę śmierci. Z Ameryki przyjeżdża matka Billa (Kristin Scott Thomas). Oczekuje od młodszego syna zemsty. Ten jednak uważa, że Billy zasłużył sobie na taką śmierć....




Mało słów, historia uwięziona w obrazach. Bezsilność wobec tajemnicy zła?


 Impotencja w reakcji na nierozwiązane problemy rodzinne? Bohater tej historii woli patrzeć na fascynującą go prostytutkę, niż dotykać ją.



Jego dłonie daremnie próbują się stać pięściami,  czekają na obcięcie. Chwilami nie rozumiałam, o co tutaj chodzi. Niektóre obrazy intrygowały mnie, nadmiar czerwieni raził.


W czerwieni światła - w środku jakbyśmy płynęli żyłami wraz z krwią, której wytacza się tu z ciał sporo. Jednocześnie to obraz nadawał tu ton. Duńczyk Nicolas Winding Refn


buduje tę historię  obrazem, muzyką i intensywnością spojrzeń,

brakiem dialogu, pewną powolnością akcji.  Nastrój koszmaru sennego. Ten  wyjątkowo brutalny film najłatwiej mi kojarzyć  z takimi słowami jak absurd, enigma, paradoks, ale co za nimi stoi? Pustka. To jak sen, z którego budzimy się w następnym śnie - z tych korytarzy nie ma wyjścia.


W labirynt okrucieństwa wpleciono bezsilność. Maski twarzy Changa i Juliana, czasem cień życia w spojrzeniu. To nuży. A czasem prawie śmieszy, jak w scenie wbijania w dręczonego mężczyznę szpikulców w ręce, nogi, oczy, uszy. Od tych obrazów odwraca się twarz. Skojarzyło mi się nagle, że w tej scenie jestem jak  w brzuchu lalki: zamknięte oczy dziwek, ich nieruchome twarze, gdy wokół okrucieństwo przekracza granice wytrzymałości widza. Aż po obrzydzenie, ale i śmieszność.
Kompleks Edypa, kastrująca relacja matki (zaskakująca rola  Kristin Scott Thomas) z synem?

Perwersja. Granice przekroczono tu w sposób perwersyjny: kogo nie można dotknąć słowem, gdy nas poniża, można wybebeszyć nożem, gdy milczy na zawsze.
Tytuł: tylko Bóg wybacza. A bogów mamy na miarę swej wyobraźni lub jej ograniczeń - może być więc to już tylko emerytowany policjant tajski latający po mieście z mieczem. 


To oni biorą sprawiedliwość, a właściwie zemstę w swoje ręce.

Są tu również sceny, które wyznaczają przyszłość  rządzonego przez przemoc świata. Dzieci są tu wystawione na pastwę zła.  Prostytuowane, gwałcone, spryskane krwią zabijanych na ich oczach, czasem same już przewidują, zapowiadają gestem śmierć, której za chwilę będą świadkiem (jak mały chłopiec, który gestem pokazuje ruch wyciągania z tyłu miecza, za chwile odtworzony przez Changa).
Film kojarzy mi się ze stereotypami na temat Dalekiej Azji - kamienne twarze i okrucieństwo, prostytucja nieletnich itd
Ten film gwałci oko obrazami, ale nie porusza tym, co przeżywają bohaterowie. Nie porazi serca, raczej wzbudzi odruch wymiotny.


Czy poleciłabym go sobie? Nie. Mimo hipnotycznych, budujących niezwykły, niespokojny nastrój obrazów. Poezja gwałtu, przemocy? Nie.