Sloneczniki

The Japanise Wife - latawce listów

Reżyseria:    Aparna Sen ("Mr & Mrs Iyer")
Scenariusz:  wg powieści  Kunal Basu
Obsada:       Rahul Bose, Chigusa Takaku, Raima Sen, Moushumi
                    Chatterjee
Muzyka:         Segar Desai ("Siddarth: The Prisoner", "Mixed Doubles")
Zdjęcia:        Anaya Goswami ("No One Killed Jessica", "Dil Kabbadi")
Język:          bengalski
Tytuł:          Japońska żona
Gatunek:     dramat miłosny
Premiera:    2010
Oceny:        IMDb 7.4/10, Tamanna 7/10





Bengal. Sundarbany, u ujścia do morza  Gangesu, Brahmaputry i Meghny. Snehamoya Chatterjee (Rahul Bose), po stracie  rodziców w powodzi rzeki Matla wychowuje samotnie owdowiała ciotka (Mashi -Moushumi Chatterjee).  Jeszcze na studiach nieśmiały Snehamoy zawiązuje przyjaźń listowną z równie nieśmiałą Japonką   Miyage (Chigusa Takaku).


 Z ich bliskości duchowej wyrasta decyzja ślubu. Gdy ciotka zaczyna aranżować małżeństwo Snehamoja ze swoją chrześniaczką Sandhiyą (Raima Sen),

 
dowiaduje się, że jej wychowanek jest od roku żonaty z Miyage. Mijają lata. Marna pensja wiejskiego nauczyciela



 uniemożliwia Snehamoyowi odwiedzenie żony. Ona nie może przyjechać - po śmierci ojca spada na nią obowiązek opieki się ciężko chorą  matką. Po 15 latach Snehamoy


dostaje na rocznicę ślubu od żony przedziwny prezent - ogromne pudło z japońskimi latawcami. Po 17 latach w domu ciotki zamieszkuje jej owdowiała chrześniaczka Sandhiya (Raima Sen).


 Z synkiem Paltu. Z czasem Snehamoy zaczyna czuć się opiekunem dwóch kobiet Sandhyi,

 
którą widzi na co dzień i swej wytęsknionej od lat


 żony Miyage....
  

Już od dawna wypatrywałam tego filmu spodziewając się czegoś ciekawego po autorce bardzo lubianych przeze mnie "Mr & Mrs Iyer" i 15 Park Avenue",
Aparnie Sen.

 

Oczekując zbyt wiele, na początku byłam rozczarowana. Urzeczona fotografią,


zauroczona magią filmowanych miejsc,

 
Sundabarów, które zaintrygowały mnie już w "Żarłocznym przypływie" Amitava Ghosha, czułam dystans do opowiadanej historii. Mimo, że zestawiono tu ze sobą dwa światy: Bengalu i Japonii.
Obrazy zielonych grobli obsadzonych drzewami, bujające się na falach łodzie. Rzeka Matla kojąca w swoim spokoju,


 budząca lęk wzburzona, targana wiatrem, pod czaszą ciemnych chmur. Rzeka, którą bezpiecznie można dojechać wszędzie łodzią, zwożąc towary na ceremonię zawieszenia bramińskiego sznura 9-latkowi, ale i żywioł, który zabija powodzią


 i malarią. Patrzę na zdjęcia Anaya Goswami ("No One Killed Jessica", "Dil Kabbadi") zafascynowana marząc, że kiedyś zobaczę Sundarbany na żywo.


Z czasem pozwalam się wciągnąć historii. Niezwykłej.
Wiem, jak można utkać więź samymi listami.


 Od lat słałam je do wielu osób, szczególnie między Gdańskiem, Moskwą, Warszawą i Zurichem. Jak często cieszyła mnie biel koperty w skrzynce pocztowej. Dziś to pojemnik na reklamy i rachunki. Wieści szukamy w e-poczcie, ale .... Rozumiem wzruszenie rozrywania koperty, pospiesznego wyławiania kawałka papieru z czyimiś słowami,

 
które dziś zastępowane są przez SMS-y.
W tej historii związek zbudowano na bliskości duchowej, świadomości, że dla kogoś jesteśmy jedyni, wyjątkowi.

 
Mimo, że miłości tej nigdy nie potwierdziła bliskość ciał kochających się osób, przekroczyła ona granicę języka, religii, kultury.

 
Zwyciężając śmierć.
W filmie jest scena puszczania latawców. Duch walki indyjsko-japońskiej, rywalizacja narodowa. Mimo, że niebo rozświetlają swoimi tajemniczymi rysunkami latawce, które są symbolem trwałej miłości gładzącej  różnice, przerzucającej most nad tym, co dzieli.
W tej historii jest niewielu bohaterów, jednak ich gra czyni opowieść prawdziwą. W roli ciotki bohatera znana mi
z "Kareeb" i 'Watan Ke Rakhwale"Moushumi Chatterjee. Jej chrześniaczkę, wdowę Sandhyę gra Raima Sen ("Mirch", "Anuranan", "Chokher Bali").

 
Miyage - Chigusa Takaku.

 
Głównego bohatera gra ulubiony aktor Aparny Sen -
Rahul Bose.

 

Bardzo przekonujący w swym onieśmieleniu.

"Japońską żonę" można zareklamować  słowami:
"635 listów, 3 telefony, 15 lat małżeństwa" - 1 miłość. Coś na miarę Balzaka i Eweliny Hańskiej. Przekonajcie się o tym.

P.S. To jedyny film indyjski, w którym zobaczyłam scenę  onanizmu. Spotkaliście się z tym w jakimś filmie? "Fire"?
A motyw wdowy? Z jakimi filmami go kojarzycie? Mi w tej chwili przychodzi na myśl jedynie "Water", "Dor", "Baabul", "Deewana", "Hum Tum" (już uzachodniona wdowa) i ... No właśnie i co jeszcze?
Dzięki, Kikimoro:)
 

 
.
  
  hindu.com


 
  
                        
glamsham