Sloneczniki

Wyspa Motyli - Corina Bomann

Wydawnictwo Otwarte Kraków 2013
str. 461
Niem. Oryginał: Die Schmetterlingsinsel 2012
tłum. Paulina Filippi- Lechowska




Diana, prawniczka z Berlina nie ma najlepszego czasu. Odkrywa, że mąż ją  zdradza i zostaje wezwana do Anglii do umierającej ciotki. Zostawszy po śmierci ciotki dziedziczką stylowej angielskiej rezydencji spełnia ostatnią prośbę  umierającej, wyruszając na wyspę Sri Lankę w poszukiwaniu odpowiedzi, jaką tajemnicę skrywa historia jej rodziny. Na wyspie w poszukiwaniach towarzyszy jej pół Indus, pół Anglik Jonathan Singh. Razem podejmują się szperania w papierach pozostawionych na należącej kiedyś do ich rodziny plantacji herbaty. Odkrywają w nich  dramatyczną historię rodziny Henry'ego, który odziedziczywszy na Cejlonie majątek po tragicznie zmarłym bracie, przyjechał z Anglii  na wyspę.  W 1887 roku, w egzotycznej scenerii w starszej córce Henry'ego Grace rodzi się miłość do Pół Tamila Vikramy. Świadkiem tych wydarzeń jest jej młodsza, 14-letnia siostra Wiktoria. Do dramatu przyczynia się pożądający Grace, sąsiad Dean Stocton....

Ostatnio zdarza mi się trafiać na miłosne czytadła pisane przez Niemki, które swoim bohaterom dodają kolorów umiejscawiając ich sercowe historie w indyjskich krajobrazach. Sri Lanka mieści dla mnie w tym klimacie.  Ta historia pisana jest tak, by wzbudzić nasze zainteresowanie: co dalej. Jakiś list w krypcie grobowej, jakieś zdjęcie w skrytce domostwa, pamiętnik pisany na zeszycie do nauki tamilskiego (zamarzyło mi się, by oprócz hindi pouczyć się tamilskiego:)), posąg o tamilskich rysach twarzy na brytyjskim cmentarzu. Bawimy się z bohaterką w podchody. Ciotka zostawiła jej po sobie zadanie pt odsłoń wstydliwą w oczach rodziny historię miłosną twoich przodków. Dzięki temu Diana może skutecznie zapomnieć o zdradzie męża:  zajęta poszukiwaniami, a w chwilach trudnych pocieszana przez Jonathana Singha (czy na pewno jest Tamilem z takim nazwiskiem?). Książka jest pisana w dwóch planach. Historia brytyjskiej rodziny z 1887 roku przeplata się z relacją o Diany poszukiwaniach z 2007 roku. W części historycznej dziewczęcą fascynację kolorowymi motylami, papugami i zabawnymi małpami zastępuje z czasem urzeczenie jednej z bohaterek  gibkim (dzięki zakazanym przez okupanta ćwiczeniom w sztuce walki kalaripayattu) ciałem Vikramy. W tle egzotyka zielonych plantacji herbaty,  w cieniu góry Adam's Peak,



na której zginął w tajemniczych okolicznościach jeden z bohaterów.  W rozmowach współczesnych między Dianą i Jonathanem nikłe echo konfliktu między Tamilami




a Syngalezami,



 cena za brytyjską okupację wyspy. 



A w ogóle to w ksiażce:  dochodzenie, próba gwałtu, dwa zabójstwa, dwa romanse, jedna zdrada, przepaść między brytyjskimi okupantami, a tubylcami i poloniki (część tajemnicy odsłania się na brytyjskim cmentarzu, część na polskim). Diany nie polubiłam, nudziło mnie to, choć cudownie się czuję na plantacji herbaty.



 A z historii o Sri Lance bardzo przeżyłam Oczy Buddy Michaela Ondaatje i filmy Aanivaer, czy Kannathil Muthamittal i Terrorystkę. I to polecam. Niemniej Wyspa Motyli to  wielotygodniowy bestseller Der Spiegla i amazon.de i niektórym może się spodobać taka podróż w egzotyczne miejsce w poszukiwaniu swoich rodzinnych korzeni.