Sloneczniki

Dwie kobiety - Doris Lessing

Lektura w czas grypy. W pozycji leżącej. Szybki bieg po literkach czterech historii przedstawionych przez Doris Lessing. Właściwie trzech, bo opowiadania zatytułowanego "Przyczyna" nie zmogłam. Odkopany po 7 tysiącach lat manuskrypt opisujący dzieje walk o władzę, jej nadużycia znudził mnie. Zapamiętałam z niego tylko pragnienie zostaeienia po sobie świadectwa, potrzeba zapisania historii zanim jej bohater umrze.
Książkę czyta się dobrze. To jakby spotkanie z konkretnymi osobami, że zdarzeniami, o które się w życiu spotykają, albo które wydają im się wychodzenie na światło. Realistycznie, sugestywnie przedstawione.

Tytułowa opowieść przedstawia historię dwóch zaprzyjaźnionych ze sobą kobiet, które szukają odchodzącej młodości w ciałach swoich synów.
W tej opowieści padają słowa: "I nagle...rodzice przestają być już tacy młodzi, jakby trochę maleją, a nawet się kurczą, a już na pewno tracą kolor i blask...Dzieci strzelają w górę i to na nich spływa teraz splendor, to za nimi wędruje wzrok, nie za rodzicami.". W "Dwóch kobietach" pojawia się też łacińska maksyma "tempus fugit", bez dopełniających ją słów "aeternitas manet". Nie przypadkiem nie wspomniano o nich, bo opowieść jest w duchu "czas ucieka". Bez perspektywy: "wieczność pozostaje".

"Wiktoria i Staveneyowie" to opowieść o Afroamerykance juz na początku historii niezauważonej przez białych z racji czarnej skóry. Zestawione w niej dwa światy: białych, bogatych, znanych z kuchnią wielkości całego mieszkania Wiktorii, tej której nie stać na szkołę dająca wystarczające wykształcenie, która nie ma czasu na naukę latami opiekując się starą ciotka. Ten dwa światy łączy lato miłosnych uniesień między młodym Staveneyem i Wiktoria
i owoc tych uniesień córeczka Mary.

"Dziecko wojny" zaczyna się w czas II Wojny Światowej. W Anglii, na morzu, pod podkładem statku , który wiezie tysiące żołnierzy brytyjskich,
w Kapsztadzie,
Bombaju, centralnych Indiach i znów w Anglii. Każde z tych miejsc jest kolejno wtajemniczaniem bohatera w politykę i poezję, w cierpienie i upodlenie, w miłość, w tęsknotę za nigdy niewidzianym synem, w zwyczajność. Słowa "Jeśli to chcesz nazywać miłością" kończą książkę pisaną przez 84-letnią pisarkę,
która cztery lata później dostanie nagrodę Nobla, dziesieć lat później umrze.

CYTATY:
- "Wrzawa i krzyki ustały, dowódcy i królowie odjechali" z Kiplinga " Hymnu skruchy", a propos upragnionego przez Indusów uwolnienia Indii od Brytyjczyków, do którego dojdzie kilka lat później w 1947 roku
- "Teraz nigdy niewiadomo, czy chorzy mają świadomość tego, co się wokół nich dzieje. Słowo teraz odnosi się nie do jakiejś nowo nabytej zdolności umierających pacjentów, lecz do nowego podejścia do nich. Podejrzewano, że chorzy mogą wiedzieć bardzo dokładnie o wszystkim, ci dzieje się dookoła, nawet jeśli są w śpiączce, na wpół martwi albo wręcz martwi."
- Afrykanka - "W moim kraju seks nazywamy wspólnym śmiechem".
- "Utop się albo płyń".