Mumbai Meri Jaan - siedem wysp, siedem wybuchów
Zdjęcia: Sanjay Jadhav ("Jogwa")
Muzyka: Samir Phatarpekar
Obsada: Irfan Khan, Soha Ali Khan, Kay Kay Menon,
Paresh Rawal, Madhovan, Divya Jagdale,
Tytuł: Mumbaj, moja miłość
Premiera: 2008
Oceny: IMDb 7.7/10, Tamanna 7.8/10
Lato 2006 roku. Z 20 milionów mieszkańców Mumbaju kamera wybiera kilka osób.
Rupali Joshi (Soha ALi Khan) jest dziennikarką telewizyjną. Jeździ do odległych wiosek indyjskich, gdzie przystawiwszy mikrofon do twarzy kobiet, które właśnie w konflikcie kastowym straciły męża, pyta je, co czują.
Jej narzeczony Ajay Kumar (Sameer Dharmadhikari) odnosi się do tego krytycznie. Widząc w tym brak współczucia wobec ofiar dramatu...
Suresh (Kay Kay Menon) ścigany przez dłużników, bezrobotny sprzedawca komputerów
nienawidzi muzułmanów. Na widok któregokolwiek z nich staje się czujny i podejrzliwy...
Pracującego w międzynarodowej firmie Nikhila Agarwala (R. Madhavan), patriotę i obrońcę środowiska stać na zakup samochodu i wynajęcie kierowcy, mimo to woli jeździć do pracy podmiejskimi pociągami. Z miłości do ginącego od smogu miasta. Budzi to niepokój w jego oczekującej na dziecko żonie...
Thomas, tamilski chrześcijanin z Chennai (Irfan Khan) z żoną i córką mieszka w slumsach. Zarabia on sprzedając na ulicy herbatę i kawę.
Odrobiny luksusu poszukuje on w wielkim domu handlowym. Spryskując się wystawionymi na sprzedaż perfumami. Złapany na tym zostaje przez ochronę na oczach rodziny i tłumu upokorzony i wyrzucony na ulicę. Rozżalony przysięga możnym tego świata zemstę...
Tukaram Patil (Paresh Rawal) od 35 lat patroluje ulice Mumbaju. Doświadczenie nauczyło go, że nawet, gdy złapie kogoś z walizką heroiny, zwierzchnicy przyjąwszy łapówkę, zwolnią przestępcę. Teraz Patil przed odejściem na emeryturę i powrotem do rodzinnej wioski uczy swego młodego, uczciwego partnera przyjmowania łapówek...
11 lipca 2006. Matunga, Mahim, Khar, Bandra, Jogeshwari, Borivali i Bhayandar Na tych właśnie stacjach mumbajskich pociągów lokalnych
wybuchy siedmiu bomb
zabijając 209 i raniąc 700 osób zmienią życie każdego z nich....
Szukałam przede wszystkim Mumbaju, a znalazłam kilku aktorów, których lubię, reżysera filmu,
Nishikanta Kanata, który mnie wcześniej już bardzo poruszył w „Dombivli Fast” i dramat, który pięć lat temu rozegrał się w mumbajskich pociągach.
Echo jego słychać w filmie ”A Wednesday”. 11 lipca 20006 roku w ciągu jedenastu minut na kilku stacjach lokalnych pociągów w Mumbaju wybuchło
siedem bomb zabijając 209, raniąc 700 ludzi.
Reżyser filmu w częściowo krzyżujących się ze sobą losach kilku osób chciał pokazać, jak ta tragedia zmieniła życie ludzi. Podobna perspektywa pojawia się w filmie Nandity Das „Firaaq” (po pogromie w Gudżaracie 2002).
Film jest wołaniem o jedność Indii podzielonych konfliktami hindusko-muzułmańskimi. Otwierają go słowa Nehru z 15 sierpnia 1947 roku „Gdy wybiła północ,kiedy świat pogrążony był we śnie, Indie obudziło światło wolności”. Wiadomo, że ta wolność od okupacji brytyjskiej okupiona została tragedią podziału na wielowyznaniowe Indie i muzułmański Pakistan, że podziałowi temu towarzyszył exodus milionów ludzi
i wzajemna rzeź hindusów, sikhów i muzułmanów.Ta krew trwa w pamięci, koszmar odżył w trzech wojnach z Pakistanem, konflikt utwierdza sytuacja wojny domowej w Kaszmirze, a ostatnio w Mumbaju polityka skrajnie prawicowych partii hinduskich Bharatiya Janata Party i Shiv Seny głoszących ideę Indii tylko dla hindusów.
W takiej atmosferze dochodzi do wybuchów, za które mumbajska policja obwinia związaną z Kaszmirem i Pakistanem Lashkar-e-Taiba i SIMI (studencki ruch islamski Indii). Dwa lata później Mumbaj płonie w ekskluzywnych hotelach "Taj Mahal" i "Oberoi"
i drży od strzałów na dworcu Victoria Terminus i w snobistycznej kawiarni opisywanej w literaturze "Leopold" na Colabie. Teraz, gdy szukam w internecie informacji na temat lata 2006, widzę artykuł o tym, że lipcowy wtorek także w tym roku 2011 uczczono trzema wybuchami.
10 zabitych, 60 rannych. Nie tylko pociągi, hotele, kawiarnie i dworce są niebezpieczne. Także bazary, opera. Wybuchu można się spodziewać w każdym miejscu.
Jak przyjmują to bohaterowie tej historii? Każdego z nich dramat różnie dotyka. Dwójka przeżyła zamach osobiście, bohaterka traci w nim swego przyszłego męża, Thomas wykorzystuje strach po zamachu do osobistych rozrachunków z gardzącymi nim bogaczami. Policjant Patil czuje swoją bezsilność widząc, jak rośnie konflikt między hindusami i muzułmanami.
Każdy z bohaterów przyjmuje dramat w różny sposób: w rozkochanym dotychczas w Indiach Nikhilu rośnie strach przed dalszym życiem w Indiach.
Przymierza się do ucieczki z kraju do Ameryki. Bezrobotny Suresh widzi winę za swoje nieudane życie w muzułmanach.
Zrozpaczona stratą narzeczonego Rupali z obiecującej dziennikarki sama staje się tematem dziennikarskim.
Thomas, poniewierany przez wszystkich biedak, nagle czuje swoją moc telefonem za rupię doprowadzając do paniki poszczególne domy handlowe, ewakuowane z powodu rzekomego zagrożenia wybuchem bomby. Policjant Patil próbuje przed emeryturą uczynić coś dobrego, co nada sens jego pełnej łapówek i bezsilności pracy.
Problem konfliktów muzułmańsko-hinduskich, bezrobocia młodych, wykształconych ludzi szukających ratunku w faszyzmie, marzeń o ucieczce z kraju, mediów grających na uczuciach ludzi i gotowych z wszystkiego uczynić przedmiot sensacji, przekupstwa i nie bronienia prawa przez policję. Wszystko to możemy zobaczyć w tym filmie. W historiach bardzo szczerze przedstawionych przez Kay Kay Menona ("Bhopal Express", "Life in a Metro"), zazwyczaj niedocenianą przez mnie Sohę Ali Khan (podobnie jak w "Rang De Basanti" w roli wdowy),
Irfana Khana ("The Warrior", "Imiennik"),
czy Madhavana ("Anbe Sivam", "Kannathil Muthamittal").
Mnie najbardziej ujął jednak Paresh Rawal ("Hera Pheri", "Aakrosh") w roli policjanta.
Ale to, co najbardziej mnie w tym filmie fascynuje to przemiana ludzkiego serca. Wiele scen w tym filmie bardzo mnie poruszyło. Bohater Irfana gorączkowo zdzierający z siebie koszulę, która pachnie jeszcze zapachem ukradzionych perfum, ale i potem strachu i upokorzenia przeżytego po wyrzuceniu go ze sklepu. On sam w chwili, gdy dociera do niego sens tego co robi, tragiczne skutki jego działań na życie innych ludzi. Jak w śledztwie sam oświetla swoją twarz lampą. Przebudzenie sumienia?
W jego historii za sprawą cudzego cierpienia. W historii wrogiego muzułmanom Suresha pod wpływem czyichś słów i dania mu wolności. Jak w moim ulubionym filmie "Miasto gniewu" zło budzi zło, dobro budzi dobro. Suresh pozwala, by deszcz monsunu zmył z niego gniew i zawziętość.
Ale najpierw pijany, w koszulce ozdobionej znakiem swastyki (już nie hinduskiego znaku błogosławieństwa, ale faszyzmu) musi w suce policyjnej usłyszeć słowa policjanta. Jego akt darowania mu powalenia go kiedyś na ziemię kruszy serce Suresha. Podobnie jak w "Nędznikach" wybaczenie biskupa uczyniło ze złodzieja Jeana Valjeana dobroczyńcę ludzi, tak zachowanie Patila
każe wojującemu hindusowi spojrzeć inaczej na muzułmanów.
"Co byś zrobił komuś, kto rzucił tobą o ziemię, gdy broniłeś starego muzułmanina? Połamałbyś mu kości na posterunku, jak zazwyczaj to robimy? A jeśli by go puścić i skończyć ze wzajemnym naciskiem? Spójrz, policjant obok mnie jest muzułmaninem. Ja go popchnę. On w odwecie też mnie popchnie. Za mną ujmie się hindus, za nim trzech muzułmanów. Wszyscy się popychamy. Zaczyna się w młodości, kończy się, gdy się zestarzejemy. Popychany popycha. Przerwiesz to?" Te słowa kłócąc się ze słowami usłyszanymi w domu w dzieciństwie ("To kłamstwo, że religie są sobie równe i możemy żyć ze sobą w pokoju"), zwyciężają w sercu Suresha. Może trudno uwierzyć w to zwycięstwo, ale jeśli tak bardzo chce się zobaczyć nadzieję w mieście przemocy!
Właśnie, czy Mumbaj jest miastem przemocy? Byłam w nim zaledwie tydzień i tylko raz widziałam ludzki gniew, natychmiast wyciszany przez innych. A jednocześnie przeczy temu co pewien czas spazm wybuchów i krew na ulicach. Ten film (także za sprawą kamery podziwianego już przeze mnie w "Jogwa" Sanjaya Jadhava) ty hymn ku czci miasta. Czujemy tu jego pełnego życia ducha, klimat przedsiębiorczości, pracowitości - każdy czymś tu zajęty, choć ma czas na uśmiech. Tak zapamiętałam Mumbaj. Ucieszyły mnie w filmie obrazy Haji Ali.
Byłam wdzięczna bohaterowi, że mogłam znów zanurzyć się na chwilę w tym świecie otoczonej morzem białej architektury i białych chałatów muzułmańskich, zobaczyć skupienie, jakie emanuje z twarzy rozmodlonych przy grobie świętego. Żałowałam, że nie pojechałam opiewanymi w filmach lokalnymi pociągami ("Dombivli Fast", "Saathiya").
Myśląc o tym jednak z niepokojem. Bo w Mumbaju doświadczenie wspólnoty, w każdej chwili może stań się doświadczeniem umierania obok siebie.
Zaraz po eksplozjach zarażeni strachem i gniewem, podatni na zemstę, skłonni do ucieczki z kraju, a jednak żaden wybuch nie może zniszczyć nieśmiertelnego ducha miasta wciąż odradzającego się w porannym parzeniu herbat, biegu ku lokalnych pociągom, życiu na wulkanie konfliktów rasowych, kastowych, między bogatymi a biednymi. Słychać to w zamykającej film piosence ze starego filmu "CID" - "Yeh Hai Bombay Meri Jaan". Jej słowa mogłyby zasmucać, gdyby melodia tak nie cieszyła. Wszystko razem włącza mnie w nurt tych, którzy wraz z bohaterami mogą zawołać: "Mumbai meri jaan"