Sloneczniki

Prithvi - opowieść o tym, który nie bierze, a daje

Reżyseria:    Jacob Vergeese
Produkcja:   Soorappa Babu
Muzyka:       Manikanth Khadri
Zdjęcia:       P Sathya
Obsada:       Puneet Rajkumar, Parvathi Menon, Avinash,
                    Sadhu Kokila, Shrinivasmurthy  CR Simha,
                    John Kokkin
Język:          kannada
Gatunek:      dramat społeczny i thriller
Tytuł:           imię bohatera; ziemia; symbolicznie Bellary
Premiera:     2010
Oceny:         Tamanna 7.7/10


Prithvi Kumar (Puneet Rajkumar)   zostawszy odpowiedzialnym za okręg D.C. przyjeżdża wraz ze swoją świeżo poślubioną żoną Priyą (Parvathi Menon)


 na swoją pierwszą placówkę, do położonego w Ghatach Zachodnich, nie daleko od granicy Karnataki z Andhra Pradesh, Bellury. Słynnego ze złoży rudy żelaza.

 Wpojona mu przez ojca uczciwość zostaje wystawiona tu na próbę. Nagendra (John Kokkin), właściciel nielegalnych kopalń zatruwających wody gruntowe

 próbuje decydującego o przyszłości zakładów


 Prithvi przekupić. Dostrzegłszy daremność tego, ucieka się do zastraszania. Kiedy oczywistym się staje, że Prithvi jest człowiekiem wielkiej odwagi, a przenieść go nie można ze względu na szum prasy i zbliżające się wybory, zaczyna się między nimi walka na śmierć i życie. Chciwość przeciwko praworządności.....

Zastanowił mnie na początku filmu napis: "Podobieństwo do osób żywych czy martwych jest przypadkowe". Zazwyczaj zapowiada on prawdziwą
historię, której twórcy zabezpieczają się przed oskarżeniami w sądzie. Jak dotąd znam kino w języku kannada z trzech historii miłosnych


 i jednej rodzinnej. A takie formułki pachną dramatem społeczno-politycznym. I rzeczywiście. Karnataka pokazała mi w "Prithvi" nieznaną twarz.  Kilka miesięcy po mojej podróży po Badami, Hampi, Gokarnie, aresztowano premiera Karnataki B.S. Yeddyurappę


Pierwszego na południu Indii człowieka  reprezentującego skrajnie hinduistyczną partię Bharat Janata Party na stanowisku premiera stanu,

zwolennicy partii Bharatya Janata Party (BJP) w  New Delhi 6 XI 1998


 oskarżono o korupcję.  Zebrany z narażeniem życia raport  Lokayukta  (autorstwa Santosha Hegde'a) udowadnia, że premier wzbogacił się udzielając zgody na budowę na granicy Karnataki i Andhry Pradesh nielegalnych kopalni

 zatruwających gruntową wodę i przyczyniających się do chorób mieszkańców. 
Właśnie okrzyczane w sensacyjnych artykułach prasowych Bellary

  

 jest miejscem akcji przedstawianej historii. Bohaterem jej jest Prithvi Kumar (Puneet Rajkumar), który (jak z "Thanmathry") spełnił swoje marzenie wstępując na służbę państwa jako D.C. (I.A.S., inaczej "district collector"). Mam zawsze kłopot z tymi nazwami. Wywodzą się chyba jeszcze sprzed 1947 roku, z czasu panowania Brytyjczyków. Osoba taka ma w całym okręgu (dystrykcie) dużą władzę.  Mimo iż A.S.I. nie nosi munduru, ludzie zwracają się do niego jak do oficera. Komendant? Zarządca? Kogoś na takim stanowisku wita na dworcu girlandami zawieszanymi na szyi szef policji i władze lokalne.  Taka władza oznacza też sposobność do wzbogacenia się na drodze łapówek. A jak mówi jeden z bohaterów tego filmu "Pod względem skorumpowania systemu Indie zajmują siódme miejsce w świecie, Karnataka drugie w Indiach, a Bellary pierwsze w Karnatace." Wkrótce przekona się o tym Prithvi Kumar, wychowany przez ojca w ideałach Gandhiego i Nehru. Ku służbie Indiom. Tymczasem  tutaj pod zdjęciem Gandhiego i Nehru próbuje się go przekupić albo sprowokować do kompromitującej w oczach mass mediów bójki.  Nielegalne kopalnie,


 zatruta woda, od której  umierają biedni w tym okręgu, zaginięcia tych, którzy próbują przeciwstawić się lokalnym bossom - gangsterom wspieranym przez polityków,


 którym uprzednio opłacili kampanię wyborczą. Gdzie tu miejsce na uczciwość? Czy równoznaczna jest z bezsilnością?  Prithvi Kumar musi skonfrontować się z działającą tu zasadą "przekupić - zastraszyć - zabić". Powstrzymywany przez coraz bardziej przerażoną, świeżo poślubioną żonę. Oczekując właśnie dziecka.

Industrialny krajobraz, zryte koparkami góry. Z daleka widoczne wierzchołki Ghatów Zachodnich. Bliżej nas kamień


 i pustka.


 Pył podnoszony w górę kołami licznych ciężarówek.


  Prithvi Kumar wsparty pomocą uczciwego policjanta Suryi Prakasha i dziennikarza  Basavaraja działa stanowczo.  Przeciwstawia się pracy dzieci, otwiera ponownie dochodzenie w sprawie poszukiwań osób zaginionych, zamyka nielegalnie działające kopalnie.  Mimo nacisków z góry. Nawet ze strony ministra czy premiera.  Ma on odwagę szantażującemu go politykowi powiedzieć: "Społeczeństwo jest twoim szefem. To ono może ci władzę dać lub zabrać".
Ale zamknięcie kopalni nie jest proste. Oznacza tłumy demonstrantów przed biurem Priuthvi Kumara. Krzyczących "wynoś się". Żądających  powrotu do pracy w kopalni. Głodnych ludzi nie obchodzi praworządność, łapówki, czy zatruta woda. Walczą o przeżycie swoich rodzin dziś. Jak mówi Prithvi "Dla biednych chleb ważniejszy jest od zasad". On sam ujmuje tym, że w jego postaci nie ma patosu, hurra-bohaterstwa. Poraża  skromnością i wytrwałością w spełnianiu oczywistego obowiązku.

Prithvi ma w sercu przekaz od ojca "marzenia to, nie to, co widzimy we śnie,  ale to, co nie daje nam zasnąć, póki tego nie spełnimy". Gdy mówi to w szkole dzieciom, których rodzice zaharowują się w kopalniach, odpowiedzią jest wybuch bomby. Czy świat naprawdę należy (jak głosi piosenka) do bohaterów, czy do drani? Czy można pomóc odzyskać godność umęczonym górnikom, czy uważnie patrzącym w kamerę Sathyi ich brudnym  i nagim dzieciom? Bohater grany bardzo szczerze i z mocą przez Punneta Rajkumara ("Milana") nie ma wątpliwości.  "Jeśli nie my, to kto zatroszczy się  o ten kraj?" Mimo to w filmie przeżyłam moment, kiedy podobnie jak w "Aakrosh" wydawało mi się, że przy sile zła dobro jawi się tak kruche. Wystarczy zabić odważnego.   Strach reszty będzie sojusznikiem krzywdzicieli.  A jednak Prithvi w tej historii mówi "nie przyjechałem tu po to, aby pod wpływem pokus czy strachu zmienić  siebie, ale  po to, by zmienić ten świat". I zmienia.

Cieszę się, że podobnie jak w życiu zwyciężyła w tej historii sprawiedliwość. Przesłanie z nadzieją, choć na końcu filmu (jak w "Rang De Basanti", czy "Krantiveer") jest scena  kwestionująca wiarę w praworządność. Może dlatego, że nie doczytałam się, by aresztowano kopalnianych magnatów z Karnataki typu braci Reddy, czy zamieszanego w afery łapówkarskie wokół nielegalnych kopalni premiera Jharkhandu.


ndtv.com

P.S.
Czy ktoś wie o innych filmach Jacoba Vergeese? Gorączkowo szukam następnych kannada? Już zaczynam się rozpoznawać niektórych aktorów. Tu spotkałam w nieoczekiwanych dla mnie rolach parę z komediodramatu ""Milana" -  powściągliwego w słowach, zdecydowanego w akcji Puneeta Rajkumara


 i naturalną aktorkę z Kerali Parvathi Menon.


Nową dla mnie twarzą jest John Kokkin w wyrazistej roli schwarzcharakteru.
 

Piosenki Manikantha Khadri. Nie powinno ich w ogóle w filmie być, a jeśli to po zakończeniu filmu:) Nie pasują do klimatu filmu. Niemniej zobaczmy, kto kryje się za słyszanymi głosami:
 
  • "Hejjegondu Hejje" - śpiewają Tippu
    

i Swetha Mohan

  
 

i córka Kamala Shruthi Haasan

  
  • Ku Ku Kogileyinda"- śpiewają Rajesh Krishnan

 

i Sunidhi Chauhan

  
  • Ninagende Visheshavaada
  • Hagella Nee Nodabeda"
  • "Jagave Ninadu" - śpiewa Benny Dayal