Gair - mów mi: mamo!
Reżyseria: Ashok Gaekwand
Scenariusz: Rajeev Kaur ("Beta", "Dil", "Parwana", "Ishq")
Obsada: Ajay Devgan, Amrish Puri, Raveena Tandon, Paresh Rawal
Muzyka: Anand-Milind
Zdjęcia: Anraj Sivan
Rok produkcji: 1999
Gatunek: Rodzinny dramat kryminalny
Tłumaczenie: Obcy, rywal
Oceny: IMDb 4/10, Tamanna 3.9/10
Los od początku bawi się życiem Vijaya Kumara (Ajay Devgan). Podrzucony jako noworodek do świątyni, przez nikogo nie chciany, sam kuje swój los naznaczony piętnem podrzutka, syna bez ojca, kogoś z rodziny o nieznanej kaście i religii. Mimo to udaje mu się wybić własną pracą, wzbudzić w sobie zaufanie i miłość wpływowego człowieka C.K. Oberoi (Amrish Puri) i rozkochać w sobie oczywiście śliczną Madhu (Raveena Tandon). Wróciwszy ze studiów w Ameryce jedyny syn Oberoia Raja zazdrosny jest i o ojca i o dziewczynę. Intrygując wraz z wujem Jagatem (Paresh Rawal) próbuje zniszczyć Vijaya...
W tym filmie mamy wszystko: i podrzucone dziecko i tajemnicę pochodzenia, splątane relacje rodzinne, niewspartą zgodą na ślub miłość i... jej łzę na jego palcu. Dodajcie do tego syna zepsutego pobytem w Ameryce, kilka porwań, dwa razy ranną w głowę tę samą kobietkę, próbę samobójczą dokonywaną nożykiem do owoców i ileś tam pojednań. Co jeszcze? No może dla realizmu wybory z udziałem gangsterów i teksty typu: "na milę słyszę bicie jego serca", czy też "człowiek zrodzony w grzechu powinien umrzeć". Tu co rusz to jakiś mężczyzna bije kobietę po buzi , potem na szczęście wyjaśniając za co, pijany potknąwszy się o krzyż wyrzuca Bogu swój los, a półtrup budzi się się do życia czując w sobie ból bitej matki. I oczywiście leci przez pół nieba na motocyklu. Przez ogień i wodę. Domyślacie się pewnie, że ten półboski bohater ma twarz Ajaya Devgana. Zmieniającą się zresztą, bo film kręcono...7 lat. Mamy więc każdego aktora po dwie wersje z 1992 roku i z 1998. I przeważnie jęczącej Raveeny Tandon I Ajaya żenującego w swym patosie macho. I Amrisha Puri. No może ten akurat się nie zmienia i najmniej tu drażni zaskakując pozytywną rolą.
Jedyny wątek przy którym zrezygnowałam z oglądania filmu na podglądzie, to wątek buntu Vijaya przeciwko swojemu losowi wydziedziczonego z miłości rodziców i jego relacji z matką. Zdecydowanie lepiej mu idzie z matkami niż z kochankami. Tu przeżywa, tam tylko snuje się wzrokiem po nich. A ja tak lubię rozdartą tożsamość, że w tych scenach gotowa byłam uwierzyć odtwarzanym postaciom. A reszta? Może polubicie muzykę braterskiego duetu Anand-Milind (nagrodzonego za "Qayamat Se Qayamat Tak"). Ja jej nie zapamiętałam.
Piosenki:
Oceny i recenzje:
* IMDb 4/10
Scenariusz: Rajeev Kaur ("Beta", "Dil", "Parwana", "Ishq")
Obsada: Ajay Devgan, Amrish Puri, Raveena Tandon, Paresh Rawal
Muzyka: Anand-Milind
Zdjęcia: Anraj Sivan
Rok produkcji: 1999
Gatunek: Rodzinny dramat kryminalny
Tłumaczenie: Obcy, rywal
Oceny: IMDb 4/10, Tamanna 3.9/10
Los od początku bawi się życiem Vijaya Kumara (Ajay Devgan). Podrzucony jako noworodek do świątyni, przez nikogo nie chciany, sam kuje swój los naznaczony piętnem podrzutka, syna bez ojca, kogoś z rodziny o nieznanej kaście i religii. Mimo to udaje mu się wybić własną pracą, wzbudzić w sobie zaufanie i miłość wpływowego człowieka C.K. Oberoi (Amrish Puri) i rozkochać w sobie oczywiście śliczną Madhu (Raveena Tandon). Wróciwszy ze studiów w Ameryce jedyny syn Oberoia Raja zazdrosny jest i o ojca i o dziewczynę. Intrygując wraz z wujem Jagatem (Paresh Rawal) próbuje zniszczyć Vijaya...
W tym filmie mamy wszystko: i podrzucone dziecko i tajemnicę pochodzenia, splątane relacje rodzinne, niewspartą zgodą na ślub miłość i... jej łzę na jego palcu. Dodajcie do tego syna zepsutego pobytem w Ameryce, kilka porwań, dwa razy ranną w głowę tę samą kobietkę, próbę samobójczą dokonywaną nożykiem do owoców i ileś tam pojednań. Co jeszcze? No może dla realizmu wybory z udziałem gangsterów i teksty typu: "na milę słyszę bicie jego serca", czy też "człowiek zrodzony w grzechu powinien umrzeć". Tu co rusz to jakiś mężczyzna bije kobietę po buzi , potem na szczęście wyjaśniając za co, pijany potknąwszy się o krzyż wyrzuca Bogu swój los, a półtrup budzi się się do życia czując w sobie ból bitej matki. I oczywiście leci przez pół nieba na motocyklu. Przez ogień i wodę. Domyślacie się pewnie, że ten półboski bohater ma twarz Ajaya Devgana. Zmieniającą się zresztą, bo film kręcono...7 lat. Mamy więc każdego aktora po dwie wersje z 1992 roku i z 1998. I przeważnie jęczącej Raveeny Tandon I Ajaya żenującego w swym patosie macho. I Amrisha Puri. No może ten akurat się nie zmienia i najmniej tu drażni zaskakując pozytywną rolą.
Jedyny wątek przy którym zrezygnowałam z oglądania filmu na podglądzie, to wątek buntu Vijaya przeciwko swojemu losowi wydziedziczonego z miłości rodziców i jego relacji z matką. Zdecydowanie lepiej mu idzie z matkami niż z kochankami. Tu przeżywa, tam tylko snuje się wzrokiem po nich. A ja tak lubię rozdartą tożsamość, że w tych scenach gotowa byłam uwierzyć odtwarzanym postaciom. A reszta? Może polubicie muzykę braterskiego duetu Anand-Milind (nagrodzonego za "Qayamat Se Qayamat Tak"). Ja jej nie zapamiętałam.
Piosenki:
- Aaj Ki Raat Naya Geet
- Laila Laila
- Mera Dil Meri Jaan
- Tu Aaja Meri
- Aankhon Mein Mohabbat
- Mere Dil Ne Chupke Se
Oceny i recenzje:
* IMDb 4/10