Sloneczniki

Pithamagan - wejdź w moją samotność

Reżyseria:    Bala ("Sethu", "Naan Kadavul", "Nandha")

Scenariusz:  Bala

Muzyka:      Ilayaraaja ("Hey Ram", "Lajja", 'Cheeni Kum")

Zdjęcia:      Balasubramanyam ("Sainikudu")

Obsada:      Chiyaan Vikram, Surya Sivakumar, Sangitha, Laila

Nagroda:    1 (dla Vikrama Silver Lotus - National Film Awards)

Gatunek:     dramat, thriller

Język:        tamilski

Oceny:       IMDb 7.8/10, Tamanna 7.9/10


பிதாமகன் -पितामकऩ्
 

Chittan "rodzi się ze śmiercią jako błogosławieństwem". Matka, której imienia nigdy się nie dowie, urodziwszy go na cmentarzu, umiera. Opiekę nad nim przejmuje odrzucony przez wszystkich starzec palący zwłoki. Chłopiec rośnie nikogo nie znając. Bawiąc się wśród grobów. Huśtając obok popiołów stosu pogrzebowego. Razem ze swoim opiekunem pali zwłoki, modli się nad nimi śpiewając "wiesz kim jesteś? co należy do ciebie?". To on woła do rodziny przed podłożeniem ognia: "jeśli ktoś chce zobaczyć twarz, niech to zrobi teraz, zasłaniam ją". Żyje patrząc jak ludzie, z którymi nic go nie łączy, zamieniają się po kolei w popiół. Pewnego dnia musi też podpalić stos pogrzebowy swojego opiekuna. Teraz nie ma już nikogo. Wyrusza do wioski, aby znaleźć coś do jedzenia. Głodny sięga po placki, nie rozumiejąc, czemu jest atakowany. Jako palący zwłoki jest niedotykalny, wyganiany przez wszystkich.


    


Wychowany poza społecznością Chittan (Vikram) porusza się jak zwierzę. Nic nie mówi. Drażniony warczy i atakuje.


 


Dochodzi do bójki. Wśród ludzi z wioski tylko jedna osoba okazuje mu współczucie. Gomathi (Sangitha), sierota, sprzedająca narkotyki , dzieli się z nim swoim ryżem. Chittan nie odstępuje jej na krok. Śpi na progu jej chaty. Odpowiedzialna za niego Gomathi prosi miejscowego szefa gangu o pracę dla odmieńca. Chittan zaczyna pracować dla gangstera. Na plantacji konopi.

  

Podczas przewozu narkotyków nic nie rozumiejący Chittan zostaje złapany przez policję. Czeka go więzienie.

Sakhti (Surya Sivakumar) to drobny cwaniaczek, oszust. Sierota bez oparcia w rodzinie, nauczył się żyć kłamstwami. Z gadek, którymi potrafi oczarować każdego.


  


Beztroski, pogodny, lekkoduch. Jednak napiwszy się, opłakuje ofiary swoich oszustw. Jedną z nich staje się Manju (Laila), uczennica, którą ogrywa z pieniędzy na bilet,


  


z zegarka, a nawet z podręcznika z książkami. Spotkawszy go podczas kolejnego zwodzenia ludzi, Manju sprowadza na niego policję. Sakhti dostaje się do więzienia. Rozgadany, otwarty natychmiast szuka kontaktu z każdym z więźniów. Opowiada o sobie. Dopytuje o ich historie. Milczący, zamknięty w sobie Chittan intryguje go. Szkoda mu odmieńca, który po bójce zostaje skatowany przez strażników. Troszczy się o pobitego.


  


Wstawia się za nim do strażników, za co sam zostaje pobity. Dziki, zaszczuty przez wszystkich Chittam czuje, że wreszcie komuś na nim zależy ("Kto obudził moje uśpione serce? Moja dusza szuka jego obecności").


  


Ich przyjaźń zostanie jednak wystawiona na próbę...


 

 

Ten film opowiada historię człowieka opuszczonego, samotnego, który nie rozumie zasad tego świata, który wydaje się nie mieć nic nikomu do ofiarowania. Żyje poza ludzkimi więzami.

 

 Do czasu, gdy wzbudzi w kimś współczucie, a z czasem przyjaźń. Do czasu, gdy ktoś jego umiejącego się tylko bić, nauczy śmiać się i płakać. Kochać kogoś. Tak o tym pisałam dwa lata temu na wikipedii.
Dziś z dystansu minionego czasu też pamiętam go jako studium odrzucenia i przyjaźni, która wdziera się w samotność odrzuconego przez świat. Już pierwsze sceny filmu z mocą wprowadzają nas w problemy tych, którzy żyją na pograniczu życia i śmierci grzebiąc zmarłych. Odtrąceni za ten dotyk martwego ciała przez żywych. Nigdy dotąd nie widziałam tak sugestywnie pokazanego obrzędu palenia z przejmującą chwilą, gdy grzebiący przed zasłonieniem twarzy, którą za moment strawi płomień mówi: "jeśli ktoś chce zobaczyć twarz, niech to zrobi teraz, zasłaniam ją". Chithan od dziecka oswoił sobie ten obrzęd jako coś zwyczajnego, codziennego. Niezwykłym staje się dopiero, gdy musi on go dokonać na kimś, kogo kocha. Samotność bohatera w tych scenach była najbardziej przejmującym odczuciem, jakie wyniosłam z tego filmu. Dotknęło mnie ono głęboko. Patrząc na grającego Chithana Vikrama mogłam w tych scenach doświadczyć własnej samotności, w scenach odrzucenia pariasa
własnego odrzucenia. Vikrama doceniłam już w "Anniyanie", ale gorąco polubiłam dopiero w "Pithamaganie".



Płakałam współczując jego bohaterowi i cieszyłam się, gdy  zaczął doświadczać przyjaźni. Obydwaj z Suryą Sivakumarem dopełniają się. Mroczności Vikrama przeciwstawiono tu pogodę ducha Suryi. Łączącą ich więź można porównać z wielkimi przyjaźniami na ekranie typu przyjaźń Bhiku z "Satyą". Także relacje z dziewczynami wyprowadzono tu z ich charakterów - pełna onieśmielenia, wiernopoddańcza Vikrama/Chitthana więź z  Gomathi (Sangitha) i pełna przekory, drocząca się więź Suryi/Sakhti i Manju (Laila). Sangithy z tego filmu już nie pamiętam, ale zaczepną młodość Laili dobrze się oglądało,



 choć niewątpliwie więcej uwagi skupiają na sobie mężczyźni - poprawiająca humor obecność Suryi i przejmująca Vikrama.



W filmie oczywiście oprócz problemu pariasów, przyjaźni



 i miłości, która zwycięża samotność i odtrącenie -  przemyt narkotyków i więzienie pokazane równie realistycznie jak w "3 Dewarein", "Jail", czy "Satya". Z filmów Bali  znam tylko nagrodzony jako najlepszy film tamilski 2000 roku "Sethu" (też z Vikramem) , ale ciekawa jestem innych.

 

Ten gorąco polecam!!