Sloneczniki

Pattiyal - śmierć na zamówienie

Reżyseria:    Vishnu Vardhan ("Billa")
Scenariusz:  Karthikeyan Selvakumar (debiut)
Produkcja:   Poonna Gai Geetha
Zdjęcia:       Nirav Shah ("Dhoom", "Wanted", "Banaras")
Muzyka:       Yuvan Shankar Raja ("7/G Rainbow Colony", "Nandhaa",
                    "Mounam Pesiyadhe")
Obsada:      Bharath, Arya, Padmapriya, Pooja, Cochin Haneefa
Tytuł:          Zawodowcy
Gatunek:     dramat kryminalny
Język:         tamilski
Premiera:    2006
Oceny:        IMDb 8.2/10, Tamanna 7.8/10

 



 Chennai
  
 

 w Tamil Nadu.

 
 

Koshi (Arya) i Selva (Bharath) od dziecka mają tylko siebie. Łączy ich nie tylko przyjaźń. Traktuję się wręcz jak bracia.




 Razem mieszkają w slumsach,

 

 razem się bawią, razem "pracują". Na zlecenie Yela Annana (Cochin Hanifa)


 

zabijając ludzi.Koshi poczuwa się do opieki nad Selvą. Często występuje w roli tłumacza głuchoniemego przyjaciela, ale w sprawach serca zakochany w Sandhyi (Pooja Umashandkar)  Selva radzi sobie dużo lepiej niż szorstki, oganiający się od miłości Saroji (Padmapriya Janakiraman) Koshi....

 
To gorzki film. Szukałam w nim atmosfery południa Indii, tamilskiego języka i Bharatha, którego gra zaciekawiła mnie w "Kaadhal". Bharath gra tu (podobnie jak Shreyas Talpade w "Iqbalu") postać głuchoniemego. Nie wypowiedziawszy ani słowa, samą mową ciała i ekspresją twarzy wyraża on przeżywane uczucia. Od strachu poprzez zachwyt zakochania się, oburzenie i ból opuszczenia, czy wyrastającą z żalu nienawiść. Świetna rola. Bharat odsłania w niej  kilka swoim tożsamości: dziecko slumsów wyrosłe na płatnego zabójcę, lojalnego przyjaciela, który zawsze stanie u boku (granego przez Aryę) Koshi, onieśmielonego miłością chłopca, ale i nieśmiało zakochanego chłopca, ale i mężczyznę zdecydowanego walczyć o swoją miłość.


Film najbardziej potrafi dotknąć obrazami (Nirav Shah !). Bieda slumsów, która wydaje się skazywać na zbrodnię, zaklęty krąg przemocy, obrazy gwałtu pracodawcy na swojej pracownicy. W poczuciu bezkarności, którą zmienić może nie prawo, a jedynie zemsta. To ta mroczna strona księżyca. Ale jest jeszcze to, co jest siłą tego wibrującego energią, dynamicznego i pełnego realizmu filmu. Bardzo prawdziwe postacie i łącząca je miłość czy przyjaźń.


 W tych obrazach poruszała mnie troskliwość, całkowite zdanie się na siebie, szorstka czułość. Cała czwórka bohaterów porywała mnie swoją radością, spontanicznością, naturalnością.
 


 I w miłości i w przyjaźni żyła pełnią życia. Dzięki temu z filmu zapamiętałam nie tylko to, co boli, co wykrzywione, ale i po prostu sceny, które ogląda się z uśmiechem na twarzy, chcąc poderwać się do tańca, biec z bohaterami w falach morza, cieszyć się z tego, co się ma.



Rozwój uczuć bohaterów pokazano równie ciekawie. Dzięki grze pierwszy raz widzianego tu przeze mnie Aryi i Padmapryi :), która urzekła mnie już w "Karutha Pakshikal", z napięciem śledziłam, jak mięknie twarde serce bandyty.

 

Oddając się w ręce przekornej, pełnej życia, optymizmu Saroji.

Wiele scen z tego filmu zapadło mi  w pamięć. Piosenka, która jak w wielu filmach jest nośnikiem naszych marzeń tu daje głuchoniememu głos. Zakochanie się pozwala mu przeżywać życie na dwóch płaszczyznach: w realnej ciszy i w wyobrażonym śpiewie.  A my możemy to zobaczyć na ekranie. Poruszyła mnie też scena z telefonem. Selva dzwoniąc do ukochanej trzyma słuchawkę w ręce, nie podnosząc jej do ucha. Nie ma takiej potrzeby. Ona po drugiej stronie i tak rozpoznaje jego głos. Po ciszy w słuchawce.
Wielkim dramatyzmem odznacza się też scena tańca na pogrzebie. W filmie, w którym tańcem wyrażono tyle radości, ale i buntu (pod muzykę Yuvana Shankara Raji ("7/G Rainbow Colony", "Nandhaa"), sięgnięto po niego w chwili bólu, rozpaczy. Przejmujący jest ten taniec.
Nawet w scenach pokazywanej przemocy widzimy ją dwuznacznie. Używani jako narzędzia zbrodni bohaterowie niszcząc innych, powinni czuć, jak to niszczy ich. Ale zabijanie wydaje się nie poruszać ich sumienia. Sprawiają wrażenie niewinnych zabójców. Dopiero wstrząśnięte spojrzenie ukochanej zmienia  optykę Selvii.  Ich udział w świecie zbrodni pokazywany jest jednocześnie przerażająco i zabawnie. Np w scenie, gdy bohaterowie idąc z postępem zamiast maczet i noży dostają pistolet plus komórki. Reżyser wbudowuje też te zbrodnie w kontekst społeczny - zlecone zabójstwo jako sposób na pozbycie się konkurenta w wyborach.

 

Vishnu Vardhan. Pierwszy raz widzę film tego reżysera.


 

 Zdecydowana jestem poszukać jego innych filmów. Wg mnie naprawdę warto to zobaczyć, choć licząc się, że zaboli, ale jak mówi piosenka z tego filmu:   "Nie płacz za pionkiem zabitym na szachownicy życia. Nie uciekaj przed tym, co daje Ci Bóg".