Sloneczniki

Nandhaa - żebrzę o twoją miłość, mamo

Reżyseria:    Bala ("Pithamagan", "Sethu")
Scenariusz:  Bala
Obsada:        Surya, Laila, karunas, Rajashri, Raj KIran
Zdjęcia:       R.Rathanavelu ("Sethu")
Muzyka:      Yuvan Shankar Raja ("Raam", "7/G Rainbow Colony")
Premiera:    2001
Język:         tamilski
Oceny:        IMDb 7.9/10, Tamanna 7.4/10

Broniąc bitej matki 12-letni Nandha zabija swego ojca. Osadzony w poprawczaku żyje wspomnieniami troskliwej miłości matki (Rajashri).Nigdy przez nią nie odwiedzany. Gdy wraca jako dorosły mężczyzna do domu,okazuje się, że matka nie chce widzieć mordercy swego męża. Zamyka przed nim drzwi rodzinnego domu. Nie mając  gdzie się podziać Nandhaa staje się prawą ręką Periyavara (Raj Kiran), człowieka, który w ich okolicy sam stanowi prawo. Żywiołem Nandhy stają się lekcje udzielane tym, którzy narazili się Periyavarowi.  Słynie z brutalnych pobić. Dopiero tamilskiej uciekinierce z rozdartej wojną domowa Sri Lanki, uratowanej przez niego Kalyani (laila), udaje się rozbroić swoją naiwną czułością mrocznego brutala. Czy kochany przez Kalyani odzyska miłość matki?

 

  

Film zaczyna się czcią oddawaną bogom Ramie i Krysznie, żalem za grzechy, widokiem barwnie przystrojonych świątynnych słoni, obrazem żarliwej modlitwy hindusów, procesją z figura ukwieconego, okadzanego Boga. Rozdygotane, mieniące się barwami obrazy święta zarejestrowanego kamerą R. Rathanavelu ("Sethu") przeplatają się z żywiołem ulewy deszczu i dramatyzmem pełnych bólu relacji ludzi – bólu zdrady, żalu, gniewu. W tej scenie zdradzający i bijący ginie z ręki swego syna , chłopca zaledwie, uderzony figura Sziwy, boga zniszczenia.

To nie pierwszy film, który pokazuje chłopca,wtajemniczanego w zło, zostawionego samemu sobie. „Kto rozpozna kim jesteś”, jeśli nie ma przy tobie nikogo, kto ciebie kocha? Jak sam rozpoznasz, kim jesteś?

 

Zieleń, takich samych  mundurów.

To co łączy szpital ze szkolą, wojskiem i więzieniem to pochwycenie wielu w jednakowość  formy, w takie same ubrania. Czemu? Pokazane w piosence obrazy chłopców zamkniętych w poprawczaku robią na mnie wrażenie.  Wspólna modlitwa, wspólne jedzenie, którym brakuje spojrzenia pełnego miłości. Od którego nabiera się siły do życia, wiary w siebie. Nie wiem, czemu przypomniało mi to pewną opowieść.  9-letni chłopiec,  często sam pozostający w domu zapytany przeze mnie,  co robi sam w piętrowym domu, odpowiedział chodzę od pokoju do pokoju zapalając w nich światła, potem gasząc i znów  zapalając. Serce mi się ścisnęło. Podobnie na filmie pokazano samotność chłopca. Jak innych przed nim w ‘Taare Zameen Par”, „Salaam Bombay!”, czy „Taahan”.

Grany bardzo prawdziwie, przejmująco przez Suryę dorosły Nandha  na skutek tych doświadczeń pozostaje nadal niedokochanym chłopcem.

Pełnym pytań : czemu nie odwiedziłaś mnie? Czemu nie czekałaś na mnie? Pociesza go obecność znanego od dziecka kulawego Pandi (sugestywna rola Karunasa), którego czas nie obdarł z lojalności wobec przyjaciela. Przekonuje on Nandhę, że  jeśli wiele lat więzienia uczyniły z Mandeli wielkiego człowieka , on też powinien wykorzystać zdobyte doświadczenie.

„Nandha„ to film z rzadkim motywem  echa walki o wolność  Tamilów na Sri Lance, ich szukania ratunku w ucieczce do Indii. Znamy to z „Kannathil Muthamittal" i „Aanivaer".  W filmie sceny z wyławiania z morza zdesperowanych uchodźców, obrazy z obozu. Nandhaa uczestniczy w tym za sprawą ersatzu ojca, jaki znalazł w Periyavarze, człowieku który wykorzystuje jego pasję czyniąc z niego zabijakę. Wysyłając do bicia grany przez Raj Kirana Periyavar wiąże Nandhę swoją postawą wobec potrzebujących pomocy, najsłabszych (zgodnie ze słowami „życzliwość nie zna różnic  języka ani religii”). Odpowiada też na głód jego serca zastępując mu ojca.

 

 

Głównego bohatera pokazano nam poprzez relacje z przyjacielem, siostrą, zastępującym mu ojca Periyavara i zakochaną w nim dziewczynę (Laila), 

  ale najważniejszą relacja wydaje się być relacja syna z matką (Rajashri).

 On żebrze o jej miłość domagając się od niej tego,czego mu zabrakło jako dziecku: karmienia jej ręką, głowy na jej kolanach. Ona wzbrania się przed tym,

 

  

dręczona obłędem wywołanym widokiem jej syna zabijającego jej męża, odrzuca go.

 

Ten najważniejszy wątek wzbogacają  piękne obrazy rodzącej się miłości młodych. Oczywiście z tłem piosenki o zbliżaniu się do siebie  na podobieństwo fali płynącej do brzegu i uciekającej od niego. Zakochanych otacza cud natury Indii.

  Dzięki jej obrazom  znów byłam na rozlewiskach w Kerali. 

Żółć bambusów, zieleń liści. „Dom odnaleziony w twoim uśmiechu” . Spłoszone spojrzenia zakochanych

  -„patrzę, gdy ty na mnie nie patrzysz”. Rozmach południowych tańców.


 Pod muzykę Yuvana Shankara Raja ("7/G Rainbow Colony"). Dobrze mi się oglądało ten film, nawet jeśli miałam ochotę poprzerzucać na podglądzie  sceny walk bohatera. Bardziej cieszą mnie szczegóły, które wyławiam w tle – widok ludzi grających muszelkami  (widziałam takich w ruinach starożytnego miasta w Hampi), obyczaje, które domagają się dopełnienia obrzędu np.  pogrzebu ojca dokonanego przez syna.  Tyle już razy widziany, a wciąż poruszający obraz wysypywania prochów  do rzeki. Moc więzi rodzinnych, która uwidacznia się nawet w obowiązkach, rytuałach wobec  umarłych. W filmie słowa o tym, że ci, którzy przeciwstawiają się złu są bogami, to w nich wciela się Bóg walcząc na ziemi ze złem.

Siłą tego filmu jest jego realizm, nawet jeśli czasem przyjmuje on obraz operowy. Gęsto tu od uczuć. Także zemsty, czy zadośćuczynienia za krzywdę. Przekonują też odgrywający te uczucia aktorzy. Bardzo ciekawa rola Suryi, który ujął mnie w innym filmie Bali w "Pithamagan". Właściwie to chciałabym zobaczyć wszystkie filmy tego reżysera.

Obejrzałam "Nandhę" z ciekawością (mimo braku zachwytu dla Laili). Polecam!