Pięta Achillesa - kiedyś bojownicy, dziś targują zakładnikami
2002
język rosyjki
tytuł oryginału: Ахиллесова пята
Jesień 1996 roku. W pociągu zdążającym w kierunku Kaukazu spotykają się obcy sobie ludzie. On, biznesman Maksim (Jewgienij Sidichin) w podróży służbowej,
ona dziennikarka (Jeliena Dobryszewa) w poszukiwaniu tematu. Oboje są sobą zaciekawieni, żartują, flirtują. Idyllę podróży kończy atak czeczeńskich terrorystów. Maksym i Liza zostają porwani.
Przeżyją, jeśli ktoś z bliskich zapłaci za nich okup. Wkrótce okazuje się, że w niewoli mogą liczyć tylko na siebie...
Czeczenia boli i porusza. Tu - w historii opartej o fakty - pokazano, jak rozpacz bojownika o wolność Czeczeni po stracie żony zamienia się u Marata w gorycz,
której towarzyszy okrucieństwo.
Jedynym światłem w jego życiu jest syn 12-letni Rusłan.
I on właśnie stanie się pośrednikiem między porywaczami i porwanymi. Jego pomoc umożliwi szukanie wyjścia z sytuacji. Oglądając myślałam o Jeńcu Kaukazu, który jednak jest - według mnie - nieporównanie lepszym filmem. Niemniej to co ciekawi to klimat czeczeńskiego domu,
cień wojny, przemoc,
która zmienia ludzi, próba przekroczenia strachu poprzez więzi, które z jednej strony są tytułową piętą Achillesa,
naszą słabością, a z drugiej naszą szansą na ocalenie, czasem życia, czasem po prostu godności.