Waiting - w oczekiwaniu na przebudzenie
jedzeniem, a potem spędza go w szpitalu przy od 8 miesięcy leżącej w komie żonie.
Do tego szpitala przyjeżdża młodziutka Tara Deshpande (Kalki Koechlin). Jej świeżo poślubiony mąż uległ wypadkowi i leży nieprzytomny, zdany na pracę aparatury podtrzymującej mu oddech, krążenie krwi. Tara godzinami oczekując na przebudzenie męża poznaje w szpitalu Shiva. Zaczyna z nim rozmowę. Zaprzyjaźniają się. Shiv próbuje ją pocieszać. Mówi do niej, że teraz najważniejsze dla niej jest mycie, jedzenie, spanie i ...czekanie. Musi zadbać o siebie, by mieć siły do opieki, gdy po zabraniu go ze szpitala ciężar troski o niego spadnie już tylko na jej barki...
Ta historia rozgrywa się początkowo w Mumbaju, potem w Koczinie. Najczęściej w korytarzach i salach eleganckiego szpitala. Twarze bliskich uśpione, uwięzione w aparaturze podtrzymującej życie, twarze troszczących się o nich wyrażają całą gamę przeżyć od niemożliwości uwierzenia, rozpaczy, gniewu, grozy, po godzenie się z rzeczywistością, czułość wobec kogoś, kto nie odpowiada, nie patrzy, choć może słyszy. Tara i Shiv to dwa światy. On stary, ona młoda, on pełen powściągliwości, ona wybuchowa, klnie, krzyczy. Różni ich też czas, z jakim mierzą się ze stratą, rozhuśtani między nadzieją a strachem. On nie wiedziałby jak poruszać się w sieci, ona powiązana w niej tysiącami kontaktów na facebooku i twitterze. W swym bólu jednak oboje samotni, z czasem mają siebie. W relacji przypominającej więź ojca i córki.bardzo realistycznie pokazuje mierzenie się z zagrozeniem życia ukochanego. W obrazach Tary, której w szpitalu oddają osobiste rzeczy męża, w chwili gdy wtula się ona w koszulkę męża w poszukiwaniu znajomego zapachu. Bardzo prawdziwie przedstawiono też jej opuszczenie w najtrudniejszej chwili w życiu - głos matki zapisany na automatycznej sekretarce, rady przyjaciółki, która ją ateistkę nagle namawia na modlitwę i zachęca do pozytywnego myślenia. Te słowa wzmagają w Tarze bezsilność i poczucie niezrozumienia. Jednak, gdy Shiva mówi, Tara słucha. I słyszy. że najpierw zaprzeczamy, myśląc, ze to nie mogło mi się zdarzyć, innym tak, mi nie, potem ogarnia nas gniew (dlaczego mi się to przydarzyło?) i nienawiść do innych, bo oni tego nie przeżywają, z czasem zaczynamy się układać z losem, o to, co dam, co dostanę, jeśli wierzymy w Boga, to próbujemy Go ubłagać, przekupić obietnicami, nagle stajemy się bardziej duchowymi ludźmi, nigdy nie dawaliśmy jałmużny bezdomnym na światłach, nagle zmieniamy się w filantropa i karmimy wielu biedaków, potem nadchodzi depresja, czarna rozpacz, a w końcu akceptacja: możemy się z tym zmagać, radzić sobie wybierając jedno z dwóch wyjść: próbujemy przekonać siebie, że będzie dobrze lub zrezygnować jak tchórz z nadziei. Więzi tu niewiele. We wspomnieniach podtrzymywana więź z ukochanymi. Przyjaźń między Tarą i Shivem i starcie z doktorem.
Przejmująco prawdziwie pokazana historia czyjegoś bólu i wsparcia.